.............

8K 310 55
                                    

- W końcu. Cieszę się. - powiedziałam radośnie. Zerwała z nim. Dziękuję Ci, szatanie.

— Teraz za aniołka się bierz. On leci na ciebie. Definitywnie. — Cali podkreślił ostatnie słowo.

- Wy zjebani jesteście. Powinnaś mi współczuć, a nie się cieszyć. W dodatku co ma znaczyć, że za Caspera mam się brać? - powiedziała z pretensjami.

- Nie. Głupia jesteś? Sama raczej nie żałujesz, że z nim zerwałaś. To czemu miałbym Ci współczuć? Nie pasowaliście do siebie. Tyle.

- No rozumiem. Dobra muszę kończyć. Pa. - rozłączyła się, a ja spojrzałam na demona, który siedział jak nowo narodzony obok mnie.

Może moim powołaniem jest zostać pielęgniarką?

— Czemu tak na mnie patrzysz. Mam się bać?

- Tak. Co Ci się stało?

— O czym mówisz?

- O tej akcji sprzed dwóch dni. Co się stało, że taki byłeś?

— Kobieto... — westchnął. — Sam chciałbym wiedzieć. Już taki nie jestem, więc nie ma się czym martwić.

- Łatwo Ci powiedzieć. Najadłam się strachu przez ciebie. Martwiłam się. - o kurwa. Ale palnęłam.

— Martwiłaś? A od kiedy ty taka jesteś, co? — ale się wjebałam.

- Dobra nie było tematu. Wróciłeś do siebie, więc to dobrze. Koniec. - wolę tego nie drążyć. - Tyle, że masz jakiś pomysł co mogło być przyczyną twojego zachowania? I co czułeś wtedy?

— Dawno z nikim nie walczyłem. Może dlatego. A co czułem to nie wiem coś w rodzaju nicości. W sumie to pustkę czułem. Byłem strasznie wyczulony na wszystko, ale też zamyślony.

- Do tego sama doszłam.

— Doszłaś? — dopytał dwuznacznie na co wywróciłam tylko oczami.

- Co ja z tobą mam. - mruknęłam sama do siebie. - Jak rana? Daj zobaczyć.

— Już się zagoiła. Pamiętaj o tym, że nie jestem człowiekiem.

- Twój wygląd przypomina mi o tym na każdym kroku. - kazałam zdjąć mu dresy, które aktualnie miał na sobie. Po czym zdjęłam bandaż z jego uda. Rana była już całkowicie zagojona. Przejechałam palcami po miejscu gdzie jeszcze wczoraj widniała rozszarpana skóra, a teraz jest już gładka jakby nigdy nie doszło do żadnego okaleczenia. Wzięłam szybko swoją rękę razem z jeszcze zakrwawionym bandaże i wstałam z sofy. Po pójściu do kuchni wyrzuciłam materiał i umyłam ręce. - Chcesz coś do jedzenia? - zapytałam go. Było już południe, więc wypadało by zjeść jakiś obiad.

— Zjem wszystko co zrobisz. — usłyszałam jego głos z salonu. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam wyjmować odpowiednie składniki do obiadu. Łosoś zapiekany w piekarniku, frytki i jakiś sos powinno być dobre. Zajęłam się przygotowywaniem posiłku gdy Cali cały czas leżał na kanapie i przeglądał coś w telewizji. Gdy czekałam aż frytki się usmażą do moich uszu dobiegł mnie dzwonek do drzwi.

- Cali bądź tak łaskawy i idź otworzyć. - nie powiedział nic tylko ruszył swoje dość zgrabne dupsko z sofy podszedł do drzwi. Nie widziałam kto przyszedł, bo akurat odwróciłam się aby wyciągnąć rybę z piekarnika. Jednak ten głos.

- Karina. Musimy porozmawiać. Przestań mnie już unikać wiesz, że dalej cię kocham. - kurwa.

— Kto to? — spojrzałam na demona i machnęłam ręką. Później mu wytłumaczę.

- Wyrzuć go za drzwi. Nikt ważny.

- Przecież byłem dla ciebie najważniejszy. Jak możesz tak mówić?

- Ale teraz nie jesteś. Zrozum to. Nie wrócę do ciebie w najgorszych snach. Jesteś zdrajcą. - wyrzuciłam z siebie wściekła. Zdradził mnie, a ma czelność jeszcze przychodzić do mojego domu.

- Przepraszałem przecież.

- Nie obchodzi mnie to. Raz zdradziłeś zrobisz i kolejny raz. Mówiłam Ci, że mam niepisaną zasadę, której się trzymam.

- Myślałem, że tylko żartowałaś. Daj mi jeszcze jedna szansę.

- Nie, kurwa. Cali wywal go. - chłopak jak na zawołanie zaczął wypychać tego drugie z mieszkania. Już mam popsuty humor przez niego. Gdy tylko udało demonowi wyrzucić go z domu usiadł przy wyspie i spoglądał na mnie.

— O jakiej zasadzie mówiłaś? I kto to był? — zapytał.

- Mój były. Nikt ważny. - powiedziałam gdy wyciągnęłam na blat rybę.

— Okej, a zasada.

- Nigdy nie wrócę do kogoś kto wcześniej mnie zdradził, uderzył lub ogólnie mocno zranił. Chodzi mi o związek, ale przyjaźń w sumie też. Nienawidzę takiego zachowania i jak wspomniałam wcześniej. Jeśli zrobił to raz, zrobi i kolejny.

— Racja. Nie można ufać nikomu w stu procentach. Ale wydaje mi się, że czasami można dać druga szansę. — jego słowa mnie dość zaskoczyły. Nie spodziewałam się, że mógłby coś takiego powiedzieć. Aktualnie patrzyłam na niego chyba z dość dziwna miną, bo zapytał o co mi chodzi.

- O nic. Nie spodziewałam się tego od ciebie. Jestem raczej zdolna do wybaczenia, ale to w przypadku gdzie naprawdę bym kochała tę osobę i miała pewność, że nie popełni tego samego błędu. Nie wiem sama. Mam nadzieję, że nie będę musiała podejmować takiej decyzji. Skończy ten temat. - po tych słowach dokończyłam przygotowywanie obiadu i zaraz postawiłam jeden talerz przed moim strażnikiem. Usiadłam się obok niego i również zaczęłam posiłek.

Nie przepadam za takimi tematami.








...

XFFD może być chyba

Do następnego

Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz