Pov. Marek
Dźwięk pukania w okno. Czułem, jak z mojej twarzy uchodzą kolory.
Wyłączyliśmy pady, konsolę i telewizor. Byliśmy cicho, jak myszy pod miotłą.
Niestety, ten ktoś nie przestawał.
—Boję się...—szepnąłem. Bałem się nie tylko osoby, która wciąż uderzała w szybę, ale także ciemności, jaka panowała w całym domu.
—Napiszemy do Łukasza, nic się nie stanie.—Odszeptał i zaczął się czołgać w stronę stolika, na którym leżał telefon.—Ała...!—Syknął.
—C-co się stało?
—Uderzyłem się głową o rant kanapy.—Mruknął.—Czekaj...—Westchnął. Po dźwiękach, jakie jakie słyszałem, mogłem wywnioskować, że po omacku próbuje chwycić komórkę.—Mam...! Chodź tutaj.
Na czworaka podszedłem do niego, co robiłem bardzo ostrożnie. Mało widziałem, a właściwie to nic, prócz ciemności.
Czułem się trochę lepiej, ponieważ dźwięk ustąpił.
Szczepański nakrył nas kocem, który leżał wcześniej na kanapie. Zrobił to dlatego, by koc zniwelował światło wydobywające się z urządzenia. Próbował uruchomić telefon, lecz na marne.
—Kurde...—Warknął.
—Rozładował się chyba.—Wyjąkałem.
—Na pewno się rozładował...
Znów ktoś zaczął uderzać w szybę, tym razem stało się to jeszcze bardziej natarczywe. Jakby robiły to teraz dwie osoby.
—Słyszysz to?—zapytał.
—A-ale co?—pociągnąłem nosem. Byłem już na granicy wybuchnięcia płaczem.
—Wsłuchaj się dobrze.
Zrobiłem to, co kazał mi blondyn.
—Ale, że co?
—Jakby ktoś krzyczał...
Po kilku chwilach nasłuchiwania w ogromnym skupieniu, uchwyciłem dwa stłumione głosy.
—Słyszę...
Przeczołgałem się bliżej zasłoniętych okien tarasowych.
—Marek!—Łukasz?
—Marek, otwórz!—To chyba Kubańczyk.
—Wrócili chyba.
Odsłoniłem delikatnie okno i faktycznie znajdował się tam Flas i Wawrzyniak we własnej osobie.
—Otwórz tym debilom.—Westchnął i wstał z podłogi.
Otworzyłem im drzwi.
—Nie mogliście wejść drzwiami, jak normalni ludzie?—Założyłem ręce na piersi.
—Ty się ciesz, że to tylko my.
CZYTASZ
Mój mały, dzielny chłopczyk~KxK
FanfictionDwudziestoletni Łukasz Wawrzyniak po nieudanym dniu na uniwersytecie, postanawia iść do restauracji na obiad. Tam prawie okradł go pewien chłopak. Dwunastoletni Marek Kruszel, który jest skazany sam na siebie. Żyje na ulicy i musi kraść, by przetrwa...