Rozdział 20

390 25 6
                                    

Dziś ze szkoły wracałam nie dość, że sama to jeszcze dość późno. Po zajęciach spędziłam w bibliotece jakieś 2 godziny próbując uporządkować moje myśli.

Zostały mi tylko 4 dni w tej szkole i będę musiała zniknąć... Co ważniejsze zniknąć znając odpowiedź na najważniejsze pytanie dotyczące mojej misji. Już w niedziele będę musiała przekazać szefowi, kim jest SpiderMan. Czas się kończy, a przecież nie powiem mu, że to Justin tylko, dlatego że mam takie podejrzenia, które w żadnym stopniu nie są potwierdzone. Nic w pełni nie utwierdziło mnie w mojej teorii.

Dopiero, gdy dostałam SMSa, zabrała swoje rzeczy i opuściłam szkolny budynek. SMS był od Alexa z informacją, że to naprawdę ważne i powinnam pojawić się w akademii. Może nie miałam na to specjalnie ochoty, ale skoro piszę, że to ważne to na pewno tak jest. Tym bardziej, że może to dotyczyć nowego wampira. Musiałam iść, by dowiedzieć się czy coś znaleźli.

Zmierzałam do akademii bez zbędnego pośpiechu. W końcu nie specjalnie mi się tam śpieszyło. Fakt chciałam się dowiedzieć o co chodzi, ale z drugiej strony nie miałam ochoty iść do akademii. Musze jeszcze wymyślić jak wejść do środka niezauważona.

Z moich myśli wyrwał mnie głośny dźwięk silnika samochodu, który z piskiem opon zatrzymał się tuż obok mnie zajeżdżając mi tym samym dalszą drogę. Nie musiałam dość długo czekać, a już po chwili wysiadła z niego w ostatnim czasie znienawidzona przeze mnie postać.

- O proszę... - Uśmiechnął się szeroko w moją stronę. - Panna Morgan.

- Pan profesor... - Burknęłam sarkastycznie pod nosem.

- Ależ po co tak oficjalnie. - Zaśmiał się. - Ty i ja jesteśmy już po godzinach. Nie musimy ciągnąć tego cyrku nawet tutaj. Widzę, że idziesz w stronę akademii. - Zauważył. - A ja właśnie tam wracam, więc mogę cię podwieźć.

- Chyba podziękuję. - Westchnęłam. - Jak sam zauważyłeś nie ma sensu ciągnąc tego cyrku nawet po godzinach, a ja naprawdę nie mam ochoty jechać i rozmawiać z klaunem. - Uśmiechnęłam się złośliwe w jego stronę.

Od razu z wypowiedzeniem tych słów, ruszyłam z zamiarem wyminięć go, jednak ten szybko złapał mnie za ramię nie pozwalając iść dalej.

- Puść mnie. - Warknęłam w jego stronę.

- No proszę ktoś tu pokazuję charakterek.

- Jaki niby charakterek? - Parsknęłam kpiącym śmiechem. - Na razie grzecznie proszę byś się odpierdolił... Za chwilę przestane być taka miła, a mogłabym cię zabić jednocześnie malując paznokcie, więc nie prowokuj mnie.

- Tylko grozisz i grozisz... W niedziele kończy ci się termin i zobaczymy czy wtedy też będziesz taka odważna.

- Niech cię o to głowa nie boli. Poradzę sobie.

- A poradzisz sobie też z polującym na ciebie wampirem? - Uniósł jedną brew do góry, przez co popatrzyłam na niego zaskoczona.

Skąd on niby o tym wie? Czy któreś z rodzeństwa się przed nim wygadało? A może podsłuchiwał rozmowy.

- Co o nim wiesz? - Wychrypiałam przez zaciśnięte żeby.

- Może coś wiem a może nie... Może ci opowiem po drodze. - Dodał i w tym samym czasie pociągnął mnie w stronę samochodu.

On chyba nie rozumie z kim zdziera.

On chyba nie rozumie z kim zdziera

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz