if I'm ever gonna fall in love, i know it's gonna be you

491 48 63
                                    

Jestem zdania, że Cas to stan Harry'ego Stylesa więc w mediach zdjęcie swetra, który nosi w tym rozdziale

===
czerwiec 2018r., Londyn, Wielka Brytania

Gabriel był cholernie głośny.

Albo robił to przez przypadek, albo specjalnie, Dean nie miał siły teraz o tym myśleć-grunt, że zamrugał, niezadowolony z bycia obudzonym i poprawił głowę na poduszce. Starszy Novak chyba robił im śniadanie. Miło z jego strony, ale mógłby ciszej.

Przewrócił się na bok, czując coś na swoim biodrze.

Był tak zaspany, że przez kolejne kilka sekund postanowił to zignorować, ale w końcu westchnął, otwierając leniwie oczy i zerkając w dół. Zamarł nieco, wręcz wstrzymując oddech. Zerknął pod kołdrę, ale wciąż miał na sobie bokserki, więc dobrze pamiętał, nie uprawiali seksu. Więc dlaczego Cas go obejmował?

Obejmował to mogło być zbyt duże słowo, przerzucił tylko rękę przez jego bok, chociaż, gdy cofnął głowę na poduszce, poczuł też oddech bruneta na swoim karku. Cudnie. Cas spał i przytarabanił się do niego w nocy. Wspaniale, doprawdy.

Poprawił się na materacu, znów wstrzymując powietrze, gdy niechcący zetknął swoje plecy z klatką piersiową bruneta-Castiel mruknął coś przez sen i objął go jeszcze mocniej. Dean przeklnął szeptem, postanawiając zupełnie się nie ruszać, by go nie obudzić, ale coś mu w tym przeszkodziło, bo Gabriel zapukał do sypialni i wsunął głowę do środka.

-Hej.-przywitał się cicho, patrząc na blondyna.-Jest siódma trzydzieści, coś mówiliście, że macie rano wracać, więc uznałem, że warto was obudzić. Cassie jeszcze śpi?

-Tak.-Dean ostrożnie zabrał rękę mężczyzny ze swojego boku i wydostał się spod kołdry. Niebieskooki skrzywił się nieco, pozbawiony źródła ciepła i przez chwilę szukał go na materacu, ale w końcu znów zasnął na dobre.-Zrobiłeś śniadanie?

-Kiełbaski.

-Gabriel, wyjdź za mnie.

Złotooki uniósł kącik ust.

-Castiel by mnie zabił. Możesz wziąć jakieś jego spodnie, pewnie się nie obrazi. Twoje nie wyglądają zbyt porządnie.

Dean zerknął na swoje jeansy na podłodze, te same, które miał na sobie przedwczoraj, wczoraj, cały dzień w szpitalu i wieczorem. Chyba były w winie. Jego koszulka też nie pachniała już najlepiej, powinien wziąć prysznic, by zmyć z siebie zapach alkoholu i porodówki.

-Zaraz przyjdę.-zapewnił cicho starszego Novaka i otworzył sobie szafę, by znaleźć w niej coś do pożyczenia. Gabriel przytaknął i zniknął na korytarzu.

Znalazł jedne jeansy, które mogły na niego pasować i czarny sweatshirt, jeden z tych, które tak Castiela odmładzały-przebrał się w łazience, obmył twarz wodą i postanowił zjeść śniadanie przed prysznicem, bo dosłownie umierał z głodu.

Przysiadł przy ladzie, wzdychając wdzięcznie, gdy dostał kubek kawy-Gabriel wyłożył mu na talerz jedzenie i zaczął zmywać, kiedy porcja jego i Casa czekała na pozostałych naczyniach.

-Ciężka noc, co?-zapytał przez ramię, gdy blondyn jadł. Dean zacisnął palce na nasadzie nosa, przymykając oczy.

-Powiedzmy. Nie jestem przyzwyczajony do alkoholu, wiesz, przez Quidditch.

-Nie pytałem o kaca, słonko.

Winchester prychnął, kręcąc głową.

-Aleś ty subtelny.

O, ChildrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz