2.

1.7K 121 138
                                    


- Nic, nic, chce ci tylko coś wyjaśnić - brunet spojrzał prosto na niego. Oikawa był przerażony, ale mimo to, to nie był jego największy problem - chłopak był zdecydowanie za blisko

Tooru nie odpowiedział tylko starał się unikać przeszywającego go wzroku drugiego.

- Chciałbym abyś teraz uważnie posłuchał, żebyśmy się dobrze zrozumieli - jego spojrzenie momentalnie się zmieniło, nie patrzył już na szatyna z arogancją, tylko bardziej powagą i zdecydowaniem, poluźniając już trochę nacisk na jego ręce  -Od dzisiaj możesz sobie już odpuścić to swoje panowanie, ponieważ w tym oto momencie ja, Iwaizumi Hajime, przejmuje twoją posadę

Oikawe wmurowało, nie wiedział co ma powiedzieć, ale jak tylko słowa bruneta dotarły do niego, natychmiast się otrząsnął.  Udało mu się wyrwać Iwaizumiemu, dzięki poprzedniemu poluzowaniu nacisku. Drugi chłopak się tym nie przejął i tylko dalej wpatrywał się w Tooru. Teraz szatyn był naprawdę wściekły.

- Nie żartuj sobie! Za kogo ty się uważasz?! Co? Pracowałem dwa lata no to miejsce i nie pozwolę, żeby mi je odebrał ktokolwiek, a tym bardziej jakiś typ, który nagle zjawia się nie wiadomo skąd i uważa się za króla świata.

W czasie gdy Oikawa wykrzykiwał te wszystkie słowo w kierunku chłopaka, ten tylko stał i patrzył na niego z obojętnym, całkowicie nie wzruszonym wyrazem twarzy, a gdy Tooru skończył uśmiechnął się jedynie podszedł to niego niebezpiecznie blisko zatrzymując się dosłownie kilka centymetrów od szatyna. Popatrzył mu prosto w oczy, co trochę speszyło Oikawe, sam nie wiedział dlaczego. Zielonooki przez chwile nic nie powiedział, aż w końcu wyminął chłopaka, a w momencie gdy znajdowali się do siebie bokiem, szepnął krótko:

-Jeszcze zobaczymy - a następnie odszedł powoli w kierunku parku. Jego ciepły oddech połaskotał szyje Tooru, na co on sam się wzdrygnął. Zrobiło mu się dziwnie gorącą i przyjemnie, mimo że nadal był wściekły

Stał nieruchomo przez chwile, gdy się otrząsną chciała coś jeszcze powiedzieć ale zauważył, że Iwaizumiego już nigdzie nie było.

------------------------

W drodze do domu Oikawa ciągle myślał o tym dziwnym incydencie, który miał dziś miejsce. Nie mógł się skupić na niczym innym. Jego głowę przepełniały pytania, a on nie znał odpowiedzi na żadne z nich. Strasznie go to męczyło.

Późnym popołudniem postanowił zadzwonić do przyjaciół. Musiała się komuś wygadać, bo by zwariował, a ta dwójka była mu najbliższa. Szybko wykonał telefon.

-Halo? - odezwał się głos z telefonu

-Matsukawa jest z tobą Hanamaki?

-Tak. Coś się stało?

-Koniecznie muszę wam coś opowiedzieć. Możecie wpaść do mnie za chwile?

-Właściwie to tak. Za chwilę będziemy.

Oikawa odetchną z ulgą, cieszył się, że będzie mógł podzielić się tą dziwną sytuacją z przyjaciółmi, a jakby nie patrzeć zdarzenie nie miało by miejsca gdyby nie ta dwójka.

Nie musiał długo czekać. Po około dziesięciu minutach zadzwonił dzwonek. Szatyn natychmiastowo zerwał się z łóżka, na którym cały czas leżał rozmyślając i podbiegł otworzyć drzwi.

Tooru mieszkał sam. Na koniec drugiej klasy spytał rodziców czy od następnego roku szkolnego mógłby zamieszkać samemu. Rodzice na początku byli sceptycznie nastawieni do tego pomysły ale ostatecznie się zgodzili. Wynajęli mu małe mieszkanko składające się z niewielkiego salonu połączonego z kuchnią, sypialni i łazienki. Mimo wszystko szatynowi bardzo się tu podobało.

Gdy przyjaciele przekroczyli próg mieszkania, Oikawa od razu zaprosił ich do salonu. Wszyscy rozsiedli się za kanapie.

-No to gadaj co takiego się stało, że postanowiłeś nas tu ściągnąć - zaczął Hanamaki

-Dobra, dobra od początku. Wiecie pewnie już, że od dzisiaj do naszej szkoły dołączył nowy trzecioklasista - zaczął szatyn

-Ta, ludzie coś gadali i co z nim? -zapytał zniecierpliwiony Matsukawa

-No tak się składa, że niestety ten nowy chodzi ze mną do klasy

-Ale co w tym złego? - zapytał zdziwiony jasnowłosy

-No właśnie słuchaj dalej...- i wtedy Oikawa opowiedział im o całym zdarzeniu, które miało miejsce po zajęciach. Opowiadał wszystko ze szczegółami, no może pomijając niektóre emocje towarzyszące mu w paru sytuacjach... Gdy skończył dwójka przyjaciół wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami. Nie odzywali się przez cały jego monolog, a jedyne co byli wstanie wykrztusić na koniec to ciche ,,wow".  Aż w końcu obydwoje wybuchnęli głośnym śmiechem. Szatyn był zdezorientowany, nie wiedział co tak rozbawiło te dwójkę - przecież nie było w tym nić śmiesznego. Oikawa popatrzył się na nich z wyrzutem.

-Mogę wiedzieć co was tak bawi? - zapytał stanowczo

Przyjaciele tylko jeszcze bardziej zaczęli się śmiać. Całkowicie opanowali się dopiero po paru minutach.

-A więc w końcu ktoś próbuje zwalić z tronu naszego ,,króla"- powiedział z ironią w głosie czarnowłosy

-Nie patrzcie tak na mnie. Musicie mi pomóc. Nie rozumiem co ten kretyn sobie wyobraża

-Och Tooru, ale czym się tak przejmujesz? Sytuacja wydaje się śmieszna nie sądzisz? - Oikawa nie rozumiał o co nim chodzi, naprawdę nie widział w tym nic śmiesznego

-Nie ma co sobie zawracać głowy, przecież nie jest on pierwszym, który próbował ci się postawić - odpowiedział spokojnie Hanamaki

-Niby tak. Ale on jest jakiś inny

-Inny? - zapytali jednocześnie przyjaciele, znali Oikawe już dość długo, ale jeszcze nie spotkali się z tym, żeby chłopak tak bardzo przejmował się tak nieznaczącą dla niego osobą. Musieli przyznać, że ich to zaintrygowało

-No, tak jakby - stwierdził brązowooki -No bo wiecie, zawsze jak ktoś miał do mnie jakiś problem to zwykle starał się go rozwiązać siłą, próbując mnie uderzyć czy coś, a jeśli była to dziewczyna to zazwyczaj kończyło się na wymyślaniu jakiejś głupiej plotki na mój temat, w którą i tak nikt nie wierzył i szybko została zapomniana - tu zrobił pauzę, jakby zastanawiał się co powiedzieć dalej - Ale on chyba chce to rozegrać inaczej...

-Co masz na myśli przez słowo ,,inaczej" - zapytał czarnowłosy. Szatyn popatrzył się na przyjaciół ale gdy spotkał nich przeszywające na wylot spojrzenia, odwrócił wzrok czując jak się rumieni. Przyjaciele dostrzegłszy to popatrzyli się na siebie porozumiewawczo i zaśmiali się prawie równocześnie.

-No, no Tooru teraz to ma sens - ciemnowłosy popatrzył się na niego z uśmieszkiem na ustach

-O co wam chodzi?

-Nic, nic, ale myślę, że musimy koniecznie poznać tego Iwaizumiego - odparł jasnowłosy, a Matsukawa tylko kiwnął głową

-Ale po co? - Oikawa był speszony ale jednocześnie nie rozumiał po co jego przyjaciele chcą poznawać bruneta -A zresztą róbcie co chcecie, tylko nie naróbcie mi wstydu

-Ależ oczywiście, nie musisz się o to martwić


**************

1034 słowa




Zmiany - IwaOiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz