- W końcu. Cieszę się. - powiedziałam radośnie. Zerwała z nim. Dziękuję Ci, szatanie.
— Teraz za aniołka się bierz. On leci na ciebie. Definitywnie. — Cali podkreślił ostatnie słowo.
- Wy zjebani jesteście. Powinnaś mi współczuć, a nie się cieszyć. W dodatku co ma znaczyć, że za Caspera mam się brać? - powiedziała z pretensjami.
- Nie. Głupia jesteś? Sama raczej nie żałujesz, że z nim zerwałaś. To czemu miałbym Ci współczuć? Nie pasowaliście do siebie. Tyle.
- No rozumiem. Dobra muszę kończyć. Pa. - rozłączyła się, a ja spojrzałam na demona, który siedział jak nowo narodzony obok mnie.
Może moim powołaniem jest zostać pielęgniarką?
— Czemu tak na mnie patrzysz. Mam się bać?
- Tak. Co Ci się stało?
— O czym mówisz?
- O tej akcji sprzed dwóch dni. Co się stało, że taki byłeś?
— Kobieto... — westchnął. — Sam chciałbym wiedzieć. Już taki nie jestem, więc nie ma się czym martwić.
- Łatwo Ci powiedzieć. Najadłam się strachu przez ciebie. Martwiłam się. - o kurwa. Ale palnęłam.
— Martwiłaś? A od kiedy ty taka jesteś, co? — ale się wjebałam.
- Dobra nie było tematu. Wróciłeś do siebie, więc to dobrze. Koniec. - wolę tego nie drążyć. - Tyle, że masz jakiś pomysł co mogło być przyczyną twojego zachowania? I co czułeś wtedy?
— Dawno z nikim nie walczyłem. Może dlatego. A co czułem to nie wiem coś w rodzaju nicości. W sumie to pustkę czułem. Byłem strasznie wyczulony na wszystko, ale też zamyślony.
- Do tego sama doszłam.
— Doszłaś? — dopytał dwuznacznie na co wywróciłam tylko oczami.
- Co ja z tobą mam. - mruknęłam sama do siebie. - Jak rana? Daj zobaczyć.
— Już się zagoiła. Pamiętaj o tym, że nie jestem człowiekiem.
- Twój wygląd przypomina mi o tym na każdym kroku. - kazałam zdjąć mu dresy, które aktualnie miał na sobie. Po czym zdjęłam bandaż z jego uda. Rana była już całkowicie zagojona. Przejechałam palcami po miejscu gdzie jeszcze wczoraj widniała rozszarpana skóra, a teraz jest już gładka jakby nigdy nie doszło do żadnego okaleczenia. Wzięłam szybko swoją rękę razem z jeszcze zakrwawionym bandaże i wstałam z sofy. Po pójściu do kuchni wyrzuciłam materiał i umyłam ręce. - Chcesz coś do jedzenia? - zapytałam go. Było już południe, więc wypadało by zjeść jakiś obiad.
— Zjem wszystko co zrobisz. — usłyszałam jego głos z salonu. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam wyjmować odpowiednie składniki do obiadu. Łosoś zapiekany w piekarniku, frytki i jakiś sos powinno być dobre. Zajęłam się przygotowywaniem posiłku gdy Cali cały czas leżał na kanapie i przeglądał coś w telewizji. Gdy czekałam aż frytki się usmażą do moich uszu dobiegł mnie dzwonek do drzwi.
- Cali bądź tak łaskawy i idź otworzyć. - nie powiedział nic tylko ruszył swoje dość zgrabne dupsko z sofy podszedł do drzwi. Nie widziałam kto przyszedł, bo akurat odwróciłam się aby wyciągnąć rybę z piekarnika. Jednak ten głos.
- Karina. Musimy porozmawiać. Przestań mnie już unikać wiesz, że dalej cię kocham. - kurwa.
— Kto to? — spojrzałam na demona i machnęłam ręką. Później mu wytłumaczę.
- Wyrzuć go za drzwi. Nikt ważny.
- Przecież byłem dla ciebie najważniejszy. Jak możesz tak mówić?
- Ale teraz nie jesteś. Zrozum to. Nie wrócę do ciebie w najgorszych snach. Jesteś zdrajcą. - wyrzuciłam z siebie wściekła. Zdradził mnie, a ma czelność jeszcze przychodzić do mojego domu.
- Przepraszałem przecież.
- Nie obchodzi mnie to. Raz zdradziłeś zrobisz i kolejny raz. Mówiłam Ci, że mam niepisaną zasadę, której się trzymam.
- Myślałem, że tylko żartowałaś. Daj mi jeszcze jedna szansę.
- Nie, kurwa. Cali wywal go. - chłopak jak na zawołanie zaczął wypychać tego drugie z mieszkania. Już mam popsuty humor przez niego. Gdy tylko udało demonowi wyrzucić go z domu usiadł przy wyspie i spoglądał na mnie.
— O jakiej zasadzie mówiłaś? I kto to był? — zapytał.
- Mój były. Nikt ważny. - powiedziałam gdy wyciągnęłam na blat rybę.
— Okej, a zasada.
- Nigdy nie wrócę do kogoś kto wcześniej mnie zdradził, uderzył lub ogólnie mocno zranił. Chodzi mi o związek, ale przyjaźń w sumie też. Nienawidzę takiego zachowania i jak wspomniałam wcześniej. Jeśli zrobił to raz, zrobi i kolejny.
— Racja. Nie można ufać nikomu w stu procentach. Ale wydaje mi się, że czasami można dać druga szansę. — jego słowa mnie dość zaskoczyły. Nie spodziewałam się, że mógłby coś takiego powiedzieć. Aktualnie patrzyłam na niego chyba z dość dziwna miną, bo zapytał o co mi chodzi.
- O nic. Nie spodziewałam się tego od ciebie. Jestem raczej zdolna do wybaczenia, ale to w przypadku gdzie naprawdę bym kochała tę osobę i miała pewność, że nie popełni tego samego błędu. Nie wiem sama. Mam nadzieję, że nie będę musiała podejmować takiej decyzji. Skończy ten temat. - po tych słowach dokończyłam przygotowywanie obiadu i zaraz postawiłam jeden talerz przed moim strażnikiem. Usiadłam się obok niego i również zaczęłam posiłek.
Nie przepadam za takimi tematami.
...
XFFD może być chyba
Do następnego
CZYTASZ
Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)
Fantasy„Żyje w świecie gdzie każdy kto ukończył osiemnaście lat dostaje swojego własnego stróża. Strażnicy żyją jak normalni ludzie z tą różnicą, że zawsze trzymają się blisko swojego podopiecznego i go po prostu bronią. Anioła, demona lub pośrednika. Sza...