7.Nie daj się prosić

38 3 6
                                    

- Jest taka jedna kobieta. Andrzej powiedział, że jako osoba znana musisz dawać dobry przykład innym ludziom co oznacza, że musisz ożenić się z tą kobietą, o której wspominał Towiański. Ponadto musisz być szczęśliwy i nie możesz dawać żadnych niepokojących znaków jakbyś był nieszczęśliwy w tym związku. Dużo osób w tym ja powiedziało, że nie można kogoś zmuszać do małżeństwa z kimś kogo się nie zna. Dlatego najpierw musisz być z nią w związku bez małżeństwa i masz się w niej zakochać - ostatnie zdanie powiedział na jednym wdechu.

Mickiewicza momentalnie zamurowało. Nie, żeby mu to jakoś mocno przeszkadzało, ale nie może dać satysfakcji Towiańskiemu. Adam po chwili rzekł do swego przyjaciela:

-Zygmuncie, idź już lepiej i weź ze sobą tą kobietę. Pewne rzeczy muszę sobie poukładać, a ty przyjacielu mój jesteś mi do tego zbędny.

Krasiński posłuchał starszego poety i wraz z Elizą już po chwili wyszli z domu wieszcza. W tym czasie Mickiewicz zastanawiał się nad wyglądem swojej przyszłej żony.

Eliza wraz ze swoim towarzyszem postanowili przejść się przez most Pont des Arts, a następnie idąc brzegiem rzeki planowali wrócić do domów.

Nikogo nie było dookoła, a kiedy poeta wraz z kobietą dotarli na most powoli przeszli przez niego i spacerkiem cały czas rozmawiając szli wzdłuż Sekwany.

- Wiedziałaś, że nazwa stolicy Francji pochodzi od plemienia Paryzjów. W III w. p.n.e. założyli celtycką osadę. Nazwa plemienia po łacinie to Parisii. Swoje miasto pierwotnie nazwali Lutetia, czyli podmokłe miejsce lub miejsce cumowania łodzi. Z czasem jednak upowszechniła się nazwa Paris. - powiedział Krasiński chcąc zabłysnąć swoją wiedzą przed panią, z którą szedł.

- Interesujące, a czy wiedziałeś, że - kobieta zatrzymała się gwałtownie i zakryła usta dłonią nie dokończając swojej myśli krzyknęła coś innego- Jezus Maria Zygmuncie tam ktoś wisi!

Wieszcz spojrzał w tamtą stronę i dostrzegł smukłą sylwetkę. Nie czekając na swoją partnerkę pobiegł na drugą stronę rzeki. Kiedy zbliżał się do postaci dostrzegł twarz mężczyzny. Rozpoznał go.

Zygmunt szybko zdjął z szyi Słowackiego sznur i odstawił go na ziemię.

- Juliuszu dlaczegoż to zrobił? Zostań z nami - powiedział Krasiński i zaczął nieudolnie sprawdzać puls starszego poety.

Po chwili podbiegła do obu panów Eliza, która wiedziała jak poprawnie sprawdzić czy mężczyzna jeszcze oddycha.

- Żyje, ale potrzebuje tlenu. Wiesz co to oznacza? Musisz mu zrobić sztuczne oddychanie, czyli po twojemu usta usta - z powagą na twarzy powiedziała kobieta.

- Ja? Ty jesteś płcią przeciwną, a Juliusz pierwszy i ostatni raz pocałuje kobietę- również poważnie skomentował blondyn.

- Nie ma czasu na kłótnie! Jesteś mężczyzną i wytwarzasz więcej tlenu niż ja. Ja będę go reanimować uciskając jego klatkę. Pomóż mu - krzyknęła wręcz.

Krasiński lekko odchylił głowę Słowackiego (tak trzeba zrobić, a przynajmniej tak wyczytał w książce) Ostatni raz się rozejrzał dookoła i szybko złączył swoje usta z tymi Juliusza i robił mu sztuczne oddychanie. Po dwóch wdechach odsunął się, a Eliza zaczęła uciskać jego klatkę.

Cała akcja ratunkowa trwała około 20 minut. Obie osoby ratujące miały zamiar już zaprzestać swoich działań, lecz wtedy Juliusz zaczął oddychać czym wrócił do żywych.

Bez zbędnego czekania Zygmunt wziął poetę na ręce i wraz z Branicką udali się do domu blondyna. Tam ułożyli Słowackiego na łóżku i ogrzali całe pomieszczenie, paląc w kominku.

Ze względu na późną godzinę i gościa, Krasiński zaproponował aby Eliza została w jego domu. Przy okazji w razie ponownego zatrzymania oddechu u bruneta z loczkami, kobieta będzie potrzebna. Gospodarz domu wraz z Branicką dali starszemu poecie odpocząć samemu w pokoju. Co jakiś czas chodzili do niego i sprawdzali czy żyje.

Późną nocą kiedy stan Juliusza nie ulegał zmianie obie osoby w domu udały się oddać objęciom Morfeusza. Ze względu, że Krasiński w domu z rzeczy na których się śpi posiadał jedynie łóżko (na którym leżał Słowacki) oraz kanapę, na której pozwolił spać kobiecie sam musiał spać na średniej wielkości niewygodnym fotelu.

Z samego rana młodszego poetę obudził zapach jajecznicy z kuchni. Kiedy wstał dostrzegł Branicką robiącą śniadanie. Uśmiechnął się i poszedł do sypialni. Mężczyzna zauważył, że Juliusz już nie spał. Poeta siedział na łóżku i wpatrywał się w drzwi jakby czekał na wejście przez nie kogoś ważnego.

- Dzień dobry Juliuszu - zaczął Krasiński i usiadł obok drugiego pisarza.

- Co ja tu robię? - załamany, a jednocześnie wkurzony Słowacki zapytał.

- Uratowałem Ci życie. Dlaczego chciałeś je sobie odebrać? Gdybym wiedział, że również jesteś w Paryżu na pewno bym Cię odwiedził.

-Dlaczego to zrobiłeś?! Dlaczego mnie uratowałeś?! Wszystko musisz zepsuć - wykrzyczał Julek, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy.

- Juliuszu porozmawiaj ze mną, a ja pomogę Ci jak tylko mogę - ze szkockim spokojem odparł Krasiński, a potem spojrzał w oczy starszego o rok pisarza, tak jakby chciał wyczytać z nich wszystko co mężczyzna czuje.

- Nie zrozumiesz tego nigdy. Czego brakuje Ci w życiu? Masz wszystko - skomentował Julek i pierwszy raz od tej rozmowy spojrzał na Zygmunta.

- Spróbuj chociaż, a jak nie ze mną to z kimś innym. Nie zawsze będzie ktoś kto Cię uratuje. Zrozum, że masz całe życie przed sobą i nie warto wieszać się na jakimś drzewie.

- Nie mam nikogo. Ty masz swoje życie i swoich znajomych, a mnie uratowałeś tylko dlatego, że tak nakazuje grzeczność ludzka. - Juliusz po tych słowach wstał, lecz po chwili z braku sił znowu usiadł. - Byłem tak blisko. Widziałem już go.- po policzkach mężczyzny nadal płynęły łzy - Mogłem być szczęśliwy.

- Wiem, że nie mamy najlepszego kontaktu i to prawda mam też innych przyjaciół, ale gdyby mi nie zależało na tym, abyś jeszcze nie przechodził na tamten świat to bym cię nie reanimował tylko stwierdziłbym zgon i poszedł dalej. - nadal spokojny, ale już mniej Krasiński oparł swojemu znajomemu.

- Reanimowałeś mnie? Straciłeś na mnie swój czas?- zapytał Słowacki wycierając łzy z policzków.

- Tak - Zygmunt się uśmiechnął, a po chwili zastanowienia dodał - Możliwe, że mam dla ciebie ciekawą propozycję dzięki, której zyskasz nowych przyjaciół. Nie możesz być wiecznie sam.

- Zamieniam się w słuch, ale tylko dlatego, że mną się zająłeś. Nie szukam nikogo kto wejdzie na miejsce Ludwika - patrząc w ścianę powiedział brunet w loczkach.

- Jest takie koło, a dokładniej Koło Sprawy Bożej. Na ostatnim spotkaniu osoba, która prowadzi je powiedziała, żeby przyprowadzić kogoś zaufanego i musi to być Polak. Myślę, że mógłbyś przyjść tam i zobaczyć. - Krasiński wesoło namawiał pisarza.

- No nie wiem, - Julek jakby się zastanawiał - a kiedy następne spotkanie?

- W najbliższy wtorek.

- Kto będzie z osób, które może znam? - zapytał Julek jakby z nadzieją, że śmierć jego przyjaciela to był sen i właśnie na owym spotkaniu się pojawi.

- Hmmm ... niech no ja się zastanowię. Założycielem jest Andrzej Towiański. Z osób, które możliwe, że znasz są tam Seweryn Goszczyński oraz Michał Szweycer. Pojawia się tam również mężczyzna, którego wiersze na pewno znasz i jeżeli się nie pomyliłem chcesz być jak on. Będziesz miał okazję do poznania nie kogo innego jak Adama Mickiewicza.

Rzeka PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz