........................................

5K 196 53
                                    

Po kolacji, która okazała się wyjątkowo dobra, wróciliśmy do pokoi gdzie każdy z nas przygotował sobie stroje kąpielowe i po chwili zaczął się przebierać. Najpierw ja poszłam do łazienki i ubrałam na sobie dwuczęściowy czarny strój, a na to biały hotelowy szlafrok. Po wyjściu do toalety poszła Mia, a Cali po prostu odwrócił się i teraz przy nie przebrał.

- Ale masz dupe. - skomentowałam patrząc się na wspomniane miejsce.

— Fajna, co nie? — odpowiedział zadowolony z siebie, zakładając tak samo jak ja szlafrok.

- No, jest fajna. Chodźmy już. - nie czekając nawet na dziewczynę wyszliśmy z pokoju i poznaną już drogą skierowaliśmy się do windy, a wtedy już bezpośrednio do szatni i basenów.

Opłukałam się wodą, jak zawsze przed wejściem, a gdy tylko zawitałam na salę od razu moje oko przykuło jacuzzi, które znajduję się w kącie. Nie zwracając teraz na nic uwagi ruszyłam tam, a po chwili mogłam już się wygodnie rozsiąść w gorącej wodzie. Miałam teraz widok na całą salę.

Duży basen z miejscem dla dzieci i miejscem dla tych, co wolą popływać. W kolejnym rogu znajduje się kolejne jacuzzi, aktualnie zajęte przez parę osób. Obok wejście do szatni znajduje się wejście do prawdopodobnie saun.

Moje obserwacje przerwał zbliżający się teraz demon, który pewnie szedł w moją stronę i zaraz zajął miejsce obok mnie, obejmując w dodatku ramieniem i przyciągając do siebie.

— I jak tam, mała? — zadał figlarnie pytanie, na co dostał kuksańca w żebra.

- Kto pozwolił Ci mnie tak nazywać, co? - świat byłby piękny, gdyby mówili do mnie tylko po imieniu. Ale nie, bo po co? Jest o wiele więcej możliwości.

— Ja sobie pozwoliłem. A ty odpowiedz na pytanie.

- Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.

— No to cieszę się. — mówiąc to nachylił się lekko i wyszeptał mi do ucha. — Co powiesz na jakieś czułości? Zaniedbujesz mnie ostatnio. — złożył jeszcze szybki pocałunek w skroń, a zaraz na szyi. Na jego czyny przewróciłam tylko oczami, ale położyłam dłoń na jego policzku i teraz to ja pocałowałam go. Jednak gdy ten chciał jeszcze bardziej pogłębić te czułości odsunęłam się, bo kątem oka zauważyłam, jak ktoś idzie. Demon niezadowolony mruknął coś pod nosem i położył swoją głowę na moim ramieniu, chowając nos w zagłębienie szyi.

Do jacuzzi zmierzała trójka prawdopodobnie znajomych. Trójka facetów i jedna dziewczyna. Czwórka kulturalnie przywitała się z nami i zapytała, czy czekamy na kogoś, a jak nie to czy mogą zająć miejsca. Na co odpowiedziałam, że mogą. W końcu i tak nie mogłabym zabronić.

- Tak ogólnie Jhin jestem. - przedstawił się szatyn, który usiadł się naprzeciwko mnie. Wyciągnął dłoń w moją stronę, którą uścisnęłam. - Ten tutaj ponurak to Vincent, mój strażnik. - przedstawił wspomnianego strażnika. Ale ten był jakiś inny.

- Karina jestem. A to Cali. - ruchem głowy wskazałam na dalej opartego o mnie demona. - Czy on nie jest przypadkiem demonem lub aniołem? - zapytałam, aby się upewnić.

- O, skąd wiedziałaś? Jest demonem. - odparł zdumiony, na co wyjaśniłam, że Cali również taki jest.

- Tak czy siak, miło was poznać. Ja jestem Saya, a to Lucas, także mój strażnik. A ten głąb to mój przyjaciel. - teraz odezwała się rudowłosa dziewczyna, przedstawiając blondyna siedzącego zaraz obok niej. Mam rozumieć, że ten głąb to Jhin.

Szatyn na słowa przyjaciółki tylko prychnął, ale zaraz zaśmiał się.

- Długo już tu jesteście? - zapytała Saya.

- Nie, dziś przyjechaliśmy. - kątem oka zauważyłam jak szatyn i jego strażnik przyglądają mi się, a mój demon również to zauważając, wtulił się we mnie jeszcze bardziej przy okazji teraz oplatając ramionami wokół talii. Czułam również to jak ich spojrzenia się spotykają i nie są przyjaźnie nastawione. Mam nadzieję, że nie zrobi żadnych akcji.

- A wy jesteście razem? - zapytał Jhin.

- Nie, a co? - podpytałam ciekawa czemu pyta o to. Może chce mnie podrywać? Nie udałoby mu się.

- Nic, nic. On tak się klei do ciebie, że trudno nie pomyśleć, że nie jesteście parą. - wyjaśnił drapiąc się po głowie.

— Zazdrościsz? Też byś tak chciał, co? — przemówił w końcu Cali, a ja aż ze zdziwienia otworzyłam szerzej oczy. Momentalnie złapałam się za skroń i już chciałam przeprosić go za zachwianie demona, ale ten tylko kpiąco się uśmiechnął i odpowiedział na zaczepkę czarnowłosego.

- Kto wie, że bym tak nie chciał? Na pewno nie odmówiłbym takiej piękności, jaką jest twoja podopieczna. - ile on ma lat, że dał się wciągnąć w tą głupią wymianę zdań.

— Ty byś nie odmówił, ale ja bym sprawił, że tak byś zrobił. Nie tykaj jej. Rozumiesz?

- Ej, ej, Cali. Po pierwsze też mam swoje zdanie i po drugie możesz być spokojny. Należę do ciebie. - ostatnie zdanie powiedziałam tak cicho, żeby tylko on usłyszał. Teraz demon już bardziej rozluźniony przestał spoglądać na nowo poznanego chłopaka. - Ile macie lat? Jeśli można wiedzieć.

- Ja mam dwadzieścia dwa, a Jhin dwadzieścia trzy. Mój strażnik jest o rok starszy ode mnie, a jego strażnik nawet nie wiem.

— Mam dwadzieścia pięć. Jestem w wieku Cali'go. — odezwał się po raz pierwszy. Jego głos był bardzo stanowczy i szorstki. Prawie taki jak mojego demona, gdy jest zły.

- Znacie się? - zapytałam ciekawa. Raz to raz patrzyłam na Vincenta i Cali'go.

— Ta, trenowaliśmy razem i tak dalej. Ale nie jesteśmy zbyt miło nastawieni do siebie. Mało jaki demon przyjaźni się z innym demonem. — wyjaśnił Cali, na co pokiwałam głową.

— Racja. Zwłaszcza ty miałeś mało znajomych. W końcu Pan Najważniejszy zawsze się przechwalał i myślał, że jest lepszy od innych.

— I tak było, Vincent. Nie oszukujmy się. To ty byłeś tym najsłabszym i to ja cię uczyłem. Trochę wdzięczności.

— Wdzięczności? Żartujesz sobie? Uczyłeś mnie to fakt, ale tylko dlatego, że dostałeś taki rozkaz z góry. Sam nawet byś palcem nie kiwnął. Teraz już nie jestem słaby. Dorównuje ci.

— Może tak, może nie. Wyszedłeś wcześniej ode mnie, a ja przez tamte parę lat jeszcze szkoliłem się. A nie sądzę żebyś ty miał dużo okazji, aby powalczyć w tym świecie. Nawet twój artefakt nie jest zbyt silny.

— Nie musiałem mieć okazji. Sam z siebie codziennie trenowałem.

— To dobrze. Jednak nie jesteś taką ofermą. W każdym razie, Karina, chodźmy już. — poprosił błagalnym spojrzeniem, na co pokiwałam tylko głową. Ich rozmowa była naprawdę dziwna. Wyglądało na to, że bardzo dobrze się znają.

Pożegnałam się jeszcze z Sayą i stwierdziliśmy, że spotkamy się jeszcze jutro. Oznajmiła nam jeszcze, że mają blisko pokój i na pewno będzie okazja do wspólnego spędzania czasu, bo fajnie się rozmawia. Z uśmiechem pożegnaliśmy się, a ja z demonem ruszyłam do pokoju.

- Co was dokładnie łączy, Cali?



...

Mam nadzieję, że ten rozdział jest już lepszy niż poprzedni hehehe😅😅
mam nadzieję, że nie ma za dużo błędów, bo sprawdzałam teraz w telefonie to hshs

Co myślicie o nowych bohaterach do tej pory? Na pewno będzie ciekawie hshsh

Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz