59.

948 97 28
                                    


Głośne krzyki i wiwaty, tylko to było teraz słychać. Nikt nie spodziewał się takiego zakończenia, no może poza Iwaizumim. Radość rozbierała każdego członka drużyny Aoba Johsai, był to ich moment. Tooru zdawał się w ogóle nie wierzyć w to co się właśnie stało, stał w tej samej pozycji, z której prze chwilą wystawił brunetowi piłkę. Otrząsnął się, pierwsze co zrobił to odnalazł wzrokiem Hajime, który właśnie biegł w jego stronę. Tak bardzo chciał go teraz pocałować. Rzucili się w swoje ramiona i długo nie musieli czekać, reszta szybko do nich dołączyła, rzucając się na siebie nawzajem. Nie mogło się to skończyć inaczej niż wywrotką, i wylądowaniem wszystkich na podłodze, jednak nikt się teraz tym nie przejmował. Chłopcy szybko spotkali się z przepełnionym dumą spojrzeniem pani Iwaizumi, która teraz machał do nich z szerokim uśmiechem na ustach. Radośnie odwzajemnili gest. Wtedy Oikawie przypomniało się o jego rodzicach. Przyszli, czy nie? Jak tak, to ile widzieli? Szczerze nie obchodziło go to. Poczuł po chwili jak silne ramiona pomagają mu wstać, by po chwili ponownie zamknąć go w czułym uścisku. Tak.. szatyn nie potrzebował teraz niczego więcej.

-Mówiłem, że wygramy! Zawsze mam rację. A ty matołku i tak się ze mną wykłócasz - spojrzał prosto z migdałowe tęczówki, w których widoczna była tylko bezgraniczna radość

-Chyba faktycznie powinienem przestać podważać twoje zdanie - oby dwoję się uśmiechnęli

-Hajime! Tooru! - nie musieli się długo zastanawiać go kogo należy ten głos. Kobieta szybko ich dopadła, robiąc grupowego przytulasa -Byliście niesamowici. Moje gratulację

-Mamo spokojnie to tylko mecz towarzyski - brunet próbował trochę uspokoić rozemocjonowaną rodzicielkę, jednak nie dało się ukryć, że on także był niesamowicie szczęśliwy

-Może i tak! Ale sam mówiłeś, że ta szkoła jest bardzo silna, z resztą mogłam to zobaczyć na własne oczy

-No właśnie.. - Oikawa zaczął rozglądać się dookoła -Gdzie jest ten upierdliwiec? - spytał zielonookiego

-A bo ja wiem - wzruszył ramionami

-O nie, ja tego tak nie zostawię. Wykrzyczę mu w twarz, że ma mnie zostawić w spokoju. Teraz nie ma już argumentów! Ha! - zaczął żwawym krokiem zmierzać w stronę wyjścia

-Gdzie Tooru idzie? - spytała widocznie zdezorientowana zachowaniem szatyna kobieta

-A niech idzie - machnął ręką w powietrzu

Oikawa był już w gotowości do wyważenia drzwi frontowych, gdy coś, a raczej ktoś rzucił mu się w oczy.

-Tooru - zawołała spokojnym głosem kobieta w kasztanowych włosach, rozgrywający zatrzymał się i spojrzał w kierunku dwóch stojących niedaleko wyjścia osób

-A więc jednak się zjawiliście - odparł od niechcenia. Normalnie zapewne by się cieszył, jeszcze parę miesięcy temu pierwszą rzeczą jaka zrobiłby po wygranej byłoby pochwalenie się rodzicom, ale nie teraz. Swoim szczęściem dzieli się z bliskimi mu osobami, a rodzice już dawno przestali takowymi być. Wygrał to dzięki kolegą z drużyny, przyjaciołom, trenerowi, matce swojego chłopaka i samemu Hajime. Nawet te nierzadko irytujące fanki miały swego rozwoju w to większy wkład niż rodzice

-Przecież uprzedziliśmy, że będziemy - odparł równie spokojnie jak matka ojciec

-Nie zrozumcie mnie - udawał skruchę -Ale z wami to nigdy nic nie wiadomo, w każdej chwili może wyskoczyć wam jakieś spotkanie czy inne takie, przy takim zawodzie, nie można być pewnym niczego. Sam mi to kiedyś mówiłeś tato - uśmiechnął się sztucznie, jednak małżeństwo nie wydawało się za bardzo przejąć jego słowami. Zamiast tego kobieta zaczęła rozglądać się dookoła jakby czegoś szukała

Zmiany - IwaOiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz