................................

6.4K 263 69
                                    

Czas minął dość szybko, a święta w końcu nadeszły. Mia z mamą przygotowywały jedzenie w kuchni, a ja wraz z Cali'm przygotowywałam stół do kolacji. Nie trwało to długo, bo bodajże pięć minut i zaraz po tym poszłam do pokoju się przebrać. Demon usiadł na szarej sofie i sięgnął po mój telefon coś przeglądając, a ja w tym czasie zajrzałam do szafy i zamyśliłam się co mam ubrać. Mam jakąś dziwną tendencję do ubierania się zawsze w miarę ładnie niezależnie od okazji. Czasami jedynie w domu wyglądam jak taki menel. Koniec końców padło na czarną sukienkę której tył był dłuższy niż przód. Przebrałam się od razu w pokoju, bo nie chciało mi się już iść do łazienki. A Cali i tak widział mnie nago, więc jakoś tego wstydu nie posiadłam. Gdy ubranie miałam już na sobie odwróciłam się teraz do demona i zapytałam.

- Przebierasz się jakoś?

— Nie wiem. Obojętne mi to. — powiedział. Nie wyglądał źle, ale zawsze może być lepiej. Prosząc go aby wstał i zdjął bluzkę, sama znów otworzyłam szafę i tym razem wyjęłam z jego części ubrań, czarną koszule. Spodnie miał w miarę dobre, więc wystarczy zmienić górę. Podając mu ubranie kazałam je ubrać, a gdy rękawy miał już założone sama zapięłam guziki. Tak stojąc idealnie przed nim zdałam sobie sprawę jaka ja niska jestem. Mój wzrok jest na wysokości jego piersi. — Jak tak stoisz mógłbym napluć Ci na głowę. — skomentował demon, na co parsknęłam.

- Nie przeżyłbyś tego, kochany. - odpowiedziałam i tym samym zapięłam ostatni guzik, ale po chwili namysłu odpięłam go, bo lepiej tak wygląda. Poklepałam go jeszcze po ramieniu i lekko pchnęłam na kanapę aby usiadł.

— Co ty chcesz teraz zrobić? — usłyszałam pytanie. Cali wydaje mi się jakiś dziwny od paru dni.

- Włosy Ci związać. Będziemy jedli, a cię wkurzają gdy wpadają ci na twarz lub do buzi. - stwierdziłam i szczotką zaczęłam je rozczesywać. Zaraz po tym zgarnęłam je od góry i zrobiłam małego koka. Tył był dalej rozpuszczony, ale bynajmniej te kosmyki włosów nie będą mi wpadały do jedzenia. Zaczesując jeszcze raz włosy za ucho wstałam i odłożyłam szczotkę. Kątem oka zauważyłam jak demon już wstaje i idzie do drzwi, ale zatrzymałam go.

- Cali, czekaj. Musimy porozmawiać. - mężczyzna momentalnie stanął i zwrócił się do mnie. - Co się dzieje? Jesteś jakiś cichy ostatnio i zbyt potulny.

— Nie mam taki być? — zapytał z zaskoczeniem, co jeszcze bardziej mnie zbiło z tropu.

- Nie że mi to przeszkadza, ale się martwiłam. Zawsze gdy taki się stawałeś coś było na rzeczy. Więc pewnie i tym razem.

— To nic ważnego. Są dziś te święta no i chciałem Ci coś dać, ale nie mogłem nic wymyślę i koniec końców nic nie mam. — mówiąc to odwrócił wzrok w drugą stronę, a na jego policzkach zawitał róż. Chyba nie przepada mówić takich rzeczy, ale te wszystkie monologi prawił jak rasowy podrywacz.

W każdym razie na jego słowa się tylko roześmiałam.

- Oj, Cali. I to tylko przez to? - na moje pytanie pokiwał głową, a ja jeszcze bardziej się roześmiałam. - Spokojnie. Nie oczekuje od ciebie jakiś prezentów. Szczerze mówiąc sama zbytnio nic nie mam. Znaczy kupiłam dla nas wino i możemy sobie po kolacji przyjść tu i obejrzeć jakiś film. A skoro tak bardzo zależy Ci na jakimś prezencie to możesz jutro zrobić dla mnie śniadanie. Co ty na to? - zaproponowałam. Nigdy nie oczekiwałam od niego żadnego prezentu. On sam mi wystarczy.

— Zgoda. — po tym oboje już poszliśmy do salonu, gdzie znajdował się duży stół z różnymi potrawami. Usiedliśmy się obok siebie i czekaliśmy na resztę. A gdy oni również się już pojawili zaczęliśmy w ciszy jeść, jednak po paru minutach moja mama się odezwała.

- Doszły mnie słuchy, że jesteście razem. - zaczęła, a mój wzrok momentalnie poleciał na Mie, która zadowolona uśmiechała się pod nosem.

- Nie jesteśmy razem. - powiedziałam i posłałam błagalne spojrzenie w stronę demona, aby również tak powiedział.

— Bynajmniej jeszcze nie. — widzę humorek mu wrócił. Czarnowłosa kobieta na jego słowa tylko zaśmiała się i zaraz kontynuowała.

- Nie mam nic przeciwko abyście byli razem, ale jeśli to spowoduje jeszcze większe kłótnie niż na początku waszej znajomości to wywalę was z domu. Ja pierdole. Jakie to było irytujące. Słyszałam was jak się drzecie aż w mojej sypialni, a wasz pokój jest najbardziej oddalony ode mnie.

- Cóż życie. W większości przypadków to była jego wina. - zaczęłam, ale szybko zostało mi to przerwane.

— Moja wina? Ty zaczynałaś się na mnie wydzierać, a wtedy ja na ciebie.

- Zaczynałam się na ciebie wydzierać, bo widocznie robiłeś coś nie tak. A ty się darłeś na mnie, bo ja na ciebie. I, mama, weź tu go zrozum. - stwierdziłam.

- Cali nie przejmuj się. Z nią trzeba mieć dużo cierpliwości. - złapała się teatralnie za serce i pokiwała głową.

- Po kogo, mama, niby stronie jest? - zapytałam z pretensjami, ale i tak roześmiałam się cicho.

- Po waszych dwóch. Ale współczuję twojemu strażnikowi, że musi taka wredote jak ty znosić.

- On nie jest lepszy. - mruknęłam.

- W każdym razie i tak podziwiam, że się w końcu jakoś dogadaliście. Wasze kłótnie zeszły do poziomu jednej na dzień.

- No szaleństwo. - powiedziałam sarkastycznie, na co kobieta tylko przewróciła oczami.

Wigilia minęła ogólnie w dość miłej atmosferze. Prezentów jakiś dużych nie dostałam, bo w końcu już stara jestem, ale przynajmniej mam parę nowych ubrań tak samo jak Cali. Mama oczywiście dostała jakąś torebkę od taty, ale nie wspominam o tym, że ma ich od zajebania i prawie żadnej nie używa. Ale warto mieć następną.

Po rozdaniu prezentów posiedzieliśmy jeszcze chwilę i potem biorąc słodkie wino z lodówki i dwa kieliszki razem z demonem wybraliśmy się do pokoju. Gdy tylko usiedliśmy odpaliłam jakiś świąteczny horror na telewizorze i polewając alkohol usiadłam się wygodnie oglądając film. Szczerze nie przepadam za innym gatunkiem niż horror dlatego tylko takie oglądam, ale zdarzają się też inne, lecz to już rzadziej. A demonowi widocznie to nie przeszkadza, bo nie narzeka, a bynajmniej nie na głos.

W ciszy popijaliśmy wino, a po około dwudziestu minutach swoją nogi zaczęły mi drętwieć od pozycji w jakiej się znajdowałam, dlatego odsunęłam się kawałek i swoje plecy oparłam o kanapę, a wyprostowane już nogi położyłam na kolanach strażnika. Ten nic nie komentując po prostu wygodniej dla siebie je przesunął i jedną rękę zostawił na nich podtrzymując je, aby nie spadły. Również bez zbędnego słowa wróciłam do oglądania filmu.






...

Yeahh. Coś musi się wydarzyć niedługo, ale jeszcze nie wiem co shahshhs coś wymyślę XD

A tak to mam nadzieję, że się podoba:*

Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz