42

1.1K 74 280
                                    

Wreszcie nadszedł ten moment. Jeśli ktoś nie wie, przez przypadek usunęłam rozdział i musiałam go napisać jeszcze raz. Z tego względu nie jest on idealny i taki sam, jak poprzednia wersja. Teraz już będę się bardziej pilnować i wrócę pomału do regularnego wrzucania rozdziałów. Chciałabym was również przeprosić za moją nieuwagę i opóźnienia, wy też trochę na tym straciliście i zrobiło się małe zamieszanie. Mam nadzieję, że jakoś udało mi się odtworzyć poprzednią wersję i będziecie choć trochę zadowoleni z tej części.

Ps. Jutro maraton ^^

I moją prośbę już chyba znacie, dotyczy ona każdego rozdziału hah (proszę o spam🙏)

Marek

*tydzień później*

Karina bywała u nas dość często. Udawałem przed nią, że wszystko jest w porządku, choć wcale tak nie było... Łukasz był coraz gorszy.

—Cześć...—Szepnąłem, schodząc po schodach. Dziewczyna kolejny raz nas odwiedziła.

—Cześć, Marek.—Uśmiechnęła się.

—Po co tu przychodzisz? Nie widzisz, że mam gości? Łazisz za mną jak, jebany, kundel przy nodze. Teraz nie mam czasu, zrozum to wreszcie. Zachowujesz się jak atencyjny gówniarz.—warknął.

Pamiętaj, że zawsze jesteś mile widziany. Ja i Karina będziemy się cieszyć, jak do nas przyjdziesz.

Właśnie widzę...

—No co ty mówisz? Marek to naprawdę fajny chłopak, jaki ty masz problem?—Wstawiła się za mną.

—Marek to tania dziwka a ja nie mam czasu, by spędzać z nim każdą wolną chwilę.

Co? Jak on mógł mi tak powiedzieć?

Mam za słabą psychikę do tego wszystkiego, już nie wytrzymuję. Zacząłem płakać. Było mi bardzo przykro i byłem zwyczajnie bezsilny... 

Chciałem uciec na górę, ale zostałem zatrzymany przez Pochwałę.

—Przestań!—Wstała z kanapy i podeszła do mnie.—Marek, chodź tutaj.—Chwyciła mój nadgarstek i sprowadziła mnie na dół. Zakryłem dłonią swoją zapłakaną twarz i zszedłem na parter.—Nie słuchaj go. Ja naprawdę cię lubię i nie jesteś żadną dziwką, tak?—Przytuliła mnie do siebie.

—Serio? Przecież on udaje, to dla atencji. Wszystkie oczy patrzą na ciebie, Maruś, jesteś zadowolony?

—P-przestań...—Mruknąłem.

—Łukasz, uspokój się. On cię kocha a ty takie coś? Co w ciebie wstąpiło, że go tak traktujesz? Co on ci takiego zrobił?

—Nic mi nie zrobił, zmarnował mi życie.—Prychnął.

On już mnie nie kocha... Ani jak przyjaciela, ani jak rodzinę. Po prostu wcale. 

On mnie nienawidzi...

—Jesteś okropny, Łukasz. A ty nie słuchaj tego idioty, po prostu mu się w dupie przewraca.—Warknęła, patrząc na bruneta z pogardą. Zaprowadziła mnie na górę, do mojego pokoju.

—Chodź ze mną, nie przejmuj się.

Usiedliśmy razem na łóżku.

—On długo się tak zachowuje?

—Jakiś miesiąc...Z każdym dniem jest coraz gorzej. Bardzo się staram, a on nadal swoje.

—Wiesz... On musi mieć jakiś powód do takiego zachowania, nigdy tak nie robił. To nie jest w porządku, nie chcę go usprawiedliwiać. Tylko chodzi o to, że Łukasz nigdy taki nie był. Dużo o tobie mówił, miałam wrażenie, że jesteś jego całym światem. Na każdym kroku podkreślał, jak bardzo ważny dla niego jesteś, był w ciebie wpatrzony jak w obrazek. Nie wiem, co mu się stało i dlaczego teraz się zmienił.

Mój mały, dzielny chłopczyk~KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz