31.

1.2K 118 87
                                    

Trening przebiegał pomyślnie. Właśnie grali mecz. Wszyscy byli w rewelacyjnych formach. No może po za jedną osobą. Oikawa. Co było dziwne ból kolana nadal nie ustępował. I mimo że nie był ciągły, i doskwierał mu tylko przy wyskokach nadal był nieznośny.

W pewnym momencie nadszedł jego czas na serw. Lekko się zaniepokoił. Bał się, że coś zepsuje, dlatego nie zamierzał się hamować. Wyskoczył wysoko jak zwykle, uderzył perfekcyjnie w piłkę, która idealnie przeleciała nad siatką. Zdobył asa serwisowego.

I wszystko byłoby idealnie gdyby nie to, że jak lądował, nie był wstanie utrzymać się na nogach. Jego kolano po prostu nie wytrzymało ciężaru i w efekcie czego upadł. Na dodatek jeszcze tak nieszczęśliwie, że uderzył w poszkodowane kolano. Ból był nie do zniesienia. A on sam nie potrafił się podnieść. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Słyszał tylko jak ktoś go woła. Podbiega. A później.. Później już miał ciemny obraz.

-------------------

-C-co co to jest? Gdzie ja jestem..

Oikawa właśnie się obudził. Nie wiedział co się dzieje i gdzie się znajduje. Jedyne co pamiętał to ranek.. śniadanie.. trening.. mecz.. No tak przewrócił się. Upadł. Strasznie bolało. I tu wszystko się urwało.

-Oikawa? - zapytał ktoś, Tooru nie był wstanie rozpoznać głosu

-Gdzie ja jestem.? - wydukał niewyraźnie, podnosząc się na łokciach

-Spokojnie, w naszym pokoju

-Naszym? O Iwa-chan - dopiero w tym momencie szatyn był wstanie dostrzec siedzącego obok Hajime

-No hej. Możesz mi powiedzieć co się stało? -zapytał, w jego głosie była słyszalna troska

-Która godzina?

-Coś lekko po czternastej. No cóż ominęliśmy obiad

-Jak to my? Nie poszedłeś?

-Wolałem upewnić się czy jeszcze żyjesz. A teraz gadaj. Co to było?

-Chyba zemdlałem..

-Nie chyba tylko na pewno. Ale dlaczego? Ludzie tak o bez powodu nie tracą przytomności, a już w szczególności nie ty

-To przez ból.. - powiedział cicho, ale Iwaizumi zdołał usłyszeć. Natychmiast pożałował, nie nie chciał o tym gadać. Znając bruneta zaraz zacznie na niego krzyczeć

-Ból? Matko Oikawa przerażasz mnie. Jaki ból? Co cię boli?

Tooru nie odpowiadał. Nie chciał przyznawać się do słabości. Jednak przecież miał być szczery. Szkoda tylko, że ta szczerość nie przychodziła mu tak łatwo jak wcześniej. Z drugiej strony wszyscy w drużynie wiedzą, więc Hajime też prędzej czy później by się dowiedział. Westchnął.

-To to cholerne kolano 

-Kolano? To o tym kiedyś wspominałeś?

-Tak, dokładnie. Mam z nim małe problemy. Ale wszystko jest w porządku, to pewnie z przetrenowania - brunet nie wiedział co powiedzieć. Nie spodziewał się, że ten wysportowany chłopak mógłby mieć aż takie problemy zdrowotne. Zwłaszcza, że na co dzień w ogóle nie było tego po nim widać. Ale teraz to wszystko miało sens

-Nie gadaj głupot. Jeśli nie potrafiłeś wylądować na własnych nogach to zdecydowanie nie jest w porządku! - Iwaizumi teraz jakby był zły, jednak tak naprawdę cholernie martwił się o przyjaciela

-Zdarza się. Minie. Poboli, poboli i przestanie - szatyn nie był za bardzo przejęty swoim stanem zdrowia. Bardziej martwił się o drużynę. Jak im poszedł trening, bo skoro on i Iwa są tu, to mieli małe braki. Miał tylko nadzieje, że za bardzo nie popsuł im meczu

-Nie waż się tak mówić! - teraz Hajime naprawdę się wściekł -A co jak przesadzisz. Co jak coś poważnego ci się stanie? Myślisz o tym czasem? - Oikawa spuścił wzrok. Było mu głupio, że brunet się przez niego przejmuje. Nie chciał sprawiać nikomu problemu, a tym bardziej nie jemu

-Przepraszam

-Co? - Iwa wydawał się trochę zdezorientowany

  -Przepraszam, że przeze mnie przerwałeś trening i nie zjadłeś obiadu. I że musiałeś tu siedzieć, pewnie trener ci kazał nie? Wybacz - teraz to Hajime zupełnie nie wiedział co ma powiedzieć. Był zły, zaniepokojony i zatroskany jednocześnie. Nie wiedział co ma myśleć. Słowa przyjaciela go rozwaliły

-Przestań

-Przepraszam.. - i w tym momencie Tooru poczuł niesamowite ciepło. Mianowicie, Iwaizumi go przytulił. Przez tą zwykłą może i błahą czynność szatyn poczuł się niesamowicie dobrze. Nie czuł już bólu, zmartwienia. Przepełniało go tylko... nawet nie wiedział jak to nazwać, ale jednego był pewien to uczucie było niesamowite. Odwzajemnił gest

-Nie waż się przepraszać. Jestem tutaj, bo cholernie się o ciebie martwiłem. Gdy zobaczyłem jak upadasz na parkiet, a następnie się nie podnosisz myślałem, że serce mi wyskoczy. Przeraźliwie się bałem wiesz? Nigdy więcej mi tego nie rób. Nie przeżyje drugiego razu, kumasz? Proszę jak cię boli, odpuść, usiądź na chwile, odpocznij. Ale nie doprowadzaj się do takiego stanu - Oikawa nie odpowiadał tylko coraz bardziej wtulał się w bruneta -A jeśli serio uważasz się za takiego kozaka, dla którego taki ból to nic. To okej. Dobra. Ale wiesz co, mnie to nie obchodzi. Nie pozwolę byś zrobił sobie krzywdę. Jeśli tak bardzo masz gdzieś swoje zdrowie pomyśl o mnie. Pomyśl, że naprawdę się o ciebie martwię i że nie chce by stała ci się krzywda. Obiecaj. Obiecaj, że będziesz uważał, bo jak nie, sam zrobię ci krzywdę - nagle Hajime poczuł na swoim ramieniu coś dziwnego, coś mokrego. Tak, Tooru płakał. Mimo że wcale nie chciał, pojedyncze łzy spływały mu po policzkach. Już tego nie kontrolował, nie miał siły się powstrzymywać. Po prostu pozwolił im płynąć -Ej.. wszystko dobrze. Spójrz na mnie - brunet odsunął się minimalnie i chwycił obiema dłońmi twarz przyjaciela. Powoli ocierają pojedyncze łzy -Obiecaj

-Dobrze obiecuje - zamiast się uspokoić Oikawa z każdą chwilą rozpłakiwał się coraz bardziej. Nie pamiętał kiedy ostatnio ktoś okazał mu tyle czułości. Z rodziną się nie widywał, z resztą za bardzo nie miał ochoty. Pewnie nawet jak by się zjawił, nie zainteresowali by się nim. A chłopaki.. to są super przyjaciele. Jednak Tooru potrzebował teraz takiej miłości i troski, którego nie jest wstanie dać mu jakikolwiek z kolegów. Potrzebował właśnie Hajime

-No już, nie ma co płakać. Już dobrze

-Nie płacze..

-Nie w cale - uśmiechnął się

-No może troszkę - odwzajemnił uśmiech -Dziękuje Iwa-chan

-Za co?

-Za to, że jesteś tu zemną. Może nie mówię tego w prost. Może moja duma mi na to nie pozwalała. Ale lubię być przy tobie wiesz?

-Ja też mimo wszystko lubię z tobą przebywać Shittykawa - ucałował go w czoło

Oikawe nie paliły już tylko policzki czy samo czoło. Ogromne ciepło rozeszło się co całym ciele. Mógł przysiądź, że jest cały czerwony. I chyba faktycznie tak było, bo jak Iwa popatrzył na niego zaśmiał się cicho

-Pójdę zobaczyć czy zostawili nam coś do jedzenia. A księżniczka niech odpoczywa - powoli wstał zmierzając w stronę wyjścia

-Nie jestem, żadną księżniczką. Jak już to królem! - oburzył się szatyn. Ale Iwaizumi nie zareagował na jego i uwagę i z uśmiechem opuścił pomieszczenie

-Zawszę będziesz moją księżniczką, cokolwiek by się nie wydarzyło..



**************

1095 słów

Zmiany - IwaOiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz