29.

1.1K 118 57
                                    


Oikawa stracił już resztki rozsądku. W tej chwili ważne było dla niego tylko uczucie przyjemności, które towarzyszyło mu za każdym razem, gdy tylko był obok Iwaizumiego. Już przestał się opierać. Można by powiedzieć, że się poddał. Odpuścił na chwile. Siedział teraz na łóżku obok bruneta. Byli blisko, bardzo blisko. Hajime nadal jeździł ręką po udzie młodszego. Zmieniło się tylko to, że ich twarze niebezpiecznie zaczęły się do siebie zbliżać. Czuli na sobie oddechy drugiego. Ich usta dzieliły milimetry. Tooru nie marzył w tamtej chwili o niczym innych. Chciał po prostu pokazać swoje uczucia. Chciał pokazać jak bardzo potrzebuje jego bliskości.

W tym momencie Iwaizumi odsunął się. Zabrał rękę i popatrzył z arogancją i wyższością na szatyna. Uśmiechał się w trakcie, gdy Oikawa był okropnie zdezorientowany. Wyższy nie wiedział co się dzieje. Dlaczego się odsunął? Dlaczego teraz tak na niego patrzy? On chciał tylko.. No właśnie, chciał czegoś czego mieć nie może. Czegoś czego nigdy nie będzie miał. Przecież to wiedział. Więc dlaczego to tak boli? Dlaczego robił sobie nadzieje?

Podczas gdy Hajime się uśmiechał Tooru pękał w środku myślał, że się rozpłacze.

-Przecież to było oczywiste... Bawisz się ze mną.. Widzę, że wróciłeś... Twoja stara osobowość wróciła..

Teraz szatyn również się uśmiechnął. Uśmiech był dobry, nawet bardzo dobry, tylko szkoda, że cholernie sztuczny. Ale co mógł zrobić? Przecież nie będzie płakał. Przecież nie uroni łeż. Nie pokaże jak bardzo go to zabolało. Nie może.

-Brawo. Widzę, że wróciła ci pewność siebie - odezwał się Oikawa

-Zawsze byłem pewny siebie, ostatnio po prostu trochę straciłem czujność

-Rozumiem, ale lepiej już jej nie trać. Będzie lepsza zabawa - mimo wypowiedzianych słów czuł się fatalnie. Ale trzeba stwarzać pozory. Jakby się przed nim otworzył najprawdopodobniej zostałby zniszczony. Doszczętnie zniszczony. Jego resztka nadziei, że kiedykolwiek będzie mógł być z kimś w normalny związku. Związku szczerym. Gdzie nie będzie musiał nikogo udawać. Gdzie może szczerze rozmawiać o swoich problemach, bo będzie wiedział, że zostanie wysłuchany. Problem leżał w tym, że Tooru nie chciał tworzyć takiego związku z nikim innym. On chciał Iwy i tylko niego. A jednocześnie wiedział, jak bardzo to nierealne

-----------------

Było już późno. Zbliżała się godzina druga w nocy. Chłopcy leżeli już w swoich łóżkach, ale tylko jeden z nich spał. Oikawa choćby chciał zwyczajnie nie potrafił. Starał się naprawdę, ale zawsze gdy tylko miał nad czym myśleć nie potrafił w spokoju spać. A teraz zdecydowanie miał dużo do myślenia. Analizował sobie wszystko i powoli doszedł do wniosku, że długo może tak nie wytrzymać. Mimo że był świetnym aktorem, potrafił ukryć każdą emocje czy uczucie. Zdawał sobie sprawę, że tych emocji i uczuć, które towarzyszą mu gdy tylko Hajime jest blisko, jest zwyczajnie za dużo. Jest ich za dużo i są zdecydowanie zbyt silne. W końcu nie będzie w stanie ich ukryć. Po policzku spłynęła mu pojedyncza łza. Bał się uronić więcej. Miał wrażenie, że wszyscy tylko czekają na jego błąd. Czekają na tę chwile słabości, którą okaże i zaraz będą chcieli wykorzystać nią przeciw niemu. To uczucie niepokoju, które mu towarzyszyło było okropne.

Musiał z kimś pogadać. Potrzebował kogoś komu może się wyżalić. Obecnie miał dwie takie osoby.

Nie zważał na ciszę nocną, która zaczęła się już kilka godzin temu. Wyszedł z pokoju.

Zapukał. Cisza. Znowu zapukał. Nic. Odpowiadała mu tylko cisza. Uderzał delikatnie w drzwi, aż nie usłyszał kroków dobiegających z drugiej strony. Drzwi się uchyliły.

-Oikawa? - otworzył mu Maki. Był zdecydowanie zaspany. Szatyn był pewny, że go obudził, nie chciał tego, ale naprawdę potrzebował tej rozmowy

-Mogę wejść? - zapytał cicho, miał spuszczoną głowę. Jasnowłosy lekko się zaniepokoił

-Pewnie

---------------

-Wiedziałem, że tak się stanie - odparł Hanamaki

-Wiedziałeś?

-Tak.. Sposób w jaki działacie na siebie nawzajem jest.. trudno to określić, ale wiedziałem gdy tylko zobaczyłem jak zachowywałeś się w stosunku do niego pierwszy raz. W pierwszych dniach szkoły. Byłeś inny. A z czasem wasza relacja naprawdę szła w dobrym kierunku, miałem nadzieje, że może..

-To jest przegrane, jak bardzo bym nie próbował

-Nawet tak nie mów. Nic nie jest przegrane. To, że Iwaizumi wrócił do swojego poprzedniego zachowania musi o czymś świadczyć

-Niby o czym?

-Nie pomyślałeś, że może znalazł się w tej samej sytuacji co ty teraz. Może też nie radził sobie z uczuciami, więc postanowił zamaskować je w najwygodniejszy sposób. Przyjmując postać pewnej siebie osoby. Nie wpadłeś na to, że on też udaje

-Oczywiście, że tak.. Kłamca, kłamce pozna. A Iwa-chan zachowywał się podobnie do mnie, gdy z czymś sobie nie radzę. Starał się stwarzać pozory...

-No to w czym problem? - Maki nie rozumiał. Skoro Oikawa zdawał sobie z tego sprawę, to gdzie leżał problem

-Problem jest w tym, że nie wiem co tak naprawdę Iwa-chan myśli. Mógł zachowywać się w ten sposób z jakiegokolwiek powodu. A ja... A ja jestem już pewien, że zwyczajnie w świecie przepadłem

-Ty słyszysz, co ty mówisz w tym momencie? On również coś do ciebie czuje. Wiem to. Wy dwaj zachowujecie się jak dzieci. Jeden jak i drugi staracie się ukryć uczucia, którymi się nawzajem darzycie, bo... No właśnie, dlaczego? Boicie się czegoś? Odrzucenia? Niezrozumienia? Wyśmiania? Uwierz mi Oikawa niczego w życiu nie jestem tak pewnie jak tego, że wzajemnie się kochacie. Więc przestań się smucić, zamartwiać to nic nie da

-Co mam robić, długo nie wytrzymam udając, że wszystko jest w porządku..

-To nie udawaj

-Co?

-Nie mówię, że od razu ale.. nie sądzisz, że jak ty sam zaczniesz się zachowywać coraz bardziej naturalnie... Darzycie się uczuciem, więc on pragnie być przy tobie tak samo blisko jak i ty pragniesz być przy nim. Zaufaj mi wiem co mówię. Dlatego zacznij się otwierać. Powoli stopniowo. Zobaczysz, on zacznie robić to samo..

-Nie mam gwarancji

-To prawda nie masz, ale ja jestem pewny, że tak się stanie. Po za tym nie ryzykujesz za dużo, a możesz wiele zyskać. Jeśli zobaczysz, że nie ma żadnej reakcji ze strony Iwaizumiego możesz przestać

-To nadal ryzyko

-Matko. Oikawa. Męczący jesteś - westchnął -Możesz po prostu mi zaufać? - szatyn spojrzał na niego podejrzliwie -Dobra, inaczej. Zróbmy zakład

-Zakład?

-Tak ja jeśli Iwaizumi nie zareaguje w żaden sposób i nadal będzie się zachowywać jak dupek, mimo że ty będziesz się starał, wygrasz. A jeśli z jego strony będzie odzew, wygram ja - Tooru chwile się zastanowił

-Dobra. O co się zakładamy?

-O życzenie?

-W porządku. Czyli jak ja wygram spełnisz jedną moją prośbę, a jak ty wygrasz ja spełnię twoją

-Dokładnie

-No to postanowione


**************

1063 słowa

Zmiany - IwaOiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz