Za niecałe dziesięć minut będą puszczane fajerwerki, więc postanowiliśmy już nie wracać do pokoju tylko posiedzieć w salonie z innymi. Moja mama rozmawiała o czymś z Lili, a Casper stał cały czas przy niej. Ja natomiast siedziałam na kanapie i jadłam jakąś przekąskę.
— Zła jesteś na coś? — usłyszałam po swojej prawej stronie, przez co momentalnie spojrzałam się na niego i zapytałam.
- Nie, czemu niby? Zadziwiająco mam dziś dobry humor. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
— Brwi miałaś ściągnięte w dół i wyglądałaś jakbyś zła była.
- Aaa. Nie, nie jestem zła. - powiedziałam i zaśmiałam się cicho. - Po fajerwerkach idziemy do pokoju i kontynuujemy grę.
— Spoko. — mruknął i oparł się o sofę przekładając jeszcze ramię na oparcie, przez co wyglądało to chyba jakby mnie objął, bo zaraz wychwyciłam wzrok mamy i Lili z kuchni, na co tylko westchnęłam.
Te dziesięć minut minęło zaskakująco szybko, a teraz wszyscy staliśmy już na dworze odliczając do północy. Tata z wujkiem odpalali w tym samym czasie sztuczne ognie, a wręcz idealnie na wybicie północy wyleciały w powietrze po chwili tworząc na ciemnym niebie ładne kombinacje. Osoby, które były w związkach również na wystrzelenie fajerwerk pocałowały się, a atmosfera stworzyła na pewno fajne wspominki. Nawet kątem oka zauważyłam jak anioł objął moją przyjaciółkę i czule ją pocałował.
— Też chcesz? — zapytał pół żartem demon, ale zirytowana złapałam go za szyję i przyciągnęłam go do pocałunku stając jeszcze na palcach. Niechętnie przyznam, że lubię go całować i gdy ten jest blisko mnie. Po niespełna paru sekundach oderwałam swoje usta od niego, a moim oczom ukazała się zaszokowana twarz czarnowłosego. — Czyli chcesz. — skomentował jeszcze.
- Kto by nie chciał? - z tymi słowami odwróciłam się od niego i ruszyłam do pokoju. Po drodze w myślach spoliczkowałam się jeszcze z dziesięć razy, zdając sobie sprawę jaka ja głupia jestem, że tak postępuje. I jeszcze ten tekst 'kto by nie chciał?' no kurwa.
Karina musisz się ogarnąć.
Po chwili do pokoju przyszła reszta, która usiadła się na kanapie, a ja zadowolona na małym stoliczku przed nimi postawiłam tackę z shotami. Nie mieliśmy okazji ich wypić przy grze, bo każdy wykonywał zadania, więc tak na rozluźnienie się. Sięgnęłam po jednego i powiedziałam.
- To jak. Toast za nowy rok? - na moje słowa każdy sięgnęła po jeden kieliszek i podnosząc je lekko do góry zbiliśmy je, a potem na raz wypiliśmy. Po czym zrobiliśmy tak jeszcze raz, a opróżnione kieliszki wyniosłam do kuchni i zapełniłam na nowo.
- Czyli gramy dalej? - zapytała Lili, a każdy pokiwał głową. - Ale coś mocniejszego wymyślamy.
- Tak, tak Lili. Niech teraz Casper kręci. - zarządziłam, gdy usiedliśmy się znów na dywanie. Szarooki posłusznie zakręcił, a butelka zatrzymała się na jego dziewczynie, która po chwili wybrała wyzwanie.
— Zatańcz przed Kariną albo Cali'm. — przyjaciółka pokręciła głową i sięgnęła po jeden kieliszek zaraz wypijając zawartość i krzywiąc się.
- Będę tańczyć tylko przed tobą. - oznajmiła dumna i zakręciła butelką, która tym razem zatrzymała się na mnie. - O moja droga przyjaciółeczko. Pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie.
- Z iloma typami skończyłaś w łóżku na pierwszej randce? - lepszych pytań nie było?
- Z jednym, ale był słaby i nie wytrzymałam nawet do końca gry wstępnej. - odpowiedziałam, a blondynka zaśmiała się głupio. Ignorując to zakręciłam szkłem, które po chwili zatrzymało się na aniele. Casper tak jak jego dziewczyna wybrał wyzwanie. - Zrób striptiz dla Lili. Niech ona się usiądzie na kanapie, a ty działaj. - powiedziałam zadowolona z siebie, ale obydwoje posłusznie się za to wzięli.
— Odegram się na tobie. — dodał jeszcze rozbawiony Casper, a zaraz udało nam się zobaczyć jak ten rusza się przed blondynka i dotyka ją, a ta mimo zawstydzenia była chyba zadowolona. Gdy sytuacja robiła się zbyt gorąca odezwał się demon.
— Dobra, dobra. Starczy już bo jeszcze zaczniecie się lizać, a potem ruchać na naszym łóżku. — dwójka oderwała się od siebie i wróciła na swoje miejsca. — Ale zadanie ładnie zaliczone. — skomentował jeszcze Cali, podkreślając ostatnie słowo. Po kolejnym zakręceniu butelki wypadło na demona. — Dawaj wyzwanie, aniołku. — stwierdził prześmiewczo go nazywając.
— Zrób Karinie malinkę, ale nie na szyi. — rozkazał pewny siebie, a Cali jeszcze bardziej zadowolony przesunął się do mnie na czworaka i zaraz schylił się łapiąc za moje udo oraz podwijając lekko moją już i tak krótką sukienkę. Czarnowłosy złożył motyli pocałunek po bardziej wewnętrznej stronie mojego uda, a zaraz po tym mocno zassał się w tym samym miejscu. Na co otworzyłam aż szerzej usta. A gdy mężczyzna podgryzł tam skórę syknęłam cicho i zaraz złapałam go za włosy odciągając.
- Dobra starczy. - powiedziałam i spojrzałam na niego z góry, a ten oblizując jeszcze dolną wargę posłał mi uśmieszek i usiadł tam gdzie wcześniej.
- Wyglądasz jakbyś dochodziła. - stwierdziła Lili.
- Zamknij się. - nie zauważyłam nawet kiedy oddech mi przyspieszył, a teraz dopiero normował się.
— I to niby ja zaszalałem z wykonaniem zadania? Miałeś do wyboru wiele innych miejsc. Nawet obojczyk.
— Za bardzo w oczy by się rzucało. — odpowiedział wzruszając ramionami, ale mimo to widać było, że był zadowolony z siebie. Po chwili gdy atmosfera się trochę bardziej rozluźniła, demon zakręcił butelką, która wypadła na mnie. — Więc pytanie czy wyzwanie, kotku?
- Nie nazywaj mnie tak. I wyzwanie. - na twarz strażnika wpłynął jeszcze większy uśmiech i wiedziałam, że to był zły pomysł.
— Usiądź okrakiem na mnie. — rozkazał wniebowzięty, a mi aż szczęka opadła. Już chciałam sięgnąć po kieliszek, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam i stwierdziłam, że nie będę tchórzem. Więc zaraz przeszłam te parę kroków do czarnowłosego, który siedział po turecku i spojrzałam na niego znów z góry, a demon odwzajemniając moje spojrzenie położył swoją rękę na moim biodrze i nakierował jak mam się usiąść. Więc aktualnie siedząc na nim i dosłownie stykając się prawie całą klatką piersiową, wygięłam się jakoś się, aby zakręcić butelką, która zatrzymała się na wesołej Lili. Po zadaniu standardowego pytania, dziewczyna wybrała pytanie.
- Robiłaś już loda Casprowi? - miały być mocne pytania, tak. Więc niech się nie wymiga, ale ta jak na złość sięgnęła po kieliszek. - Czyli robiłaś. - stwierdziłam ze śmiechem, a ta tylko pokazała mi język i zakręciła butelką, która wypadła na Cali'go.
— Wyzwanie.
- Złap ją za tyłek. - powiedziała równie zadowolona, a Cali bez żadnego sprzeciwu zrobił to, przy okazji poprawiając mnie jeszcze. Ze wstydu, aż ukryłam twarz w zagięciu szyi demona. Czarnowłosy, aby że kręcić szkłem zdjął z jednego pośladka dłoń i zakręcił, ale nie widziałam na kogo wypadło. Jednak po głosie poznałam, że to Casper, który wybrał wyzwanie.
— Nie wiem co mogę Ci dać. Niech Lili Ci usiądzie na kolanach. — powiedział. A ja odwróciłam się, aby to zobaczyć. Po chwili też wyciągnęłam telefon i cyknęłam parę fotek.
Po jakoś dziesiątej kolejce w większość z nas po wybierała shoty i prawie każdy był już trochę wstawiony wypadło znów na Caliego, a wyzwanie zadawala nasza kochana Lili, której teraz nad wyraz dopisywał humorek. Nie wspomnę nawet o tym, że w dalszym ciągu siedziałam na demonie, a ten dalej miał ręce na moim tyłku, bo mi tak pasowało.
- Jesteście tacy cudni razem. - zajęczała pijacko blondynka. - Więc, Cali, przeliż się z moją przyjaciółką. - zachichotała głupio. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę jakie wyzwanie dała.
O kurwa.
...
Hihi ale akszyn jebłam. Zadowolona w sumie jestem hehe
Co myślicie o tym?
Do następnego:*
![](https://img.wattpad.com/cover/262090318-288-k634204.jpg)
CZYTASZ
Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)
Fantasy„Żyje w świecie gdzie każdy kto ukończył osiemnaście lat dostaje swojego własnego stróża. Strażnicy żyją jak normalni ludzie z tą różnicą, że zawsze trzymają się blisko swojego podopiecznego i go po prostu bronią. Anioła, demona lub pośrednika. Sza...