Łukasz
Minęła godzina, dwie, trzy a może nawet więcej. Sam nie wiem... Nie potrafiłem zasnąć.
Było mi trochę smutno, jak Marek postanowił zasnąć dzisiaj sam w innym pokoju. Choć zgodziłem się, bo może właśnie tego potrzebował? Chwili samotności? Nie wiem, ale skoro tak mu lepiej to ja nie będę protestował.
Zazwyczaj bał się spać samemu, więc również się zdziwiłem. Strach u niego pojawiał się nawet wtedy, gdy leżeliśmy razem w łóżku. Wtedy trzymał mnie za rękę, albo przytulał. Nie chciał być sam.
Tym bardziej po tym co stało się w klubie, on jeszcze bardziej zabiegał o moją bliskość. Choć robił to delikatniej, ostrożniej... Wiem, że boi się dotyku, ale mi wystarczająco ufa, bym mógł go przytulać, całować a może nawet dotykać.
Dzisiaj leżę tutaj sam i nie potrafię odpłynąć w krainę snów. Cały czas myślę o Marku. Co prawda ten chłopak jest cudowny jak ze snu, co nie zmienia faktu, że czasami ciężko go zrozumieć. Niektóre sny również bywają skomplikowane i niezrozumiałe, lecz Maruś jest prawdziwy. Staram się pojąć jego myśli, emocje, ale to zbyt trudne. Z resztą chyba on sam nie potrafi tego zrobić.
Chciałbym mu pomóc, ale nie do końca wiem jak do tego podejść, co zrobić... Ta niemoc i niewiedza jest naprawdę straszna.
Gdy dalej tak rozmyślałem, usłyszałem krzyk chłopaka, który cały czas chodził mi po głowie.
Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do jego pokoju.
Widok, który tam zastałem spowodował ogromny, bolesny ucisk po lewej stronie mojej klatki piersiowej. Serce się kraja, gdy on biedny płacze przez sen i rzuca się na wszystkie strony. Musi czuć teraz ogromny strach, skoro cały czas krzyczy, jest cały spocony i tak reaguje na coś, co zapewne teraz mu się śni.
Zapaliłem światło i podszedłem do łóżka, przy którym uklęknąłem. Próbowałem go obudzić.
—Zostaw...!—Wciąż krzyczał.
—Maruś...—Mówiłem.
Nie chciałem go budzić zbyt gwałtownie, bo mógłby się mnie przestraszyć.
—Nie!—Krzyknął nagle i chciał wybiec z łóżka, ale w efekcie z niego spadł. Złapałem go szybko, zanim wylądował na podłodze i ułożyłem spowrotem na materacu.
Wyrywał się, ale trzymałem go.
Gdy ma ataki paniki to albo próbuje uciekać, albo siedzi w bezruchu. Częściej zdarza się to drugie, ale dzisiaj akurat było inaczej...
—Marek, spokojnie. To tylko sen, słyszysz?—Wciąż szamotał się na łóżku, ale nie pozwoliłem mu z niego uciec. Mógłby zrobić sobie krzywdę, a przecież tego żaden z nas nie chce.
W pewnej chwili dość mocno uderzył mnie w twarz, co totalnie mnie zdezorientowało. Szybko się jednak ocknąłem, ponieważ znowu chciał się zerwać z łóżka.
Nagle przestał walczyć i położył się w bezruchu na plecach. Z jego oczu wciąż leciały łzy, oddychał bardzo szybko. Nie wykonując żadnych ruchów i nic nie mówiąc, zwyczajnie patrzył w sufit.
—Łukasz...—Szepnął nagle.
—Tak?
Podniósł się delikatnie do siadu i spojrzał na mnie.
—Przytul mnie teraz, proszę... P-proszę...—Szepnął i zaczął płakać jeszcze bardziej.
Lekko go do siebie przytuliłem, a on od razu mocno się we mnie wtulił.
CZYTASZ
Mój mały, dzielny chłopczyk~KxK
FanfictionDwudziestoletni Łukasz Wawrzyniak po nieudanym dniu na uniwersytecie, postanawia iść do restauracji na obiad. Tam prawie okradł go pewien chłopak. Dwunastoletni Marek Kruszel, który jest skazany sam na siebie. Żyje na ulicy i musi kraść, by przetrwa...