Instagram:Darix_kxk
—Z-zostaw...—Spanikowany blondyn wyrywał się. Odłożył reklamówkę tam, gdzie była wcześniej. Bał się konsekwencji, które może ponieść za próbę kradzieży.
Wawrzyniak przecież nie chciał dla chłopca w żaden sposób źle. Wolał na spokojnie wyjaśnić sytuację. Z resztą... Ile on ma lat? Dwanaście? Trzynaście? Musiał mieć powód.
—Młody, nie szarp się.—Próbował złagodzić sytuację. Chciał uniknąć wzroku innych klientów, którzy już i tak wlepiali nich swoje przenikliwe spojrzenia.
Łukasz zabrał ze sobą wszystkie swoje rzeczy i trzymając nieznajomego blondyna za słabej jakości brudną, podartą bluzę wyszli z lokalu.
—Chcę z tobą tylko porozmawiać, nie bój się.
Zdezorientowany chłopiec nie widział, jak ma się zachować. Postanowił zaufać nieznajomemu, którego jeszcze przed chwilą próbował okraść.
Starszy kierował się w stronę pobliskich ławek, by tam przeprowadzić rozmowę.
Zatrzymał ich jednak czyjś głos.—Ty, mały!—Podbiegł do nich facet, którego brunet kojarzył. Chyba kupował u niego kiedyś jedzenie w budce z zapiekankami.
Blondynek ponownie chciał się wyrwać, lecz niebieskooki mu na to nie pozwolił. Kurczowo trzymał go przy sobie.
—O co chodzi?—Zapytał poważnie dwudziestolatek.
—To twój brat?
—Nie, a co?—zmarszczył brwi. Brat?
—Okradł mnie znowu! Cały czas kradnie, a potem ucieka! Zero konsekwencji! Jak już cię dopadłem, to dzwonię po policję.—Właściciel budki z jedzeniem wyciągnął telefon, chcąc wybrać numer na policję.
—Niech Pan tego nie robi... Ja się nim zajmę.—Zapewnił. Zapłacił odpowiednią sumę, która pokrywała koszty strat finansowych, jakie poniósł ten facet w wyniku kradzieży.
Teraz już nikt im nie przeszkadzał i mogli iść w spokoju na ławkę.
—Cz-czego chcesz?—Zapytał i pociągnął nosem. Otarł rękawem samotną łezkę, która spływała po jego rozgrzanym i zaczerwienionym policzku. Był totalnie spanikowany i nie wiedział co ma zrobić.
—Masz mi powiedzieć, dlaczego kradniesz.—Odparł prosto z mostu w zamian otrzymując prychnięcie młodszego. Podniosło mu to lekko ciśnienie, choć za wszelką cenę starał się być opanowany. Chciał wyjaśnić sytuację na spokojnie, ale co ten gówniarz sobie wyobraża?! Najpierw okrada ludzi i to JEGO próbował okraść, a teraz odwala takie numery!
—Po co ci to wiedzieć?
—Ile ty masz lat?
—A to po co chcesz wiedzieć?
Łukasz widział, że nie ma zaufania swojego rozmówcy. Mimo tego denerwował się jeszcze bardziej. Dzisiaj ma strasznie zły dzień, wszystko idzie mu na przekór. Kolejny raz tego dnia nie chciał dostawać szału.
Przymknął oczy, wziął głęboki oddech
—Słuchaj... Chcę Ci pomóc. Ile ty możesz mieć lat? Dałbym ci trzynaście max. Po co miałbyś kraść? Musisz mieć jakiś poważniejszy powód. Ktoś musiał cię tego nauczyć, lub musisz być do tego zmuszony. Naprawdę, mogę ci pomóc.
—I co zrobisz? Z dobrego serduszka oddasz mnie do domu dziecka?—Prychnął żałośnie, a jego głos się załamał.
—Dlaczego od razu do domu dziecka?
—N-nie wiem...
—Nie zrobię ci tego. Powiedz mi, o co chodzi, dobrze?—Pogładził ręką kościste plecy chłopaka. Czuł każdy krąg. Wystawał mu kręgosłup. Pojawiła mu się w głowie myśl, że to może mieć coś wspólnego z jego poczynaniami.
—J-ja... Ja muszę to robić. Nie mam rodziny, nie mam nikogo. Cudem udało mi się uniknąć domu dziecka. Nikt mnie nie zatrudni, mam tylko dwanaście lat. Nikt mnie też nie przygarnie. Muszę sobie radzić sam, na ulicy.—Mówił ze spuszczoną głową.
—A gdzie śpisz?
—Chodzę zazwyczaj w jakieś odludnione miejsca. Jakbym spał na klatkach, czy przystankach, napewno ktoś by to zgłosił. Wtedy wiadomo co by było... Ewentualnie wchodzę gdzieś na poddasze, gdzie nikt mnie nie znajdzie. To też zależy od pogody. Czasami śpię nawet na ziemi, na jakimś polu albo coś. Czasami w opuszczonych miejscach, ale tam często przychodzą jakieś ćpuny i miałem już kiedyś z nimi problemy. Znalezienie sobie stałego miejsca, w którym mogę spędzić noc jest naprawdę bardzo trudne. Tym bardziej, że jeśli już jest dobrze, to w najmniej oczekiwanym momencie z jakiegoś powodu muszę się wynieść.
—Rozumiem...—Mruknął. Nie wiedział, jak dziecko w takim wieku może sobie radzić i to w takich warunkach. Dorosły pójdzie do pracy, jakoś zarobi, ma szansę na normalne życie. Ten chłopak już niestety nie. Nie mógł sobie wyobrazić tego, że on też mógł znaleźć się na tym miejscu. Miał przecież wszystko. Ma bogatych, kochających rodziców i nie musiał się martwić o to, że kiedyś zabraknie im jedzenia, że kiedykolwiek nie będą mieli gdzie spać, że będzie zimno... Nigdy nie zaznał głodu i nie miał takich utrudnień. Przecież to okrutne. Wiedział, że nie może tego tak zostawić i musi pomóc chłopakowi.
—Czyli kradniesz jedzenie, bo jesteś głodny? Nie masz do jeść?—Zapytał głupio. Doskonale już znał odpowiedź.Bezdomny chłopiec oparł łokcie o kolana, schował twarz w dłoniach. Oddychał niespokojnie, tak gwałtownie i nie równo. Płakał. Płakał, choć za wszelką cenę starał się tego nie robić. Nie chciał być słaby. Wychodził z założenia, że jeśli zacznie być słaby, nie poradzi sobie i zwyczajnie przegra.
—Dokładnie tak jest...—Wyłkał.
Pociągał cały czas nosem, nie mogąc uspokoić oddechu.
Łukaszowi było go strasznie żal. Zrobiło mu się głupio, sam nie wie do końca dlaczego.
—Chodź do mnie.—Przyciągnął płaczącego do siebie i przytulił. Nie przeszkadzało mu, że blondyn jest brudny, nie pachnie od niego zbyt dobrze... Miał to wszystko gdzieś. Pozwolił mu wypłakać się w swoje ramię.
—C-co teraz zrobisz?—wyszlochał.
—Przygarnę cię do siebie.—szepnął.
—C-co? Jak to?—Podniósł głowę i spędzał zapłakanymi oczami na bruneta.
—Normalnie. Będę się starał o ciebie. A z tym, jakie mam możliwości, napewno się uda. Już koniec z kradzieżami, szukaniem miejsca do spania. Zamieszkasz u mnie. Będziesz miał wszystko zapewnione. Zyskasz swój pokój, będziesz miał dach nad głową, pełną lodówkę, wygodne łóżko, ubrania... I właściwie wszystko, co sobie wymarzysz.
—Nie będę problemem? Poradzę sobie...
—Nie będziesz. Twoim jedynym problemem powinno być to, że dostałeś jedynkę ze sprawdzianu a nie myślenie o tym, jak przetrwać.
—D-dobrze... Dziękuję.—wtulił się mocniej w mężczyznę.
—Tak w ogóle to Łukasz jestem. Łukasz Wawrzyniak.
—M-Marek. Marek Kruszel.
Maruś... Jakie ładne imię-pomyślał.
CZYTASZ
Mój mały, dzielny chłopczyk~KxK
FanfictionDwudziestoletni Łukasz Wawrzyniak po nieudanym dniu na uniwersytecie, postanawia iść do restauracji na obiad. Tam prawie okradł go pewien chłopak. Dwunastoletni Marek Kruszel, który jest skazany sam na siebie. Żyje na ulicy i musi kraść, by przetrwa...