43. Rozbieraj się skarbie

32 2 3
                                    

Celina zapukała do domu Delfiny. Długa czekać nie musiała. Drzwi się otworzyły, a kobieta bez słowa weszła i zatrzasnęła za sobą drzwi.

- Co się stało? Nie przywitasz się nawet? - wypytywała Potocka cały czas patrząc na kobietę. 

- Wybacz mój brak kultury. Witaj - powiedziała i się lekko uśmiechnęła.

- Witaj. Chodźmy do salonu - odpowiedziała i obie udała się w owe miejsce. - Co cię sprowadza w moje skromne progi?

- Pamiętasz jak ci kiedyś opowiadałam o Andrzeju?

- Tak, pamiętam. Mówiłaś, że zostawiłaś go w innym kraju i nie powinien długo wracać.

- No właśnie. Myliłam się. Właśnie go spotkałam i dlatego uciekłam do ciebie, żeby mnie nie zauważył.

- Jesteś pewna, że to on? Może go z kimś pomyliłaś? - dopytywała Delfina.

- Jak Boga kocham! To był on.

- Dobrze, wierzę ci. Myślisz, że on cię też widział?

- Raczej nie, ale ręki odciąć nie dam.

- W takim czasie zajmijmy się czymś, aby ten czas się nie dłużył. - zaproponowała Potocka i uśmiechnęła się pogodnie. 

* W lokalu gdzie byli Zygmunt i Eliza * 

Zakochani siedzieli przy stole i rozmawiali na przeróżne tematy. Po kilku minutach Zygmunt postanowił zmienić całkowicie temat tej rozmowy:

- Weźmy ślub w tym tygodniu w gronie najbliższych. 

- No nie wiem...

- Nie potrzebne nam huczne wesele na pół kraju. Najważniejsze jest to co do siebie czujemy -poeta uśmiechnął się pogodnie do ukochanej, patrząc jej w oczy

- Kto twoim zdaniem zalicza się do najbliższych? Chcesz, aby kto pojawił się na naszym ślubie.

- Myślę, że na pewno nasi rodzice, Juliusz, Celina, Delfina i chyba tyle. Chyba, że chcesz kogoś jeszcze zaprosić.

- Myślę, że powinieneś przynajmniej powiedzieć Adamowi, że się żenimy. Wiem, że teraz stosunki między wami i między nim, a Celiną do najlepszych nie należą, ale to był twój przyjaciel i nie chcę, abyś w naszym dniu był z nim pokłócony.

- Pogodziłem się z nim dzisiaj teoretycznie. Nie wiem czy dobrym pomysłem będzie zapraszanie go w to samo miejsce co Słowackiego i Celinę. Nie chcę, aby była jakaś kłótnia czy nieporozumienie podczas naszego ślubu.

- Dlatego spróbuj załagodzić sytuację do tego czasu. To znaczy jeżeli nie chcesz to nic nie rób wbrew swojej woli, ale zastanów się nad tym.

- Dobrze, jutro pójdziemy razem i zaprosimy wszystkich wymienionych - uśmiechnął się i złapał przyszłą żonę za rękę.

* U Towiańskiego * 

Zdawałoby się, że filozof nie zauważył kobiety, ale prawda była inna. Andrzej doskonale widział jak Celina gwałtownie zmieniła kierunek swojej trasy i ewakuowała się w tłumie.

Mężczyzna oczywiście od razu udał się w kierunku Szymanowskiej, ale na jego nieszczęście nie udało mu się jej dogonić, a potem zgubił ją z oczu. Jedyne co udało mu się zobaczyć to mniej więcej, w którym kierunku uciekła.

Oczywistością było to, że to właśnie w tym kierunku się udał. Miał nadzieję, że po drodze ją gdzieś zobaczy lub chociaż będzie jakiś dom, miejsce czy coś charakterystycznego. Nic.

Minęły już dwie godziny kiedy tak chodził bez celu.  Mężczyzna miał już rezygnować i wrócić do domu, ale wtedy zauważył coś na ziemi. Podszedł bliżej i jak się okazało była to granatowa spinka do włosów z białymi stokrotkami. Taka sama jaką kupił kiedyś Celinie.  

To był znak, że kobieta była prawdopodobnie gdzieś niedaleko. Schował przedmiot do kieszeni i szedł jakąś dróżką wydeptaną przez ludzi. Zdawałoby się, że ta droga nie prowadzi donikąd. 

Dopiero po kilku minutach drogi filozof w oddali dostrzegł jakiś pojedynczy dom. Nie był on ani duży ani mały. Był w kolorze białym z charakterystycznym dla ich czasów dachem. Dom miał duże okna prawie wszystkie zasłonięte firanami, oprócz jednego. 

Towiański dostrzegł owe osłonięte okno i z tego powodu to akurat do niego podszedł. Zaczął zaglądać do środka i początkowo nie widział niczego podejrzanego. Okno było w sypialni, w której aktualnie nikogo nie było. 

Andrzej zauważył lekko uchylone drzwi, więc postanowił to wykorzystać i dlatego zaczął ustawiać się jakoś i nieudolnie próbował dostrzec co kryje, a raczej kto kryję się za tymi drzwiami. 

Stał tak z 5 minut maksymalnie 10 i kiedy miał już odchodzić z myślą, że jednak nikogo nie ma w domu i stanie pod oknem jest stratą czasu, drzwi się otworzyły. Do pomieszczenie weszły dwie postacie. 

Towiański chcąc zostać niezauważonym lekko się schylił tak, aby jak najmniejsze prawdopodobieństwo było na to, że ktoś go zauważy.  Jedną z osób w pokoju na pewno była Celina, którą Andrzej od razu poznał. 

Niestety mężczyzna nie był w stanie rozpoznać drugiej osoby. Nagle w jednej sekundzie ciśnienie filozofa podskoczyło. W zasadzie to on sam nawet nie wiedział czemu, ale na widok jak Szymanowska całowała się z kimś coś w nim drgnęło. 

Początkowo Towiański myślał, że kobieta całuje się z Adamem lub jakimkolwiek innym mężczyzną, ale to tylko i wyłącznie z powodu, że nawet nie widział dokładnie sylwetki drugiej osoby. Po chwili jednak dostrzegł kim była tajemnicza postać. ( no nie dokładnie, bo jej nie znał osobiście, ale rozpoznał przynajmniej płeć)

To zszokowało go najbardziej, ponieważ owa osoba to była kobieta. Celina całowała się z jakąś kobietą. 

- Jak ona mogła zdradzać mnie?! I to jeszcze z osobą tej samej płci?! - wykrzykiwał w swoich myślach Andrzej. 

Miał ochotę tam teraz wejść i zabrać Celinę, a następnie ukarać ją wystarczająco odpowiednio do jej czynu. Powstrzymało go jedynie to, że jeszcze miałby problemy za podglądanie ich co do legalnych rzeczy nie należało. 

Filozof miał dwie opcje. Nadal ryzykować i podglądać obie kobiety lub po prostu odejść z tego miejsca.  Ostatni raz przed swoją decyzją zerknął do środka.

- Matko jedyna! Gdzie ty jej tą rękę wkładasz! - krzyczał w swoich myślach, aby nikt go nie usłyszał i wtedy za rozsądne uważał odejście od tego domu.

Nie miał zamiaru oglądać jak Celina z jakąś obcą mu (nawet ładną) kobietą robią to co robią. Szybkim krokiem Towiański odszedł z posesji, a kiedy już nie był na widoku zaczął biec z tamtego miejsca jak najdalej. 

Odpuści sobie kontakt z Szymanowską przynajmniej na jakiś czas. Do tego czasu musi dowiedzieć się wszystkiego o wszystkich.  Dość długo go nie było co oznaczało, że nie był w temacie. Jedyne co przypuszczał to, że Adam z Juliuszem są już razem. Widział jak na siebie patrzyli na Kole Sprawy Bożej i nie tylko. Jeżeli jeszcze się nie przelecieli to Towiański się zdziwi. 

~~~~~~~~
Mam update w sprawie uszytego Juliusza
Mianowicie wyjeżdżam niedługo na obóz i nie mam czasu zrobić mu włosów, ale jak ktoś jest ciekawy to może mi przypomnieć 16.08 to wyślę zdjęcie jak zrobię mu te włosy XD

Rzeka PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz