Rozdział 2

609 33 0
                                    

Cudownie szkoła... To o tym właśnie marzy każdy nastoletni półwampir.

Już patrząc na budynek czułam okropne obrzydzenie. Nigdy nie lubiłam szkoły. Odkąd tylko pamiętam zawsze się tam źle czułam. Gdy byłam młodsza i jeszcze chodziłam do zwykłej publicznej szkoły często wagarowałam, przez co moje oceny raczej też nie były fantastyczne. Nie lubiłam ludzi i to akurat się nie zmieniło w dalszym ciągu za nimi nie przepadam. Dodatkowo każda moja klasa była beznadziejna. Nie zawierałam przyjaźni, bo bałam się, że mój sekret się kiedyś wyda, a do tego dopuścić nie mogłam.

Wszystko zmieniło się, gdy dołączyłam do akademii. Mimo wszystkiego, co tam działo to właśnie w tym miejscu zawsze dobrze się czułam. Było tam coś takiego, co sprawiało, że czułam się tam jak w domu. Tam nie musiałam niczego udawać. Mogłam być sobą, bo wszyscy wiedzieli, kim tak naprawdę jestem. Nikt nie kazał mi się z nikim przyjaźnić. Nie musiałam uwielbiać tamtych ludzi. Po prostu wystarczało, że wiedzieli, kim jestem i to poniekąd akceptowali. Wiedziałam, że nikt z nich mnie nie wyda zwykłym ludziom, bo oni wszyscy mieli swoje tajemnice. Każdy w tym miejscu miał tajemnice, która nie mogła ujrzeć światła dziennego. Wszyscy razem siedzieliśmy w tym samym bagnie. Dodatkowym plusem tego miejsca był fakt, że akademia nigdy nie była zwykłą szkołą. W końcu, w jakiej szkole uczą sztuk walki i tym podobnych rzeczy.

Jednak to nie przed akademią teraz stoję tylko przed szkołą... Zwykłą, szarą i nudną szkołą, gdzie musze postarać się po prostu przeżyć i co ważniejsze w miarę możliwe jak najszybciej zakończyć moją nową misje.

Dość niechętnie, ale w końcu zmusiłam się, by przekroczyć bramy budynku i wejść do środka.

Byłam w środku od paru minuty... Choć raczej powinnam powiedzieć, że od paru sekund, a już mam dość. Szłam przez korytarze szukając sekretariatu, ponieważ dostałam informacje, że to tam mam się najpierw udać. W końcu jakby nie patrzeć przydałby się jakiś plan lekcji, żeby wiedzieć, co robić dalej. Mam wrażenie, że ta szkoła to jeden wielki labirynt. Przydałaby mi się jakaś mapa, żeby odnaleźć ten głupi sekretariat.

- Sekretariat jest na końcu korytarza po prawej stronie. - Usłyszałam jakiś głos obok siebie, więc zdezorientowana spojrzałam na źródło dźwięku.

Pod ściana po mojej prawej stronie siedziała dziewczyna z książką w ręku.

- Skąd... - Zaczęłam zdezorientowana.

Może dziewczyna ma również nadprzyrodzone moce i potrafi czytać w myślach.

- Jestem spostrzegawcza, a ty nowa. - Odezwała się ponownie. - No a skoro jesteś nowa to zapewne szukasz sekretariatu. - Wzruszyła ramionami powracając ponownie do czytania książki.

- Dzięki. - Mruknęłam tylko i ruszyłam w kierunku, który wcześniej wskazała mi dziewczyna.

 - Mruknęłam tylko i ruszyłam w kierunku, który wcześniej wskazała mi dziewczyna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziewczyna miała rację. Na końcu korytarza znajdował się sekretariat. Zapukałam do drzwi i nie czekając na pozwolenie po prostu weszłam do środka. Za biurkiem siedziała blond włosa kobieta koło czterdziestki. Od razu podniosła na mnie wzrok patrząc za swoich okularów.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz