20

1.2K 69 142
                                    

Pov. Marek

-Co tu się dzieje?-zapytałem, schodząc zaspany po schodach.

-Łukasz mówił, że przyjechali oczyścić jezioro i zobaczyć, co można zrobić z tą trawą.-Odpowiedział mi Oskar.

-Tak szybko to załatwił?-Zdziwiłem się.

-Tak, specjalnie dla mojej kruszynki.-Nie wiem skąd, pojawił się za moimi plecami. Jakby wyrósł spod ziemi. Poczułem gorąc na policzkach słysząc, w jaki sposób mnie nazwał i na to, że tak szybko udało mu się to załatwić specjalnie dla mnie. Przypomniałem sobie też wczorajszą noc...

-Awww... Czyli dla mnie?-Wtrąciła Wiola.

-Nie dla ciebie, dla Marka.

-Dziękuję, ale nie musiałeś...-Szepnąłem ignorując dziewczynę i odpowiedź Wawrzyna.

-Nie musiałem, ale chciałem. Tak w ogóle to dzień dobry, maluchu.-Uśmiechnął się szerzej.

-Dzień dobry.-szepnąłem i nieśmiało odwzajemniłem uśmiech.

-Chodź na śniadanko.-Zaprowadził mnie do kuchni, gdzie były gofry.-Usiądź sobie, ja ci wszystko przyniosę.

Usiadłem przy stole i obserwowałem chłopka, który przyniósł talerze, w tym jeden z gorącymi goframi i dodatki do nich.

-Dziękuję.

-Nie ma za co. Smacznego.-Usiadł na przeciwko mnie.

-Ejj... Dajcie jednego...!-Stęknął Duszyński, który wylegiwał się na kanapie. Tak się wygiął, że aż z niej spadł.-Ała!-Szybko się jednak podniósł i zabrał gofra.

Zjedliśmy śniadanie, a potem posprzątaliśmy. Bardziej to Łukasz sprzątał, bo jak zwykle nie chciał mojej pomocy. I tak mu trochę pomagałem, jednak on zrobił większość.

-Przepraszam cię, Marku, ale muszę iść zobaczyć jak im idzie z tym jeziorem.

-Spoko, możesz iść. Ja pójdę do pokoju i zadzwonię do Błażeja.

-Dobrze, ja zaraz wracam, więc będę do twojej dyspozycji.-Uśmiechnął się i poszedł.

Mam czasami wrażenie, że on serio jest we mnie wpatrzony jak w obrazek.

Poszedłem do swojego pokoju. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem, niestety, mój przyjaciel nie odbierał. Pewnie jest zajęty.

Zdecydowałem, że nagram mu wiadomość głosową. Włączyłem nagrywanie i zrobiłem tak, bym nie musiał cały czas trzymać przycisku.
Zanim jednak zdążyłem się odezwać, do pokoju wparowała Kotelecka.

-Słuchaj, gówniarzu.-Szarpnęła mnie za rękę, więc telefon spadł na materac.-Jeśli myślisz, że odsuniesz mnie od Łukasza, to się bardzo mylisz.-Warknęła, przybliżając swoją twarz do tej mojej.

Ona wie, co to pasta i szczoteczka do zębów?

-A-ale ja nie przekręcam go przeciwko tobie...

-Nie? A ten udawany płacz wczoraj? Co to miało być?!

-N-nie udawałem...-Mój głos się lekko załamał. Bałem się jej trochę...

Uderzyła mnie z płaskiej ręki w twarz i to mocno.

-Nie kłam!-Wrzasnęła, swoim piskliwym głosem.

-M-mówię prawdę...-Szepnąłem i pociągnąłem nosem.

-I czego beczysz, dzieciaku?! Nie wciśniesz mi żadnego kitu! Manipulujesz nim!

-N-nie... Nigd...-Znowu mnie uderzyła.

Mój mały, dzielny chłopczyk~KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz