and when the seasons change, will you stand by me?

553 53 48
                                    

Dokładna połowa ff za nami moi drodzy
Powodzenia wszystkim na maturkach
Enjoy
===
kwiecień 2001r., Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Wielka Brytania

Świetnym plusem zostania wyjebanym z drużyny, która mogła zapewnić mu ciekawą i dobrą przyszłość było to, że nagle otrzymał taki zastrzyk wolnego czasu, że dosłownie się nudził. Nie musiał się już spieszyć z zadaniami, uczył się regularnie, chodził nawet do Hogsmeade-wszystko dlatego, że nie trenował ani nie grał w meczach. Jeśli pojawiał się na boisku, to tylko na mecze Gryfonów, by oglądać, jak Dean grał.

Skoro już nie trenowali (mogliby, co prawda, polatać sobie na stadionie dla zabawy, ale Castiel uznał, że w okresie egzaminów bardziej zależało mu na wyciągnięciu w górę ocen), Winchester ćwiczył z Charlie i wszyscy byli zadowoleni. Rudowłosa mogła spędzać więcej czasu z przyjacielem, a Castiel z książkami. Nie oznaczało to jednak, że przestali się nagle spotykać.

Dean uwielbiał udawać, że ma równie dużo nauki, co on, żeby mogli przesiadywać razem w bibliotece (co z tego, że Winchester spędzał cztery godziny nad jedną stroną podręcznika, pewnie nawet jej nie czytając), a gdy robiło się cieplej, robili małe wycieczki do Miodowego Królestwa i Trzech Mioteł, często w trójkę, z Charlie. Blondyn z początku był bardzo przeciwny wymieszania jego grup znajomych, ale Ślizgon i Gryfonka jakoś się dogadywali, w zasadzie całkiem nieźle. Powoli zostawali przyjaciółmi, gadali o roślinach godzinami, gdy Dean siedział sobie obok, przepisując wypracowania lub zwyczajnie się nudząc.

Charlie miała podobne zainteresowania do Castiela, jako sztandarowa lesbijka Gryffindoru miała obsesję na punkcie zielarstwa, a brunet, jako sztandarowy queer Slytherinu przejawiał równie niepokojącą fascynację roślinkami. Zresztą, mówił o tym Deanowi w cieplarni-zachował ich tajemnicę nieśmiałków dla siebie, nie zaciągnął tam też Charlie, a Winchester czuł z tego powodu dziwną dumę, jakby był jego ulubieńcem.

Teraz jednak byli sami, leżeli pod drzewem na błoniach, na wzgórzu przy jeziorze-pogoda była coraz piękniejsza, właściwie kończyli już wiosnę, a zaczynali długie lato. Castiel pół leżał, pół siedział, oparty o korę, z jedną nogą ugiętą w kolanie, w szkolnym mundurku z rozwiązanym krawatem i podwiniętymi rękawami koszuli, Dean wyglądał podobnie, tylko naciągnął na siebie czarny, szkolny sweter. Winchester ułożył się między jego nogami, na plecach, z głową na brzuchu Ślizgona, który czytał sobie jakąś książkę o historii trytonów jeziora Hogwartu, leniwie bawiąc się jego włosami wolną ręką.

Przeplatał kosmyki między palcami, układał je na nowo, masował mu skórę głowy i skronie tak wolno i delikatnie, że Dean niemal już zasypiał, leżąc w połowie na słońcu, otoczony ciepłem jego nóg i zadowolony pieszczotami. Drzewo zakrywało ich od strony zamku, rzadko ktoś w ogóle tu zaglądał, ale czuł, że i tak nie miałby siły podnieść się z Novaka, gdyby zobaczyła ich pieprzona dyrektorka. Połowa szkoły i tak już plotkowała, że coś ze sobą kręcą, nie chciał, by ta wiadomość została potwierdzona, ale jeśli by tak było...co najgorszego mogło się stać? Hogwart miał większe problemy niż dwójka uczniów tej samej płci, z przeciwnych domów, którzy czasami się całują i lubią spędzać razem czas. To nie tak, że miał zostać sławny, żeby ta informacja wpłynęła na jego późniejsze życie. Castiel chyba też miał w dupie to, czy ktoś ich odkryje.

Poprawił sobie Deana na brzuchu, bo chłopak nieco się obsuwał-przesunął dłoń po jego policzku, gładząc kciukiem zarys jego szczęki i nie przerywając lektury. Winchester wtulił się w jego dotyk, pozwalając mu błądzić palcami między swoją szyją, brodą, a uchem, zanim palce Ślizgona znów nie wsunęły się w jego włosy.

O, ChildrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz