12

1.4K 63 183
                                    

Brunet spokojnie sobie spał. Jego słodki sen został zakłócony, przez dźwięk czyichś kroków. Na początku nie zwrócił na to uwagi, jednak potem podniósł głowę i otworzyły oczy. Drgnął gwałtownie i doznał chwilowego "zawału" serca. Nad jego łóżkiem stała ciemna postać.

—Łukasz...—Usłyszał szept.

—M-Marek? Co ty robisz?—zapytał i zapalił lampkę nocną. Od razu zmarszczył brwi i zmrużył oczy. Oślepiło go światło. Sprawdził godzinę w telefonie, było już po drugiej.

Z jednej strony poczuł ulgę, bo to tylko jego współlokator, a nie jakiś włamywacz, duch, czy cokolwiek innego. Szanse na to są dość nikłe. Jest alarm, monitoring, a zjawiska paranormalne chyba nigdy nie miały tutaj miejsca. Chyba, że zanim Wawrzyniak się tu wprowadził. Zaniepokoił się natomiast tym, dlaczego blondyn zdecydował się przyjść do niego o takiej porze. Nigdy nie robił tak bez powodu, raczej musiało się coś stać.

—Bo... Pani w szkole nam mówiła, żebyśmy jutro na plastykę mieli blok techniczny, krępę, jakieś wycinanki i klej...—Powiedział cicho. Spuścił głowę w dół i bawił się palcami.

—Co?—zapytał. Nie wierzył w to, co słyszy.

—No... Na jutro mam to mieć do szkoły, a nie mam.

—Ty widzisz, która jest godzina?—Sam odwalał takie rzeczy, jak był młodszy. Jednak mimo wszystko, nie był zadowolony z postawy chłopaka.—Mieliśmy na to cały dzień. Wiesz, ile było czasu na pojechanie do sklepu? Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?

—Zapomniałem...

Brunet westchnął i usiadł na łóżku z głową w dłoniach. Całą siłą woli usiłował się uspokoić.

—Przepraszam, ja naprawdę zapomniałem...—szepnął.

—Kurwa, Marek! Przychodzisz do mnie w nocy, mówisz mi coś takiego. Co ja mam teraz zrobić? Nigdzie do sklepu nie pojadę, jest druga w nocy. Pytałem, czy masz coś jeszcze zadane.—zdenerwował się. Chyba pierwszy raz podniósł głos na swojego podopiecznego. W tym momencie, chwilowo, stracił panowanie nad sobą.

—W-wiem...—Mruknął, gdy Wawrzyniak patrzył na niego zirytowany.

Wyższy wstał i otworzył szafę. Przekopywał ją w poszukiwaniu potrzebnych materiałów. Znalazł jedynie blok techniczny i klej.

Marek w tym czasie spuścił głowę w dół, bawił się palcami i zagryzł wargę. Starał się za wszelką cenę powstrzymać łzy, które próbowały wydostać się spod jego powiek.

—I co dalej?—westchnął, zakładając ręce na biodra i patrząc na wnętrze szafy.

—N-nie wiem...—Jego głos się załamał. Przestraszył się Łukasza, gdy ten się zdenerwował i w dodatku miał poczucie winy.

Łukasz patrzył chwilę na chłopca, a ten zaczął płakać. Brunet nieco złagodniał.

—Dlaczego płaczesz?—nie otrzymał odpowiedzi.—Marek... Mów mi po prostu wcześniej takie rzeczy. Ja też wiele razy czegoś zapomniałem, ale wiesz jak jest. Druga w nocy to chyba niezbyt dobra pora na organizowanie materiałów do szkoły i to jeszcze mając tak ograniczony czas i możliwości.

—W-wiem...—szepnął i zaczął dalej łkać, zasłaniając usta dłońmi.

—Nie płacz, mały...—podszedł do chłopca. Ściągnął mu dłonie z twarzy i wytarł kciukami spływające po policzkach łzy.

—Przepraszam.—wyjąkał lekko piskliwym głosikiem.

—Chodź do mnie...—Westchnął. Przyciągnął młodszego do siebie i przytulił. Położył dłoń na głowie chłopaka, który czubkiem głowy sięgał mu do ramienia i trochę bardziej przyciskał do siebie. Drugą ręką gładził plecy chłopczyka. Uśmiechnął się na myśl, że już tak bardzo nie wystają mu kości.

Mój mały, dzielny chłopczyk~KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz