there are people who cannot speak without smiling

511 54 100
                                    

Kolejne dwa rozdziały są w 2018, a później dwa rozdziały w 2001!
Taki galimatias
Enjoy
==
czerwiec 2018r., Dakota, Stany Zjednoczone Ameryki, teren chroniony przed niemagami

W pewnym okresie swojego życia Dean sypiał z tyloma osobami naraz, że prawie nigdy nie czuł palącej potrzeby seksu.

To było tuż przed Carmon, gdy robiono z niego kobieciarza w każdych możliwych mediach-podsuwano mu kolejne dziewczyny pod nos, piękne, słodkie i chętne, często nawet nie pamiętał ich imion. Po kilku latach od rozstania z Castielem miał nagły nawrót rozpaczy w tym temacie, znów nie mógł się pozbierać, pół życia tak haftował-jeśli gdzieś były ramiona, które chciały go objąć, padał w nie bez większego namysłu. Może był odrobinę zbyt samotny.

Po Carmon przestał angażować się niemal we wszystko, co związane z kobietami, oznajmił mediom, że wydoroślał i teraz czeka, by się ustatkować, ale najpierw chce do końca rozkręcić swoją karierę. Wtedy też zaczęły się spekulacje, że ma romans z którąś z dziewczyn z drużyny, co było absurdalne, a po wypłynięciu filmiku z baru poleciały plotki o jego rzekomym homoseksualiźmie (czy ludziom naprawdę tak trudno było uwierzyć w to, że ktoś mógł lubić kobiety I mężczyzn?), które wciąż gdzieś krążyły. Zawsze miał jakąś reputację, nie miał na to wpływu, ale nie zawsze miał tak dużo seksu, jak na początku swojej kariery, gdy fanki w kolejnych ligach ustawiały się do niego kolejkami. Zbierało mu się na wymioty, gdy o tym myślał. Ani on nie był wtedy prawdziwym człowiekiem, ani one-on był zbyt zrozpaczony, a one zbyt zaślepione jego sławą. Wychodziło na zero.

Od Cassie nie spał z nikim innym, przed nią też miał spory okres suszy, a więc nie powinien go dziwić fakt, że w końcu COŚ mu się przyśniło-nie wiedział dokładnie co, pamiętał tylko jakąś ciemną bluzę i swoje łóżko w Hogwarcie. Liczył, że wspomnienie nocy szybko przeminie, ale wziął już zimny prysznic, a Mały Dean wciąż uparcie witał się ze światem.

Mieli dzisiaj luźniejszy dzień treningów, za kilka dni grali z Hiszpanią. Musiał stawić się na boisku w podziemiach hotelu najpóźniej za pół godziny, a jak narazie przeklinał pod nosem, wyciskając trochę balsamu na dłoń i z irytacją usiłując pozbyć się naglącego problemu.

Pozwolił umysłowi błądzić i to był jego gwóźdź do trumny.

Chciał myśleć o wszystkich dziewczynach, z którymi był, o Cassie, Carmon, Jamie, Addison, Jakkolwiek-Tamtej-Było-Na-Imię, ale nic to nie dawało, nie zbliżał się do finału ani trochę, więc pozwolił sobie zamknąć oczy i przywołać pierwsze, co wpadło mu do głowy.

Niemal zdzielił się w twarz, gdy wyobrażał sobie Castiela.

To było tak bardzo złe, wręcz żałosne-masturbować się do obrazu swojego byłego-ale działało, nie potrafił przestać, oddychając ciężko w zaparowanej kabinie prysznica. Położył dłoń na kafelkach przed sobą, pochylając głowę i zaciskając powieki, chcąc się wycofać, ale nie mając już takiej możliwości.

Jak robił to dzisiejszy Castiel? Na pewno czegoś nowego się nauczył. Może wciąż robił tą jedną rzecz, która zawsze doprowadzała go do szaleństwa-może dalej wysuwałby się z niego całkowicie, tylko po to, by znów pchnąć do samego końca, aż kolana by się pod nim zatrzęsły? Może znów łączyłby ich dłonie i sprawiał, że Winchester dochodziłby bez żadnej pomocy, jedynie dysząc cicho jego imię? A może teraz robił to zupełnie inaczej, może trzymałby go mocniej, może jęczałby w jego kark, bez końca go wypełniając?

Przeklnął, chowając oczy w zgięciu łokcia. Pójdzie do piekła, na pewno. Miał miejsce w kotle obok Lucyfera.

Nie chciał tak tego sobie wyobrażać, ale musiał, inaczej nigdy by nie doszedł-niemal zobaczył samego siebie na łóżku, z twarzą w poduszce, gdy Castiel by go przygotowywał, unosił na kolana i trzymał mocno za biodra, wdzierając się w niego jednym pchnięciem. Boże, ten niski głos musiał być teraz jeszcze głębszy, zwłaszcza, gdy Novak był podniecony...ciche jęki, które zawsze były zarezerwowane tylko dla niego, urwane "Dean", które brunet mamrotał mu w skórę, gdy dochodził-wyobraził sobie ten sam ton każący mu otworzyć oczy, patrzeć na niego, gdy dochodził, chociaż był już ledwo przytomny na materacu i orgazm przelał się przez niego bezboleśnie, uwalniając od drażniącej potrzeby.

O, ChildrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz