kwiecień 2018r. Londyn, Wielka Brytania
-Nie. Nie ma mowy.
Odwrócił się, zanim Castiel zdążył coś powiedzieć i ruszył z powrotem do drzwi-Alfie Samandriel, blondyn, z którym rozmawiał przez telefon, z którym umawiał to spotkanie, siedział po prawej Novaka i patrzył na niego bez zrozumienia.
-Panie Winchester, czekaliśmy na pana...-zaczął, ale Dean tylko wskazał na bruneta, zupełnie wyprowadzony z równowagi.
-Zmienicie negocjatora, albo nic z tego. Nie będę z nim rozmawiał.
-Dean, nie sądzisz, że moglibyśmy zachować się profesjonalnie?-Castiel odezwał się po raz pierwszy, odkąd Winchester wszedł do pomieszczenia, zaciągając się lekko i wypuszczając dym do sufitu, gdzie natychmiast zniknął w wytworzonej przez Novaka chmurze niwelującej toksyny. Sukinsyn miał przewagę, wiedział, że będzie rozmawiał z zielonookim, który nie miał o jego obecności na spotkaniu pojęcia, mało tego, nawet nie wiedział, że Castiel pracuje teraz dla ludzi Ministerstwa.-Usiądź, mieliśmy rozmawiać o twojej drużynie.
-Nie mów tak do mnie.-Winchester warknął przez zaciśnięte zęby.-Nie masz prawa mówić do mnie po imieniu. I nie będę z tobą rozmawiał. Żądam innego negocjatora.
-Castiel jest najlepszym z naszych ludzi.-Samandriel wtrącił się nieporadnie, próbując ratować sytuację.-Zapewniam, że wykona swoją pracę z należytą odpowiedzialnością...
-Słuchaj, cepie, bo chyba nie rozumiesz.-Dean wbił wzrok w blondyna.-Nie będę z nim w jednym pomieszczeniu.
-Sądziłem, że kapitan Harpii z Holyhead wykaże odrobinę profesjonalizmu.-brunet strzepnął papierosa do lewitującej nad blatem popielniczki.-Naprawdę nie możesz usiąść na piętnaście minut i mnie wysłuchać?
-Spierdalaj. Nie pisałem się na to.
-Ja też nie, ale obaj jesteśmy pracującymi dorosłymi, prawda? Nic ci się nie stanie, jeśli posadzisz tyłek na krześle przez kwadrans.
-Nie będę z tobą rozmawiał.-Dean powtórzył to po raz kolejny, zaciskając lekko pięści. Chmura nad blatem zaiskrzyła niebezpiecznie.-Z każdym, ale nie z tobą.
-Dean...
-Nie jestem dla ciebie żaden pierdolony Dean.-spojrzał na Samandriela, który wyraźnie się już we wszystkim pogubił.-Sprowadźcie kogoś innego, kogokolwiek, nie będę z nim negocjował.
-Jestem pewien, że...-blondyn przełknął ciężko.-...cokolwiek między panami zaszło, możemy to jakoś rozsądnie rozwikłać...
-Widzisz, chętnie, ale Dean wolałby wybrzydzać.-Novak spojrzał na swojego kolegę wymownie.-Najwyraźniej sława uderza niektórym do głowy i...
Chmura wystrzeliła z siebie piorun, trafiający prosto w lewitującą popielniczkę Casa-przedmiot zakręcił się w powietrzu, dymiąc ostro, gdy się zwęglał, zabujał się na swojej linii grawitacji i upadł na blat długiego, konferencyjnego stołu, sycząc cicho z przegrzania. Brunet uniósł wzrok na Szukającego, który wciąż zaciskał pięści.
-Wypierdalaj, Novak.-warknął, prostując palce.-W tej chwili. Nie mam zamiaru oglądać cię dłużej, niż to konieczne.
Castiel milczał przez moment, obracając w palcach niedokończonego papierosa-zerknął na Samandriela, prostując się w krześle i odchrząkując cicho.
-Alfie, zostaw nas samych, proszę.
-Nie będę z tobą w jednym pokoju.-sportowiec pokręcił głową.-Nawet o tym nie myśl.
CZYTASZ
O, Children
FanfictionWygranie najbardziej prestiżowego turnieju w świecie czarodziejów nieco się komplikuje, gdy Dean Winchester znów spotyka swoją szkolną miłość, a żadne czary nie są w stanie wymazać mu z pamięci Szukającego z drużyny Slytherinu, który zawrócił Gryfon...