20.Nie za szybko?

30 2 0
                                    

-Przepraszam- tylko tyle był w stanie powiedzieć starszy kompozytor. I wtedy pobiegł. Ferenc nie gonił go wiedział, że to nic nie da. Nie mogłem być z nim - pomyślał Fryderyk. Dopiero po kilku minutach biegu ta myśl do niego dotarła. To była najboleśniejsza myśl. Nie mógł być z kimś kto darzy go tym samym uczuciem.

Chopin doszedł nad tą samą rzekę co jeszcze nie tak dawno oblewał się wodą z drugim pianistą. Kompozytor miał ochotę coś rozwalić lub porządnie w coś walnąć. Z tego też powodu zaczął bić pięściami w pień drzewa, ale po chwili gdy jego kostki robiły się czerwone i bolały, Fryderyk osunął się wzdłuż drzewa i usiadł na trawie.

-I znowu sobie powtarzam pytanie czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie? - zapytał sam siebie cicho pianista.

Chopin nie wiedział jak tutejsze społeczeństwo zareagowałoby na parę dwóch facetów. Fryderyk chciałby zaryzykować i być z Lisztem, ale z drugiej strony nie chciał ryzykować, aby Ferenc stracił publiczność i osoby, które zaczynają interesować się jego twórczością.

Co jeżeli Liszt nie czuje tego samo co Fryderyk? Co jeżeli to jest zwykła przyjaźń, a ten pocałunek nie powinien się wydarzyć.

Chopin postanowił, że na razie nie będzie się kontaktował pierwszy z drugim pianistą. W ten sposób sprawdzi czy jest ważny dla kompozytora.

* Po wybiegnięciu Fryderyka, w domu Liszta*

-Czemu on uciekł? Zrobiłem coś nie tak? - Ferenc zadawał sobie pytania w głowie - Pospieszyłem się. On pewnie nie chciał tego, ale skoro nie chciał to czemu odwzajemnił?

Kompozytor wiedział, że  nie chce tracić Chopina. Nie muszą być w związku chociaż pianista na to liczył. Mogą nadal pozostać zwykłymi przyjaciółmi.

Na razie Liszt postanowił dać drugiemu mężczyźnie jeden dzień przerwy na przemyślenia i inne sprawy. W planach miał udać się jutro do kompozytora. Co prawda nie wiedział gdzie mieszka, ale wiedział, że uda mu się tego dowiedzieć.

Kompozytor nie mógł zasnąć w nocy. Jego głowa była pełna przeróżnych myśli, teorii i innych rzeczy przez które nie mógł oddać się objęciom Morfeusza.

Z samego rana Liszt po wzięciu porannego prysznica i ubraniu się w świeże ubrania wyszedł z swego domu. Początkowym miejscem, w które pianista się udał było te, w którym się poznali i które kojarzy mu się z Chopinem. Ferenc zaczął wypytywać ludzi w tawernie czy ktoś wie gdzie prawdopodobnie mieszka Fryderyk. Niestety nikt nie wiedział. Przynajmniej tak się wydało pianiście.  Kiedy Liszt miał już wychodzić przypomniał sobie, że na liście który dostał od Fryderyka jest jego adres. Mężczyzna sprawdził adres z listu i wyszedł z budynku.

Godzina była wczesna, więc Liszt obawiał się, że obudzi drugiego pianistę. Ferenc normalnym tempem szedł w stronę adresu podanego na kopercie listu.

Mężczyzna widział już w oddali kamienicę, w której najprawdopodobniej mieszkał Chopin.  Młodszy kompozytor zapukał do drzwi i początkowo nie słyszał żadnej reakcji z drugiej strony. Postanowił zapukać jeszcze raz z nadzieją, że tym razem ktoś, a dokładniej Fryderyk otworzy mu drzwi. Na szczęście nadzieja wyższego z panów się spełniła i już po chwili przed kompozytorem stał półnagi zaspany Chopin.

Kompozytor miał na sobie czarne, długie, luźne szorty. Mężczyzna nie zdążył jeszcze nawet zauważyć, że przed nim stoi nie kto inny jak Liszt, ponieważ właśnie przecierał oczy.

- Dzień dobry - powiedział ziewając co było trochę niekulturalne.

- Witaj Fryderyku - uśmiechnął się pogodnie wyższy z panów. Wtedy starszy kompozytor szeroko otworzył oczy i przyglądał się drugiemu panu tak jakby był jakąś zjawą. Dotarło do niego również, że stoi prawie nagi przed drugim facetem dlatego szybko sięgnął po koszulę, która wisiała akurat na wieszaku.

- Co ty tu robisz? - zapytał Chopin szybko zapinając guziki koszuli. 

- Przyszedłem do ciebie porozmawiać.

- Zapraszam do środka - wskazał głową gospodarz nadal zapinając się. Obaj panowie udali się do jakiegoś małego pokoiku. Całe mieszkanie nie należało do dużych, a wręcz przeciwnie było małe. - O czym chcesz porozmawiać?

- O wszystkim i o niczym. O tym co się wydarzyło wczoraj. Chcę wiedzieć co jest między nami i czego oczekujesz ode mnie. Nie chcę robić niczego wbrew tobie.

- Nie wiem. Jesteś dla mnie ważny mimo, że nie znamy się długo. Myślę, że nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem, ale nie chcę Ci psuć życia. Boję się, że nikt by nas nie zaakceptował i będziemy pośmiewiskiem. Najbardziej boję się, że nie czujesz tego co ja - ostatnie zdanie Chopin powiedział bardzo cicho i patrzył na swoje ręce. Ferenc wziął brodę kompozytora i lekko ją podniósł tak, aby obaj panowie patrzyli w swoje oczy.

- Chcę zaryzykować. Życie jest zbyt krótkie, aby zastanawiać się i nie próbować. Przy tobie czuję się sobą. Czuję, że nie muszę udawać kogoś kim nie jestem. Kiedy Cię widzę na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Ty sprawiasz, że moje życie jest najlepszym jakie mogłem sobie wyobrazić. Dzięki tobie jestem najlepszą wersją siebie. - Liszt się uśmiechnął i nadal patrzył w oczy pianisty szukając w nich jakiejkolwiek odpowiedzi.

- Nie spieszmy się proszę.

- Dobrze. Będę czekał na ciebie, aż będziesz gotowy.

Między mężczyznami panowała cisza, lecz nie była to ta należąca do tych niezręcznych ta była potrzebna w tym momencie. 

Po parunastu minutach Ferenc wstał i powiedział:

- Będę się już zbierał.

- Dobrze. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Obaj panowie jeszcze chwilę stali w przedsionku. Liszt stał tyłem do drugiego pianisty. Po kilku sekundach można było usłyszeć ciche kroki Chopina w stronę Ferenca. Mężczyzna również się odwrócił i obaj panowie podeszli do siebie. 

- Przepraszam - powiedział wyższy z mężczyzn.

- Za co?

Pianista nie otrzymał odpowiedzi słownej, lecz po chwili poczuł na swoich ustach, usta drugiego mężczyzny. Początkowo Fryderyk był zdziwiony i nie odwzajemniał pieszczoty, lecz gdy tylko poczuł jak Liszt się powoli odsuwa pewnie myśląc, że źle zrobił, Chopin przysunął jego wargi do tych swoich.  Wyższy mężczyzna wziął drugiego na ręce, a drugi oplótł nogami jego biodra. 

Chwilę stali przy tej ścianie, lecz po kilku minutach Liszt z Fryderykiem na rękach udał się do pokoju, w którym jeszcze przed chwilą siedzieli. Mężczyzna położył pianistę na łóżku, a sam zawisnął nad nim. Ferenc zaczął składać mokre pocałunki na szyi kompozytora. Chopin odchylił głowę, aby dać drugiemu lepszy dostęp do swojej szyi na której czuł jak drugi pianista robi mu malinkę. Po chwili jednak Liszt zaprzestał i spojrzał w oczy Fryderyka.

- Przepraszam. Miałem poczekać i dać ci czas. Pewnie chcesz mnie teraz wyrzucić z mieszkania.

- Jeżeli nie dokończysz tego co zacząłeś to Cię wtedy wyrzucę z domu - powiedział kompozytor z lekkim uśmiechem na twarzy.

Na te słowa Ferenc się zaśmiał pod nosem i kontynuował swoje poprzednie czyny.

Rzeka PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz