Rozdział 39

400 26 2
                                    

Rodzeństwo to nie jedyni goście, jacy odwiedzili mnie tego dnia.

Pojawiała się MJ razem z Nedem, którzy zdążyli mi już wszystko wybaczyć. Peter podobno wyjaśnił im całą sytuację od początku do końca i chyba tylko, dlatego MJ postanowiła mi na nowo zaufać. Dziewczyna jednak zagroziła mi żebym nie próbowała jej więcej okłamywać i żeby już nigdy więcej nie przychodziły mi do głowy tak durne pomysły. Z Nedem było o wiele prościej, ale to już wiedziałam w dniu, gdy byłam się z nimi pożegnać.

Jako kolejna przyszła ciocia Petera jednak ta siedziała na szczęście u mnie krócej niż poprzednia dwójka. Kobieta jest naprawdę miła, ale dziś miałam już dość ludzi.

Jakby tego wszystkiego było mało to pojawił się lekarz chcąc się upewnić, że wszystko jest ze mną w porządku. Po nim przyszedł Stark ze swoją narzeczoną, którą dopiero teraz miałam okazje poznać. Pepper była miła i to też ona, jako pierwsza zauważyła, że naprawdę mam już dość rozmów i spotkań, bo przekonała Starka, że najwyższa pora już iść.

Przy tych wszystkich odwiedzinach dzielnie towarzyszył mi Peter siedząc na krześle tuż obok mnie. Jedynie podczas wizyty rodzeństwa i lekarza zajął miejsce w rogu pokoju siadając na fotelu. Naprawdę podziwiam go... Prawda jest taka, że ja będąc na jego miejscu prawdopodobnie zwiałabym stąd dość szybko.

Teraz, gdy zostaliśmy już sami, zdałam sobie sprawę z tego, że razem z Peterem nie poruszyliśmy tematu, którego bardzo się bałam i sądząc po minie chłopaka on też to zrozumiał. Prawda jest taka, że nawet nie było czasu o tym porozmawiać.

- Peter... - Zaczęłam.

- Powinnaś iść spać. - Przerwał mi. - Wiem, że no powinniśmy porozmawiać i ja też chciałbym to wszystko wyjaśnić... Tylko, że obserwowałem ci przez cały ten czas i widzę, że masz na dziś dość. Jesteś dalej osłabiona i powinnaś iść spać.

- Ja... Okej... - Odparłam z zawodem.

To trudna rozmowa, której nie chce, ale chciałbym mieć to już z głowy.

- Nicole ja też chce porozmawiać... - Powiedział z lekkim uśmiechem. - Ale najważniejsze jest teraz twoje zdrowie. - Na jego słowa tylko przytaknęłam tylko głową.

- A ty? - Uniosłam jedną brew do góry.

- Co ja? - Zapytał zdezorientowany.

- No powinieneś wrócić do domu i też iść spać. - Wyjaśniłam. - Więc dlaczego wciąż tu siedzisz?

- Ja... No ja... Prześpię się tu na krześle. - Mruknął szybko bawiąc się palcami, na co rzuciłam mu piorunujące spojrzenie. - Dobra... Wrócę do domu. Ale poczekam aż zaśniesz. - Dodał szybko, na co przewróciłam tylko oczami.

 - Dodał szybko, na co przewróciłam tylko oczami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Zegar na ścianie wskazywał godzinę szóstą. Najważniejsze było to, że w porównaniu do wczorajszego dnia czułam się o niebo lepiej. Nie czułam się tak jakbym moja głowa miała eksplodować. Czułam o wiele więcej sił i z tego cieszyłam się najbardziej.

I will find you // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz