Brunet spokojnie sobie spał. Jego słodki sen został zakłócony, przez dźwięk czyichś kroków. Na początku nie zwrócił na to uwagi, jednak potem podniósł głowę i otworzyły oczy. Drgnął gwałtownie i doznał chwilowego "zawału" serca. Nad jego łóżkiem stała ciemna postać.
—Łukasz...—Usłyszał szept.
—M-Marek? Co ty robisz?—zapytał i zapalił lampkę nocną. Od razu zmarszczył brwi i zmrużył oczy. Oślepiło go światło. Sprawdził godzinę w telefonie, było już po drugiej.
Z jednej strony poczuł ulgę, bo to tylko jego współlokator, a nie jakiś włamywacz, duch, czy cokolwiek innego. Szanse na to są dość nikłe. Jest alarm, monitoring, a zjawiska paranormalne chyba nigdy nie miały tutaj miejsca. Chyba, że zanim Wawrzyniak się tu wprowadził. Zaniepokoił się natomiast tym, dlaczego blondyn zdecydował się przyjść do niego o takiej porze. Nigdy nie robił tak bez powodu, raczej musiało się coś stać.
—Bo... Pani w szkole nam mówiła, żebyśmy jutro na plastykę mieli blok techniczny, krępę, jakieś wycinanki i klej...—Powiedział cicho. Spuścił głowę w dół i bawił się palcami.
—Co?—zapytał. Nie wierzył w to, co słyszy.
—No... Na jutro mam to mieć do szkoły, a nie mam.
—Ty widzisz, która jest godzina?—Sam odwalał takie rzeczy, jak był młodszy. Jednak mimo wszystko, nie był zadowolony z postawy chłopaka.—Mieliśmy na to cały dzień. Wiesz, ile było czasu na pojechanie do sklepu? Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?
—Zapomniałem...
Brunet westchnął i usiadł na łóżku z głową w dłoniach. Całą siłą woli usiłował się uspokoić.
—Przepraszam, ja naprawdę zapomniałem...—szepnął.
—Kurwa, Marek! Przychodzisz do mnie w nocy, mówisz mi coś takiego. Co ja mam teraz zrobić? Nigdzie do sklepu nie pojadę, jest druga w nocy. Pytałem, czy masz coś jeszcze zadane.—zdenerwował się. Chyba pierwszy raz podniósł głos na swojego podopiecznego. W tym momencie, chwilowo, stracił panowanie nad sobą.
—W-wiem...—Mruknął, gdy Wawrzyniak patrzył na niego zirytowany.
Wyższy wstał i otworzył szafę. Przekopywał ją w poszukiwaniu potrzebnych materiałów. Znalazł jedynie blok techniczny i klej.
Marek w tym czasie spuścił głowę w dół, bawił się palcami i zagryzł wargę. Starał się za wszelką cenę powstrzymać łzy, które próbowały wydostać się spod jego powiek.
—I co dalej?—westchnął, zakładając ręce na biodra i patrząc na wnętrze szafy.
—N-nie wiem...—Jego głos się załamał. Przestraszył się Łukasza, gdy ten się zdenerwował i w dodatku miał poczucie winy.
Łukasz patrzył chwilę na chłopca, a ten zaczął płakać. Brunet nieco złagodniał.
—Dlaczego płaczesz?—nie otrzymał odpowiedzi.—Marek... Mów mi po prostu wcześniej takie rzeczy. Ja też wiele razy czegoś zapomniałem, ale wiesz jak jest. Druga w nocy to chyba niezbyt dobra pora na organizowanie materiałów do szkoły i to jeszcze mając tak ograniczony czas i możliwości.
—W-wiem...—szepnął i zaczął dalej łkać, zasłaniając usta dłońmi.
—Nie płacz, mały...—podszedł do chłopca. Ściągnął mu dłonie z twarzy i wytarł kciukami spływające po policzkach łzy.
—Przepraszam.—wyjąkał lekko piskliwym głosikiem.
—Chodź do mnie...—Westchnął. Przyciągnął młodszego do siebie i przytulił. Położył dłoń na głowie chłopaka, który czubkiem głowy sięgał mu do ramienia i trochę bardziej przyciskał do siebie. Drugą ręką gładził plecy chłopczyka. Uśmiechnął się na myśl, że już tak bardzo nie wystają mu kości.
CZYTASZ
Mój mały, dzielny chłopczyk~KxK
FanfictionDwudziestoletni Łukasz Wawrzyniak po nieudanym dniu na uniwersytecie, postanawia iść do restauracji na obiad. Tam prawie okradł go pewien chłopak. Dwunastoletni Marek Kruszel, który jest skazany sam na siebie. Żyje na ulicy i musi kraść, by przetrwa...