......

10.1K 372 216
                                    

Usiadłam i zamknęłam oczy. Lilly mówiła, że przez pierwsze dziesięć minut nic się nie wydarzyło. Oparłam się wygodnie i spróbowałam trochę zrelaksować. Każdy przez to przechodził i mnie to nie ominie.

Przez wspomniane dziesięć minut nic się nie stało. Przez kolejne pięć także nic. Zaczynałam trochę wątpić czy ten strażnik postanowi w końcu się pojawi, ale jak na zawołanie poczułam zapach siarki. W pomieszczeniu zrobiło się strasznie zimno, a mnie dopadła gęsia skórka. Czułam jak co jakiś czas obok mnie ktoś przechodzi. Chód miał strasznie ciężki. A zapach robił się coraz bardziej drażniący. Aż w końcu zniknął.

- Otwórz oczy. - do moich uszu dobiegł męski, oschły ton głosu. Wzdrygnęłam się na to, ale otworzyłam powieki, a mi ukazał się.

Demon.

W dodatku nie jest raczej przyjaźnie nastawiony.

Jego kruczoczarne włosy opadały lekko na ramiona. Mały garb na nosie oraz węższe usta dawały mu chłodnego wyrazu. A czerwone oczy, które aktualnie patrzyły na mnie z wyższością i bezgranicznym znudzeniem wyrażały o wiele więc niż powinny. Dwa - równie ciemne jak włosy - rogi wystawały z jego głowy. A szpiczaste uszy, które były odsłonięte przez włosy również wpadały w oko. Był wysokim na około metr osiemdziesiąt siedem, na pewno umięśnionym mężczyzną. Za jego pleców były widoczne czarne potężne skrzydła.

Był straszny, a zarazem pociągający.

- Jestem Cali. Od dziś będę twoim strażnikiem.

- Domyślam się. - powiedziałam z niezadowoloną miną. Wstałam z fotelu i ruszyłam szybkim krokiem do wyjścia.

Naprawdę trafił mi się demon? W dodatku w żaden sposób nie jest uprzejmy. Czemu ja mam takiego pecha?

Czułam w oczach niechciane łzy przez ten fakt. Gdy tylko drzwi się zaczęły otwierać od razu dostrzegłam zaskoczone miny rodziców, jak i Lilly.

Podeszłam do niej i przytuliłam się. Na ucho wyszeptałam, że chcę z nią porozmawiać o nim. Na co ta od razu pokiwała głową.

W tym czasie Cali stał za mną z ręką na biodrze i widocznie się nudził. Zgromiłam go wzrokiem za co dostałam kpiący uśmiech. Co za chuj.

Byłam już w domu razem z demonem, który na szczęście schował skrzydła, jak i rogi. Towarzyszyła mi Lilly i Casper, który dziś wyjątkowo był blisko dziewczyny. W czasie drogi do domu pokłóciłam się ze cztery razy o jakieś głupoty z demonem. Działał mi on wyjątkowo na nerwy. Ale jednocześnie było mi przykro, że nie mogłam trafić na kogoś takiego jak stróż Lilly. Nie zdziwiłabym się nawet gdyby mnie nie bronił.

- Czemu smutna jesteś, kochanie? Nie odpowiadam Ci? - rozbawianie jakie można było usłyszeć w jego głosie było okropnie raniące.

- Żebyś wiedział. Nie miałam pojęcia, że trafię na takiego dupka jak ty. I nie nazywaj mnie tak. - odpowiedziałam. Głos mi się załamywał przez niego.

Kpina, rozbawienie i zarazem znudzenie. Tak patrzył na tą całą sytuację. Z bólem odeszłam od niego razem z tą dwójką i zamknęłam swój pokój na klucz.

Z nim mam spędzić całe życie? To nie będzie łatwe, a na pewno nie za dobre.

- Ja pierdole. Kto mi się trafił? - zapytałam sama siebie. Osoba, która ma mnie ratować w razie potrzeby, będzie mnie wyśmiewać na każdym kroku?

- Może się zmieni. Daj mu szanse. Też pewnie musi się przyzwyczaić do tego. I też będzie skazany na ciebie.

- Nie wiem sama. Mam go już dość. - stwierdziłam. Aż się boję co będzie gdy zobaczą mnie w szkole z nim.

Zaczną prawdopodobnie wyzywać i unikać. Bo w końcu mam demona jako strażnika. A w naszym mieście jest to pierwszy taki przypadek.

Kurwa.







...

Będę umierała gdy będę pisała rozdziały XD nie lubię robić takich postaci XD ale on musi taki być. Hehehhehe

Buzi buzi pizdziwieje :*

Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz