..................................

6.1K 217 76
                                    

Jest godzina dwudziesta pierwsza, a za nie całe półgodziny zaczną schodzić się ludzie na imprezę sylwestrową w naszym domu. Większość to są znajomi moich rodziców i siostry, a do mnie przychodzą tylko dwie osoby. Parę osób już przyszło, ale to taka najbliższą rodzina, typu siostra mamy. W kuchni na blacie były wystawione już różne przekąski i napoje, a w lodówce pełno alkoholu. Tata sprawdzał jeszcze fajerwerki na dworze, a mama wraz z ciocią przygotowywały ostatnie rzeczy. Siedziałam w pokoju i po prostu czekałam, aż Lili i Casper przyjadą, bo i tak nie mam nic do roboty. Ubrana byłam w trochę połyskującą czarną mini. Rzadko takie ubieram, a że teraz mam okazję się tak ubrać to czemu nie. Do klubów nie chodzę ubrana w krótkie rzeczy, bo wolę uniknąć jakiegoś klepania w tyłek, bo niby sama się o to proszę. A Cali tak jak zawsze ubrany w czarną koszule i czarne spodnie prezentował się nienagannie. Wszystkie jego wyjściowe ubrania były w kolorze czarnym i w większości były to właśnie koszulę lub wtedy luźne czarne bluzki. Jedynie dziś kołnierzyk miał odpięty bardziej niż zwykle.

Tak jak się spodziewałam nasza zakochana para pojawiła się chwilę po czasie, ale w końcu pojawiła. Przywitałam się uściskiem z tą dwójką i biorąc po piwie dla każdego poszliśmy do pokoju. Usiadłam się na krześle od biurka, a Cali na fotelu w kącie pokoju, natomiast Lili i jej strażnik na kanapie. Na początku zaczęliśmy luźną rozmowę o tym co chcemy robić tego wieczoru w tym samym też czasie otwierając sobie po puszcze piwa.

- Posiedzimy tutaj popijemy sobie. Wtedy przed północą pójdziemy na fajerwerki i wrócimy tu. - powiedziałam. Po około godzinie rozmawiania o wszystkim, a najbardziej spekulowania nad sensem naszego życia i czy istnieją kosmici. Postanowiłam i po więcej picia. - Dobra. Lili idziemy po alkohol. - zarządziłam, a dziewczyna westchnęła mimo to wstała i poszła za mną. - Jak tam Ci się układa z aniołkiem? - zapytałam i charakterystycznie kuksańca w żebra.

- Dobrze. Nawet bardzo dobrze.

- To cieszę się. Może wam się uda. - powiedziałam z uśmiechem.

- Spokojnie tobie w końcu też się uda. Wszyscy będą lepsi niż on. Ale mam nadzieję, że będziesz z Cali'm.

- Jezu, nie rozumiem czemu ty sądzisz, że będę z nim? - mówiąc to sięgnęłam po dwa wina i kieliszki, a Lili po małą tacę z shotami.

- Bo pasujecie do siebie i to bardzo. W dodatku ewidentnie widać jak Cali na ciebie leci. Co ty ślepa jesteś, że tego nie widzisz?

- I powiedziałaś to ty. Casper też na ciebie cały czas leciał, posyłał spojrzenia i tak dalej, a ty wtedy nic.

- Ja to inna sprawa i nie zmieniaj tematu. - mruknęła zła, na co tylko prychnęłam.

- Nie zmieniam. Mówię jak jest.

- Jesteś mega trudna jeśli chodzi o uczucia.

- Nie od dziś. - po tym blondynka otworzyła drzwi, a ja weszłam do pokoju i postawiłam alkohol na biurku. - To co po dwóch kieliszkach i wtedy gramy w coś. - zaproponowałam, a wszyscy się zgodzili. Więc po kolejnych około dwudziestu minutach usiedliśmy się czwórką na dywanie, a na środku położyłam opróżnioną butelkę wina.

- Standardowo butelka. - skomentowała jeszcze Lili, ale i tak na jej twarzy przewijał się uśmieszek.

- To aby było ciekawiej. Można tylko dwa razy pod rząd wziąć prawdę. Gdy ktoś nie chce wykonać wyzwania piję shota. Tyle chyba, to co zaczynamy. - każdy zgodził się na takie zasady, więc zadowolona zakręciłam. Butelka po paru obrotach zatrzymała się wskazując na Lili. - Więc, moja przyjaciółeczko. Prawda czy wyzwanie?

- Prawda. Boję się tych wyzwań. - zaśmiała się.

- Już nie marudź. Możesz pokazać nam twoją miłość do Caspra słowami więc. Za co go kochasz?

Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz