9.Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi

32 5 5
                                    

~~~~~~~~

Chopin grając na fortepianie nie robił tego dla Adama ze swoimi "koleżankami". Kompozytor grał te utwory z dwóch powodów: bardzo je lubił, chciał zwrócić na siebie uwagę innych. Kiedy Mickiewicz upity wychodził ledwo z baru z jakąś blondynką do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Juliusz Słowacki.

Mężczyźni walnęli się barkami przez to, że starszy wieszcz mimo mocnej głowy wypił za dużo i lekko się zataczał. Młodszy poeta usiadł bez jakichkolwiek emocji przy jednym ze stołów.

Różnił się on między innymi od Mickiewicza, że Słowacki nie przyszedł tu pić, ani tym bardziej wyrywać jakichkolwiek kobiet. Mężczyzna przyszedł tu poobserwować innych ludzi. Brzmi to bardzo dziwnie.

Julek nie miał co ze sobą zrobić w domu, więc czasem tu przychodził i siadał przy stoliku, z  którego inni go nie widzą, ale on widzi innych. Słowacki wykazywał większe zainteresowanie Chopinem niż kompozytor poetą. Oczywiście nie chodziło tu o zainteresowanie jako kochanek, tylko o czystą ciekawość pianistą.

Młody poeta widywał już nie raz tutaj tak zwane improwizacje, ale nigdy nie odważył się do nich dołączyć mimo, że wiedział że dałby sobie radę.

Julek czasami wykorzystywał zauważone sytuacje w swoich dziełach. Nie dosłownie, ale metaforycznie.

Nagle do młodego poety podszedł Chopin.

-Wiem, że mnie obserwujesz.

-Ja... Nie -pisarz zaczął się tłumaczyć - Po prostu fajnie grasz... znaczy Pan gra.

- Przejdźmy na ty, Fryderyk Chopin jestem - kompozytor podał rękę poecie, który dobrze znał imię pianisty.

- Juliusz Słowacki - podał dłoń z lekką nadzieją, że pozna jego nazwisko. Niestety to nie nastąpiło.

Kompozytor wyjął papierosy z kieszeni i zapytał drugiego mężczyznę - palisz?

Julek nie wiedząc czym się w tamtym momencie kierował i dlaczego tak powiedział mimo, że nigdy nie palił, ani nie potrafi tego robić powiedział pewnie - jasne.

- A ja nie, ale noszę żeby czasem moi rozmówcy się wyluzowali - podał Słowackiemu zapałki i szlugi.

Wtedy poeta nie wiedział od czego ma zacząć. "Może powinni wyjść na zewnątrz? A może lepiej zostać? W którą stronę rozpalić zapałkę, żeby nie wyszło głupio? JAK SIĘ ZACIĄGNĄC TYM CZYMŚ? Którego papierosa powinien wziąć? One się czymś w ogóle różnią? A co jak to podstęp, żeby na przykład ućpać, a potem mnie zgwałcić?" - pomyślał.

 To było ryzykowne. Co jeżeli potem będzie musiał się całować z Chopinem ?! PRZECIEŻ ON SIĘ NIGDY NIE CAŁOWAŁ. Spokojnie dasz radę- powtarzał sobie w myślach. Po co on się zgadzał na to. Od dnia dzisiejszego pisarz będzie pamiętał, żeby nie brać niczego od obcych.

Ogarnij się! - powiedziała podświadomość poety, a w tym momencie Słowacki szybko odpalił papierosa i po głębokim wdechu, zaciągnął się nim. W zasadzie to nie można było tego nazwać zaciągnięciem się, ponieważ Julek od razu po wzięciu do ust papierosa (oczywiście wziął więcej niż połowę do ust) i próbie jakiegokolwiek zaciągnięcia się (co wyglądało jakby gryzł papierosa) zaczął kaszleć i wypluwać dym.

Wszyscy zgromadzeni patrzyli w stronę duszącej się foki (Tak brzmiał teraz Słowacki).

Fryderyk nie mógł powstrzymać się od śmiechu co jakiś czas klepiąc pisarza po plecach, żeby mu pomóc.

Kiedy Juliusz przestał się dusić dymem, zaczerwienił się i spojrzał na Chopina.

- Pierwszy raz?- zapytał nadal się śmiejąc.

- Tak, nie wiem czemu powiedziałem, że palę - Słowacki spuścił wzrok

- Nic się nie stało - wesoło odparł kompozytor i odsunął się od mężczyzny - Tak właściwie to czemu zawsze jak tu jesteś to siedzisz sam?

- Nie zasługuje na towarzystwo innych osób. Tak naprawdę to... - do tawerny wszedł jakiś mężczyzna, zwrócił na siebie uwagę innych z tego powodu, że krzyczał na cały lokal. - To mój ojczym - powiedział cicho Słowacki - powiedz mu, że mnie tu nie ma czy coś - po tych słowach Julek miał w planach uciec tylnym wyjściem, ale mu się nie udało.

August mocno złapał pasierba za bark i odwrócił go w swoją stronę.

- Wybierasz się gdzieś gówniarzu? - uderzył poetę z otwartej ręki w twarz. Nagle w tym momencie każdy miał jakieś zajęcie. Nikt nie chciał się wtrącać. - jak tak to mam propozycję. Baise pour un travail normal! ( co po dosłownym tłumaczeniu oznacza: wypierdalaj do normalnej pracy) - August powiedział to po francusku, aby na pewno każdy zrozumiał.

Chopin chciał się wtrącić, ale wiedział że to zły pomysł. Sam przecież był drobnej budowy, więc na pewno nie dałby rady się bić z Bécu. Kolejną sprawą było to, że niedawno spadł z drzewa co oznaczało, że dodatkowe obrażenia nie są mu potrzebne.

Kompozytor bardzo chciał pomóc poecie, ale nie wiedział jak więc po prostu przyglądał się sytuacji.

Juliusz dostał jeszcze 2 ciosy w policzek, a następnie siłą został posadzony obok ojczyma, na przeciwko Chopina.

Nikt z trzech panów nie próbował wchodzić w żaden monolog ani dialog.

Minęła parę dłuższych chwil. W końcu Bécu wstał i zaczął swoje przemówienie patrząc na całą salę:

- To jest Juliusz. - wskazał na poetę i nadal mówił po francusku - On pisze wiersze. Czy ktoś z was zna lub docenia jego dzieła? - na sali była cisza. Nikt nawet nie podniósł ręki - Nikt? Tak myślałem. Przechodząc do rzeczy. Nie chcę, aby mój pasierb skończył jak nędzny poecina Mickiewicz, dlatego muszę mu to wybić z głowy. Słowa nie dają żądanego efektu, więc proponuje abyście mi pomogli. Pozwalam wam na rzucanie w niego jedzeniem czy kopanie go. Jedynym warunkiem jest to, że musi on wyjść stąd żywy i to o własnych nogach, rozumiemy się? - nie czekając na potwierdzenie wyszedł z budynku.

Przez chwilę w pomieszczeniu była cisza, oprócz paru szeptów. Pisarz chciał już się ewakuować, gdy nagle ktoś rzucił w niego jabłkiem?

- Ja ich zajmę, bo mnie nie pobiją, a ty uciekaj - powiedział Fryderyk i zaczął wdrażać swój plan w życie - Patrzcie tam jest Victor Marie Hugo*! - więcej niż połowa ludzi spojrzała w tamtą stronę.

W tym czasie Słowacki po cichu i jak najbezpieczniej udał się do wyjścia tylnego.

Na całe szczęście poecie nic strasznego się nie stało. Przez ten incydent pisarz jeszcze bardziej nienawidził swojego ojca. Nie chciał mówić o tym matce. Zresztą ona i tak by nie uwierzyła własnemu synowi.

Może jutro będzie lepszy dzień, bez Augusta i innych zbędnych osób w życiu Słowackiego. Aktualnie zadaniem Juliusza było przeżycie do wtorku, aby pójść na te Koło Sprawy Bożej. Nie czekając na kompozytora, bo pewnie i tak nie wyjdzie pisarz udał się w stronę domu.

Chciał dotrzeć tam szybciej niż Bécu, aby zdążył się zamknąć i zabarykadować drzwi. Co oznaczało standardowe wchodzenie oknem.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

* pisarz, poeta, dramaturg i polityk. Jeden z najważniejszych twórców i czołowy przedstawiciel francuskiego romantyzmu.

1. Witam was w kolejnym rozdziale. Sprawa wygląda tak, że jak zaczynałam ten rozdział to byłam chyba jakaś pijana, więc wiecie o co chodzi XD
2. Ktoś to w ogóle czyta?

Rzeka PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz