31. To nie wróży nic dobrego

23 3 6
                                    

- Niech się wyda kto silniejszy, jam jest Juliusz ten groźniejszy - zaczął mówić pewnie siebie w stronę postaci za nimi. Zdziwiło to Zygmunta, bo jeszcze parę minut temu bał się własnego cienia, a teraz nagle chce się bić.

- Nie szukam kłopotów - powiedział kobiecy głos. Wtedy obaj panowie dostrzegli jak zza drzewa wyszła Celina.

- Czego w takim razie szukasz? - zapytał Krasiński sceptycznie nastawiony do kobiety. - Nie nabierzemy się już na te wasze gierki. 

- To nie tak. Ja uciekłam. Andrzej jest prawdopodobnie w Republice Południowej Afryki. Udało mi się wrócić. Nie chcę nikomu zrobić krzywdy. Chcę przeprosić - obaj poeci przyglądali się jej. Chociaż możliwe, że Julek patrzył na krzak za nią. Czy to maliny?-  Zapytał sam siebie starszy poeta i zaczął kierować się w kierunku swojej zdobyczy.

- W takim razie dlaczego wraz z Towiańskim porwałaś Juliusza i otruliście Mickiewicza i zapewne zrobiliście jeszcze inne rzeczy grzeszne?

- Możemy porozmawiać w bardziej bezpiecznym miejscu? Gdzieś gdzie nikt nas nie zobaczy?

- Skąd mam wiedzieć, że to nie jest jakaś pułapka czy coś w tym stylu?

Kobieta zbliżyła się do Zygmunta i pokazała mu nowe siniaki.

- Dobrze, więc chodźmy - powiedział Krasiński i podszedł do Słowackiego - Co ty robisz? Potem mi opowiesz co się wydarzyło tam w lokalu.

- Zbieram maliny. - powiedział i wkładał do kieszeni kolejne małe owoce.

- Wiesz, że to nie są maliny?

- Nie kłam! Pewnie chcesz mnie okraść z pożywienia. Ja się nie dam! Co moje to moje! Idź sobie sam poszukaj!

- To są poziomki, a nie maliny. P O Z I O M K I - skomentował krótko Zygmunt i wziął Juliusza za rękę.

- Nie dotykaj mnie! Chcesz się bić? Śmierci się nie boisz? Moi ludzie Cię dojadą! 

- Dobrze, dobrze a teraz chodź ze mną - powiedział Krasiński i powtórzył sobie w głowie: Zapamiętać, aby nigdy więcej nie zostawiać Juliusza samego z Adamem.

Cała trójka powolnym krokiem (ponieważ prowadzenie pijanego Słowackiego nie jest łatwym zadaniem. Jego zmiany humoru i nastawienia do życia w tym stanie zmieniają się szybciej niż kochanki Mickiewicza) szła do domu młodszego z poetów.

Po czasie przybliżonym do 45 minut doszli w wyznaczone miejsce. Zielonooki mężczyzna wpuścił gości do mieszkania. Celinę zaprosił do salonu, a dla Słowackiego radził się położyć. Oczywiście Juliusz się położył. Na ziemi. W salonie. Dodatkowo przykrył się dywanem, a jako poduszkę wziął sobie egzemplarz Nie-Boskiej komedii. 

Krasiński i Szymanowska siedzieli w ciszy i przyglądali się śpiącemu na ziemi mężczyźnie. Ta chwila nie trwała długo, gdyż Zygmunt nadal patrząc w to samo miejsce rzekł:

- Opowiadaj, więc i nie traćmy czasu.

Celina zaczęła opowiadać wszystko od początku do końca. Pominęła szczegół, że Andrzej próbował ją parę razy zgwałcić. Wszystko opowiadała wiarygodnie, lecz mimo to Zygmunt nie był pewny czy nie kłamie. Po długiej wypowiedzi blondyn nie potrafił nic powiedzieć. W zasadzie to jedyne co robił to patrzył na kobietę. 

- Właśnie w taki sposób udało mi się wrócić do kraju. Boję się, że Andrzej wróci i się na mnie zemści. Ja naprawdę nie chciałam tego wszystkiego - dokończyła kobieta i już nic nie mówiła.

Pisarz układał w swojej głowie nowe informacje. Nadal gdzieś z tyłu głowy odzywał się cichy głosik, który mówił, że to podstęp i trzeba się ewakuować póki jest czas.

- Czyli twierdzisz, że wszystko co robiłaś było przeciw twojej woli?

- Zgadza się.

Pisarz kiwnął głową na znak zrozumienia.

- Rozumiem już w miarę wszystko, ale nadal nie wiem dlaczego to akurat do mnie i Juliusza podeszłaś? Nie powinnaś teraz robić czegoś innego?

- Chciałam przeprosić pana Słowackiego, ale to chyba nie jest najlepszy moment.

- No niestety nie jest i taka mała rada dla ciebie. Nie próbuj podchodzić do Adama przynajmniej przez jakiś czas. Nie skończyłoby się to dla ciebie dobrze, więc radzę nie ryzykować. - mężczyzna posłał jej spojrzenie mówiące coś w stylu: Słuchaj mnie, a zajdziesz daleko.

- Dobrze. W takim razie nie będę panu zajmować więcej czasu. Chciałabym jeszcze raz przeprosić. Nie chcę mieć z panami sporu. - kobieta wstała i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. 

Zygmunt poszedł odprowadzić Celinę do drzwi. Szymanowska szybko wyszła z domu pisarza i udała się w kierunku nieznanym dla mężczyzny. 

Krasiński wrócił do salonu i chwilę siedział patrząc na śpiącego mężczyznę. Przenieść go do łóżka? Niech leży jak się położył. - pomyślał poeta i poszedł do kuchni coś zjeść.

Po upływie dwóch godzin Juliusz się obudził ze strasznym bólem głowy. Pisarz od razu po wstaniu nie zastanawiał się nawet dlaczego spał na podłodze tylko udał się do kuchni i nalał sobie pełną szklankę wody, którą już po chwili wypił do dna.

- Śpiąca królewna się obudziła - zaśmiał się Zygmunt wchodząc do kuchni.

- Nie mam teraz ochoty na żarty. Mógłbyś z łaski swej być ciszej? - powiedział Słowacki i wrócił do salonu. Drugi pisarz poszedł za nim, a po chwili obaj panowie siedzieli obok siebie na fotelach.

- Wróćmy do naszej rozmowy. Opowiedz mi wszystko co się wydarzyło, bo jedyne co udało mi się zobaczyć to końcówkę twojej improwizacji. 

- Chyba to było tak, że Adam zaprosił mnie do swojego stołu, a potem ktoś kazał wypić mi butelkę wódki za jednym razem i...

- Czy ty oszalałeś? Wypiłeś 0,5 litra naraz? Bóg Cię opuścił? - przerwał mu Krasiński zasypując go masą pytań.

- Wtedy to nie było takie głupie. Potem kiedy chyba wypiłem alkohol to bardzo prawdopodobne, że Mickiewicz wyzwał mnie na improwizację i chyba ośmieszyłem się przed całą polską emigracją.

- Nie chyba, a na pewno bo to widziałem. Cóż poradzić, czasu nie cofniesz. Wróćmy jednak do tego o czym zacząłeś mówić, ale przerwała nam Celina.

- A mógłbyś mówić dokładniej?

- Powiedziałeś, że podoba Ci się Mickiewicz w sposób romantyczny - skłamał Zygmunt, aby zobaczy reakcję przyjaciela.

- To... Nie... To pewnie przez alkohol... Ja nie... To znaczy - Słowacki zaczął się jąkać i można było zauważyć, że cały się spocił ze stresu - To nie prawda... - próbował się wybronić i zaprzeczyć wszystkiemu.

- A jak wytłumaczysz to, że zanim Cię stamtąd zgarnąłem, całowałeś się z nim? - zapytał Krasiński mimo, że nic takiego się nie wydarzyło, mężczyzna chciał znowu sprawdzić reakcję Juliusza.

- Całowałem się z nim? - spytał Słowacki, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce, a w oczach pojawił się błysk.

- Nie, ale po twojej reakcji widzę, że chciałbyś.

- Okłamałeś mnie? - Julek starał się zmienić temat.

- Nie, skoro sam nie chciałeś powiedzieć co jest na rzeczy musiałem wydobyć tą informację swoim sposobem.

Rzeka PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz