5.Nie jest źle

35 3 1
                                    

- W takim razie może ci się to nie spodoba - powiedział Krasiński patrząc na przyjaciela.

- Nie trzymaj mnie w niepewności i powiedz o co chodzi? - Mickiewicz przyspieszył kroku do swojego domu, aby tam obaj poeci mogli w spokoju porozmawiać.

- Jak dotrzemy do twojego miejsca zamieszkania to ci opowiem o tym co Towiański mówił na tym spotkaniu i co podpisałeś .

Panowie szli skrótami prawię się gubiąc między szarymi, jednakowymi budynkami. Po dotarciu do domu Adama, gospodarz wziął od swojego gościa płaszcz i powiesił go na wieszaku. To samo uczynił ze swoim płaszczem.

Przyjaciel Mickiewicza bywał często w tych progach przez co nie krępował się poruszać po nie swoim domu. Nie czekając na gospodarza Zygmunt poszedł do salonu i usiadł na tym samym fotelu co parę godzin temu. Po chwili Adam dołączył do swojego przyjaciela. Salon był dość ubogi, nic nadzwyczajnego, skórzana kanapa, mały jasny stolik kawowy, ceglany kominek, kilka roślinek, sosnowa biblioteczka wypełniona książkami i ściany w beżu.

Tym razem między mężczyznami rosło napięcie.

- Zacznij mówić Zygmuncie - głośno i pewnie powiedział starszy wieszcz patrząc na Krasińskiego wzrokiem pełnym niepewności i lekkiego strachu.

- Dobrze, więc - mężczyzna wziął głęboki wdech i dopiero po chwili zaczął kontynuować - przed tym jak dostałeś do podpisania tą kartkę Towiański powiedział - tutaj zacytował słowa Andrzeja- Ten kto nie jest jeszcze pewny swojego uczestnictwa w Kole Sprawy Bożej niech podniesie rękę do góry.- Zygmunt spojrzał na przyjaciela - Ty nie podniosłeś ręki, a wraz z tobą jeszcze jakieś 2 osoby. Potem Andrzej dodał: Te osoby, które nie podniosły dłoni w górę zobowiązane są do uczestnictwa w spotkaniach i wykonywania KAŻDEGO zadania wyznaczonego przeze mnie. - po tych słowach Krasiński lekko poprawił się na fotelu i szybko dodał - myślałem, że słuchałeś i jesteś pewny co robisz.

- Mogło być gorzej. Przecież nie będzie kazał mi się powiesić czy robić czegoś podobnego - Mickiewicz zaśmiał się sarkastycznie.

- Tak właściwie to... - przerwał bo ktoś zapukał do drzwi. Gospodarz domu poszedł sprawdzić kogo tutaj niesie.

Adam otworzył drzwi, a w nich dostrzegł kobietę o jasnej cerze i ciemnych włosach, a wręcz czarnych włosach. Jej tęczówki również były ciemne. Mickiewicz przeleciał dziewczynę wzrokiem, a po chwili zapytał:

- Co Panią sprowadza pod drzwi mego domu?

- Trochę to dziwnie zabrzmi, ale szłam za panem oraz panem Krasińskim, ponieważ chciałam to oddać. Myślę, że może być ważny - czarnowłosa podała mały czarny notesik poecie i się lekko uśmiechnęła.

Adam przeanalizował czy to jego notes i schował rzecz do kieszeni .

- Ah gdzież moja kultura? Panienka wejdzie do środka bo zimno jest na dworze. Zapraszam w me skromne progi - Mickiewicz wpuścił kobietę do domu.

Oboje poszli do salonu gdzie nadal siedział Zygmunt.

-Dzień dobry - powiedziała cicho kobieta tak jakby wstydziła się Krasińskiego.

- Dzień dobry - uśmiechnął się pogodnie Zygmunt i wstał podchodząc do kobiety - Zygmunt Krasiński jestem.

- Eliza Branicka - podała dłoń mężczyźnie, a on jak przystało ucałował dłoń dziewczyny.

Całej sytuacji przyglądał się Mickiewicz, który dopiero teraz przypomniał sobie, że się nie przedstawił, ale w sumie skoro znała, a przynajmniej kojarzyła Krasińskiego już wcześniej to Adama na pewno też.

Kobieta zajęła fotel ,na którym jeszcze przed chwilą siedział starszy wieszcz. Mickiewicz usiadł na krześle niedaleko obu swoich gości i przysłuchiwał się ich rozmowie. Po chwili kiedy mężczyzna sięgnął do swojej kieszeni poczuł list. Na początku myślał, że to pewnie ten sam list od swojego przyjaciela, lecz gdy zobaczył kto jest autorem, zdziwił się.

Starszy wieszcz rozprostował kartkę papieru i już nie słuchając o czym rozmawiają jego goście, zaczął czytać mimo, że pismo było dość nie wyraźne:

Drogi Panie Mickiewiczu!

Chciałbym Pana bardzo serdecznie zaprosić do mojego domu w najbliższą sobotę, późnym popołudniem. (Tutaj Adamowi nie udało się rozczytać) na pewno będzie czuł się Pan dobrze w towarzystwie innych gości między innymi pojawi się Jan Śniadecki, o którym być może już słyszałeś.

Będzie to spotkanie w celu powspominania pewnych wydarzeń z życia, a także poznania nowych osób będąc na emigracji. Nie musisz się o nic martwić gdyż na owym spotkaniu będzie alkohol oraz kobiety.

Oczekuję tego, że jako tak wybitny poeta zjawisz się pod podanym adresem.

Do zobaczenia niebawem.

August Bécu

Po przeczytaniu listu powtórnie dopiero wtedy do Mickiewicza dotarło, że list jest napisany poważnie. Adam zaczął w myślach wymieniać wszystkie za i przeciw ( oczywiście przeciw było więcej) lecz wtedy przypomniał sobie coś, a dokładniej kogoś. Miał na myśli Salomeę. Jeżeli pójdzie na to spotkanie może być pewny, że prawie na pewno tam spotka kobietę, której tak dawno nie widział.

Ten fakt wygrał co oznaczało, że poeta był pewny swojego wyboru co do przybycia na tej uroczystości, która miała się odbyć dnia jutrzejszego.

Z zamyśleń wyrwał go Krasiński pstrykający Adamowi palcami przed twarzą.

- Halo? Umarłeś? - pytał młodszy z panów i patrzył na Mickiewicza.

-Żyje. Co chcesz ode mnie? - zapytał bez emocji starszy z panów.

- Jak już mówiłem, ale ty jak zwykle nie słuchałeś, ta oto kobieta - wskazała na Elizę - musi już się zbierać, a jako że jest już późno i ciemno idę ją odprowadzić.

- W takim razie do widzenia wam - skomentował krótko Adam i machnął im ręką na pożegnanie co bardziej wyglądało jakby chciał pokazać im gdzie są drzwi wyjściowe.

- Zanim jednak wyjdę chcę dokończyć moją wcześniejszą wypowiedź - spojrzał na kobietę, która cały czas przyglądała się obu mężczyznom - na osobności jeżeli można.

Mickiewicz kiwnął głową i nakazał przyjacielowi kierować się w stronę swojego pokoju. Kiedy już oboje panowie mieli pewność, że są sami zaczęła się między nimi rozmowa:

- Co dokładnie chcesz dokończyć? - widocznie zdziwiony Adam zapytał przyjaciela.

- Pamiętasz jak jeszcze jakiś czas temu powiedziałeś, że usługiwanie Towiańskiemu nie może być takie złe? - zapytał Zygmunt patrząc na przyjaciela, a kiedy starszy wieszcz kiwnął twierdząco głową, Krasiński głośno westchnął - jest gorzej niż ci się wydaje.

- Nie trzymaj mnie dłużej w tej durnej niepewności. Wyduś to z siebie, aby twoja nowa koleżanka nie musiała długo czekać na twoją osobę - odparł Mickiewicz opierając się o swoje biurko

- Towiański na tym spotkaniu powiedział jeszcze, że jesteś idealnym kandydatem do jego jakiegoś projektu tylko nie pamiętam teraz jak go nazwał.

- A tak bardziej szczegółowo - Adam machnął dłonią na znak, aby jego przyjaciel kontynuował.

- Jest taka jedna kobieta. Andrzej powiedział, że jako osoba znana musisz dawać dobry przykład innym ludziom co oznacza, że musisz ożenić się z tą kobietą, o której wspominał Towiański. Ponadto musisz być szczęśliwy i nie możesz dawać żadnych niepokojących znaków jakbyś był nieszczęśliwy w tym związku. Dużo osób w tym ja powiedziało, że nie można kogoś zmuszać do małżeństwa z kimś kogo się nie zna. Dlatego najpierw musisz być z nią w związku bez małżeństwa i masz się w niej zakochać - ostatnie zdanie powiedział na jednym wdechu.

Rzeka PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz