Marek
*dwa dni później*
Właśnie wypiłem butelkę wody, którą miałem przy łóżku. Tak, znowu... Karolina kolejny raz przyszła po mnie w nocy, lecz tym razem Łukasz chyba nie zauważył. Wcześniej dostałem kategoryczny zakaz imprez. Powiedział, że przy takich grach typu butelka mogą się stać różne rzeczy i mogę czegoś żałować.
Tym razem jednak wypiłem zdecydowanie więcej i kolejny raz przesadziłem. Karolina była ze mną cały czas, gdy sobie nalewałem, więc nie miałem jak udawać. Choć ja nawet nie chciałem udawać. Chciałem po prostu się uchlać i zapomnieć o wszystkim złym.
Wstałem, wziąłem czyste ubrania i ospały poszedłem do łazienki. Miałem na sobie jeszcze odzienie z wczorajszej imprezy, więc chyba udało mi się tu dotrzeć samemu.
Jestem jakoś dziwnie obolały... Może się przewróciłem, albo dziwnie spałem?
Skorzystałem z toalety i poszedłem wziąć zimny prysznic.
Takie orzeźwienie z samego rana nie tylko pomoże zniwelować ból, ale także poprawi mój nastrój i trochę mnie rozbudzi.
Troszkę pośpiewałem i wyszedłem spod prysznica. Gardło też mnie boli... Nie wiem, o co chodzi.
Chwyciłem ręcznik i dokładnie się nim wytarłem. Obwiązałem go sobie wokół bioder i zacząłem myć zęby. Dopiero teraz spojrzałem na swoje odbicie w lustrze.
To chyba jakiś żart...
Przestraszyłem się tego widoku, jak chyba nigdy nie bałem się własnego odbicia. Zachciało mi się płakać i zwyczajnie się bałem.
Co ja najlepszego zrobiłem?
Trzeba było słuchać Łukasza, jestem idiotą...
Z płaczem skończyłem myć zęby i pospiesznie się ubrałem.
Nie mogłem patrzeć na swoje ciało całe w malinkach i w dodatku na siniaki na biodrach. Najwięcej krwistych śladów znajdowało się jednak na szyi, która była odkryta. Muszę ubrać coś innego, ale to będzie podejrzane.
Poszedłem ubrać golf i długie spodnie. Chyba będzie dobrze, coś wymyślę... Właściwie gardło też mnie boli i z kacem czuję się źle. Mogę udawać chorobę.
Starałem się uspokoić. Nie mogę płakać, bo zapyta o powód.
—Cześć, Maruś.—Przywitał się wesoło, wychodząc ze swojego pokoju.
—H-hej...—Szepnąłem.
—Coś się stało?—zapytał troskliwie.
—Nie, wszystko jest okej.—Wymusiłem uśmiech.
Wszystko mnie dzisiaj męczy. Nawet samo uniesienie kącików ust jest dla mnie nie lada wyzwaniem.
—Mały, przecież widzę.—Westchnął.
—Naprawdę, nic się nie dzieje. To nic takiego.
Bez słowa podszedł i mocno mnie przytulił.
—Cały się trzęsiesz.—Stwierdził. Pogłaskał mnie delikatnie po plecach.—Nie boimy się, maluchu. Powiedz, co się dzieje, dobrze?
—Nie wybaczysz mi.—Szepnąłem załamanym głosem. Zarzuciłem mu ręce na szyję i zacząłem płakać. Zaciągałem się jego zapachem w miarę możliwości, chciałem się nim nacieszyć. Zaraz mnie znienawidzi...
—Co ty zrobiłeś?—zapytał zrezygnowany i trochę zirytowany.
—Przepraszam, Łukiś...—Szepnąłem.
CZYTASZ
Mój mały, dzielny chłopczyk~KxK
FanfictionDwudziestoletni Łukasz Wawrzyniak po nieudanym dniu na uniwersytecie, postanawia iść do restauracji na obiad. Tam prawie okradł go pewien chłopak. Dwunastoletni Marek Kruszel, który jest skazany sam na siebie. Żyje na ulicy i musi kraść, by przetrwa...