Rozdział 50

252 20 4
                                    

- Nicole... - Powtórzył ponownie.

Co on tu robi? Przecież miał wrócić dopiero wieczorem.

- Peter. - Odwróciłam się w jego stronę z udawanym uśmiechem. - Miałeś być wieczorem.

- Skończyłem szybciej. - Odpowiedział szybko. - Nicole, co to jest? - Wskazał na lampę i szczątki żarówki w mojej dłoni.

- A to... - Zaśmiałam się nerwowo. - To... Próbowałam zmienić żarówkę.

- Nicole... Myślisz, że jestem głupi? – Popatrzył na mnie wymownie.

- Nie. - Burknęłam pod nosem unikając jego spojrzenia.

- Więc? - Uniósł jedną barwę do góry. - Co tu się stało?

- Ja no... Denerwował mnie jej dźwięk.

- A denerwował cię, ponieważ... - Mówił powoli czekając aż sama dokończę.

- Mam problem z kontrolą. - Powiedziałam cicho. - Ale to nic takiego. - Dodałam pośpiesznie przenosząc na niego wzrok. - Poradzę sobie z tym. Naprawdę. Potrzebuje tylko paru dni i wszystko wróci do normy.

- Obiecałaś, że powiesz mi gdyby coś się działo. - Odparł z wyczuwalny zawodem w głosie.

- Tak właściwe to nic takiego nie obiecałam. – Wzruszyłam ramionami.

Fakt chłopak prosił mnie bym obiecała mu, że powiem mu gdyby coś złego się działo. Ale ja przecież nic takiego mu nie obiecałam. Tak właściwe to nie wspomniałam o tym nawet słowem. Nie złamałam żadnej obietnicy, bo żadnej nie złożyłam.

- Okej... Więc okłamałaś mnie mówiąc, że nic ci nie jest.

Ta rozmowa zmierza w złym kierunku. Nie chce się z nim teraz kłócić. Tak właściwe to nie chce się z nim kłócić nigdy a nie tylko w tym momencie.

- No tak... To akurat zrobiłam. - Mruknęłam pod nosem.

- Dlaczego? Nikki, dlaczego? Myślałem, że sobie ufamy, że...

- Ufam ci Peter. – Przerwałam mu od razu. – Najbardziej na świecie. Po prostu nie chciałam cię niepotrzebnie martwić. Wszystko wróci do normy za parę dni. Jestem tego pewna.

- Nie... Nie wróci. Alex miał racje. - Chłopak usiadł załamany na moim łóżku chowając twarz w dłonie. - To moja wina.

- Taaa tego też wolałam uniknąć. - Mruknęłam pod nosem.

Westchnęłam pod nosem, po czym podeszłam do chłopaka. Uklęknęłam obok niego. Złapałam go za dłonie chcąc by na mnie spojrzał. Brunet przeniósł na mnie wzrok. Od razu zauważyłam, że jego oczy stały się załzawione i to moja wina.

Naprawdę ostatnią rzeczą, jakiej chce na świecie jest to, żeby chłopak był przeze mnie tak smutny. Nie chce żeby się o mnie niepotrzebnie martwił. A w tym momencie nie dość, że się martwi to jeszcze jest smutny i zawiedziony tym, że nie powiedziałam mu prawdy.

Jestem najgorszą dziewczyną na świecie.

- Peter przepraszam. - Odparłam cicho kładąc jedną dłoń na jego twarzy. - Wiem, że nie powinnam cię okłamywać... Ale prawda jest taka, że chyba próbowałam oszukiwać też samą siebie. Myślałam, że nie mówiąc wam wszystkim będzie łatwiej udawać, że nic się nie zmieniło.

- Rozumiem. - Przytaknął lekko głową. - Naprawdę jestem w stanie to zrozumieć. Po prostu wolałabym wiedzieć wcześniej, gdy coś się dzieje z moją dziewczyną.

- Obiecuje, że następnym razem, jeśli będzie coś się działo to powiem ci wcześniej. - Powiedziałam cicho.

- Pamiętaj, że tym razem mi to obiecałaś. - Uśmiechnął się lekko pod nosem.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz