Pov. Marek
—A... Ehh...—Nie przejdzie mi to przez gardło.
—A? Pytaj o co chcesz, nie bój się.
—Kochasz mnie?
—Czy... Co?—zdziwił się.
No świetnie... Teraz mnie wyśmieje albo nawet nie wiem, co zrobi.
—Nie... Nic. Nieważne.—Szepnąłem.
Zepsułem wszystko, wiem o tym. Byłem już na granicy wybuchnięcia płaczem.
Co ja najlepszego zrobiłem?
Oderwałem się od chłopaka i chciałem się udać na górę.
—Marek... Ważne.—Złapał mnie za rękę.
Zawsze chce mieć ze mną wszystko wyjaśnione, by nie było żadnych nieporozumień i napiętej atmosfery. Jestem mu za to wdzięczny, bo wiem, że mu na mnie zależy. Teraz jednak jedyne na co miałem ochotę, to udać się w samotności na górę i pogrążyć w swoich własnych żalach. Najlepiej już nigdy nie wychodzić z tego pokoju.
—Naprawdę, to nic takiego...—Próbowałem uniknąć tematu, choć byłem pewien, że z Wawrzyniakiem to nie przejdzie. Za dobrze go znam i on mnie z resztą też, dlatego nie odpuści.
—Zapytałeś, czy cię kocham.—Jednak usłyszał... Nie wiem, na co ja liczyłem. Przecież to było oczywiste, on ma bardzo dobry słuch i ciężko, by miało mu umknąć zadane przezemnie chwilę temu pytanie.
—No tak... Nie powinienem.
—Dlaczego tak uważasz?
—Bo to trochę dziwne.
—Nic nie jest dziwne. Jeśli tego potrzebujesz, zawsze możemy porozmawiać. O wszystkim. I na serio, nic nie jest dziwne ani nie na miejscu. Jeśli chcesz ze mną pogadać, zawsze możesz, bez obaw. Nie ma tematów tabu. Pamiętasz o tym, tak?—Zawsze to powtarza.
Jednak... Co, jeśli jedna taka rozmowa może zniszczyć wszystko?
—Pamiętam.—Szepnąłem.
—Dlatego teraz powiedz mi, co miałeś na myśli. W jakim sensie?—Może jednak wybrnę?
—No... Nie wiem.—Mruknąłem.
—Wiesz.
—No po prostu, czy jakkolwiek mnie... Mnie kochasz.—Błagam, uwierz w to.
—Jakkolwiek? Jak kogoś na wzór partnera, przyjaciela, brata, syna...? Nieważne?—Gdyby kochał mnie tak samo jak ja jego, odpowiedziałby bez wahania. Nie musiałby dopytywać. Kocha mnie jak przyjaciela i członka rodziny, a ja doskonale o tym wiem. Więc o co innego mogło chodzić?
—Tak, dokładnie o to mi chodziło.
—Tak, Maruś. Kocham cię i to najmocniej.—To tak pięknie wybrzmiało z jego pełnych, kształtnych ust...
—Też cię bardzo kocham, Uki.—Wtuliłem się mocno w wyższego.
Wiem, że zapewne chodziło mu o miłość jak do przyjaciela czy członka rodziny. Tak czy inaczej bardzo się cieszyłem. To chyba najlepsze, co mogłem usłyszeć.
—Moje słoneczko.—Szepnął i pocałował mnie delikatnie w czoło.
Z moich oczu poleciały łzy, lecz tym razem szczęścia. Boże, jakie to było urocze...
—Czemu płaczesz?—zapytał troskliwie i przeczesał mi włosy.
—Wzruszyłem się trochę...—Pociągnąłem nosem i lekko się zaśmiałem.
CZYTASZ
Mój mały, dzielny chłopczyk~KxK
FanfictionDwudziestoletni Łukasz Wawrzyniak po nieudanym dniu na uniwersytecie, postanawia iść do restauracji na obiad. Tam prawie okradł go pewien chłopak. Dwunastoletni Marek Kruszel, który jest skazany sam na siebie. Żyje na ulicy i musi kraść, by przetrwa...