48

1.4K 75 240
                                    

Marek

Obudziłem się, czując na sobie coś mokrego.

Fuj... Łukasz mnie oślinił. Zawsze jak jest pijany to nie tylko chrapie, ale także się ślini.

Ostrożnie wyszedłem z łóżka i chusteczką wytarłem ślinę z mojego ramienia. Poszedłem na dół ją wyrzucić. Wziąłem butelkę wody i tabletki, które dam Wawrzynowi, jak się obudzi. Wszedłem z tymi rzeczami na górę i położyłem je na szafkę nocną.

Skorzystałem jeszcze z toalety, jak to zwykle robię rano i poszedłem spowrotem do sypialni chłopaka. Położyłem się do łóżka obok niego.

***

—M-Marek?—Mruknął, gdy swoimi zaspanymi oczami dostrzegł mnie obok siebie.

—Tak, Marek.—Potwierdziłem.—Dzień dobry.—Pocałowałem go delikatnie w czoło, chyba mogę to zrobić...

—Dzień dobry.—Szepnął, chyba trochę zdziwiony.

Podniósł się do siadu, a ja podałem mu butelkę wody, z której od razu zaczął pić. Dałem mu jeszcze tabletki, a on bez słowa jedną z nich połknął.

—Dzięki.—Odstawił butelkę na szafkę.

—Zaraz poczujesz się lepiej.—Zapewniłem, głaszcząc go delikatnie po włosach, a on skinął delikatnie głową.

—Przyprowadziłeś mnie tutaj? Spałeś ze mną?

—O nic się nie martw, kochanie. Przyprowadziłem cię tutaj i położyłem się z tobą.—Uśmiechnąłem się ciepło.

—Kochanie...?—dopytał, trochę zdezorientowany.

—Tak. Całe szczęście Kuba cię wtedy uratował i jesteś tutaj ze mną.—Pogładziłem go po policzku.

Nie wyobrażam sobie tego, że gdyby Kuba przyszedł wtedy za późno... Nie trafiłbym tu. Brunet po prostu by umarł, a ja bez niego prawdopodobnie też.

Spojrzał mi głęboko w oczy. W tych pięknych, błękitnych tęczówkach widziałem tylko przerażenie.

—Powiedziałem Ci...?

—Powiedziałeś mi wszystko. Zaczęło się od tego, że zszedłem na dół i wyrywałem Ci wódkę...—Opowiadałem mu wszystko, dokładnie jak było. Ze szczegółami. Uważnie słuchał każdego mojego słowa. Chyba nie był gotowy... Chociaż on chyba nigdy nie byłby gotowy, aby mi o tym powiedzieć.—Potem przyszliśmy tutaj i się położyliśmy.

Patrzył w jeden punkt przed sobą szeroko otwartymi oczami.

—Łukasz... Łukasz, spójrz na mnie.—Chwyciłem jego brodę i delikatnie przesunąłem jego głowę w swoją stronę.

—Przepraszam.—Powiedział nagle.

—Za co?—zdziwiłem się.

—Miałeś przeze mnie atak paniki... Trochę cię wyzwałem i uderzyłem. Chciałeś tylko wiedzieć.

—Byłeś pijany. Naprawdę nic się nie stało, nie musisz mnie już za nic przepraszać.—zapewniłem.

Nie jestem na niego zły. Teraz wszystko nabrało dla mnie większego sensu. Zrozumiałem, że Łukasz to nie robot. Choć jest już dorosłym mężczyzną i czasami zgrywa twardziela, to w środku tak naprawdę jest bardzo wrażliwy. Ma takie same uczucia jak ja i każdy inny człowiek. Zawsze był dla mnie mentorem, bo chyba tak mogę nazwać to zjawisko, ale mimo tego wciąż jest zwykłym człowiekiem. Ma duszę, myśli, uczucia. Jego psychika także może cierpieć, a on sam może się pogubić i popełniać błędy.

Mój mały, dzielny chłopczyk~KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz