69.

1.1K 115 54
                                    


-Debilu przez ciebie pociąg nam odjedzie

-Przesadzasz, mamy jeszcze całe - spojrzał na wyświetlacz telefonu -Jedenaście minut

-Tak, jedenaście minut, by kupić bilety, znaleźć peron, pociąg i zająć miejsca, świetnie

-Wyluzuj Iwaizumi, przecież to było pewne, że się spóźni - jasnowłosy próbował uspokoić przyjaciela

-Wypraszam sobie - Oikawa jak to on i tak musiał postawić na swoim, przez co tylko jeszcze bardziej podnosił Hajime ciśnienie -Po za tym zamiast tu czekać, mogliście już kupić bilety - wzruszył ramionami. Brunet był pewien, że gdyby nie to, że znajdują się w miejscu publicznym, już dawno by mu przywalił

-Nie myśleliśmy, że dotrzesz, aż tak bardzo na ostatnią chwilę!

Tak. Udało się. Tooru dał radę wyprosić od rodziców pozwolenie i klucze do jednego z domków na poboczu Tokio. Właściwie, co lekko go zdziwiło nie musiał prawie w ogóle się wysilać, bo zgodzili się niemal od razu. Oczywiście byli przekonani, że ich syn jedzie tam ze swoją dziewczyną, ale cóż, to nie było w tym momencie istotne. Najważniejsze to to, że się udało i chociaż chwilę będą mogli spędzić w spokoju tylko w swoim towarzystwie. Dlaczego wybrzeże Tokio? W sumie żadnemu z nich specjalnie nie zależało na jakimś konkretnym mieście, czy miasteczku. A że posiadłości tego typu rodzina Oikawa miała kilka i to praktycznie porozrzucane o całej Japonii, Tooru stwierdził, że pobliże stolicy jest najlepszą opcją, ze względu na to, że jak stwierdzą, że chcą sobie ten czas spędzić typowo w domu, mają ciszę i spokój, a jeśli najdzie ich na szukanie wrażeń, do dużego miast nie będą mieli daleko. Było też jedno miejsce w Tokio do którego szatyn chciał wybrać się z przyjaciółmi, jednak na razie im o tym nie wspominał.

W ten oto sposób cała czwórka była właśnie w drodze na swoje ,,mini wakacje". Tak, zdążyli, jednak przez spóźnialstwo jednego z nich, nie wiele brakowało by byli zmuszeni do czekania na następny pojazd, który swoją drogą jechałby dopiero za cztery godziny.

-Czyli pobocze Tokio.. - zaczął Matsukawa, gdy już wszyscy wygodnie rozsiedli się na swoich miejscach

-Właściwie to, w praktyce chyba nawet trochę po za im, ale coś w tym stylu - przytaknął Oikawa

-,,Chyba"? - powtórzył tępo Takahiro -Nie wiesz gdzie nas wieziesz?

-Szczerze? To nie - przyjaciele popatrzyli na niego lekko zaniepokojeni, podczas gdy on miał na ustach wymalowany beztroski uśmiech -Nie patrzcie tak na mnie. Nie było mnie tam jeszcze. Tak jak chciał ten przewrażliwiony maruda - spojrzał na bruneta, który odwrócił wzrok w kierunku okna

-Ale jesteś pewien, że ten dom istnieje i damy radę się tam dostać? - spytał trochę niepewny czarnowłosy

-Tak, tak. Mam adres i klucze. Jak dojedziemy, wystarczy złapać taksówkę, podać adres i po problemie

-Obyś miał rację

------------

Na całe szczęście wszystko odbyło się dokładnie jak mówił Oikawa. Szybko udało im się złapać taksówkę, która po jakiś przeszło dwudziestu minutach drogi zawiozła ich na miejsce.

Ich oczom ukazał się uroczy, średnich rozmiarów jednopiętrowy domek z ciemnego drewna. Położony trochę od granicy miasta, tuż przy niewielkim lasku. Inne budynki było położone naprawdę spory kawałek od tego ich, dlatego wiedzieli, że święty spokój na pewno mają zapewniony, z czego zdecydowanie najbardziej cieszył się Iwaizumi.

-Ładny..

-No Oikawa postarałeś się

Po chwili wchodzili już do środka, zaczynając powoli badać teren. Okazało się, że budynek składa się z salonu połączonego z kuchnią, gdzie na ich pograniczu stał niewielki sześcioosobowy stół, łazienki i dwóch sypialni.

Zmiany - IwaOiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz