............................

6.3K 230 23
                                    

Pov. Lili

Resztę tego dnia starałam się unikać Leona. Chciałam sobie pomyśleć o tym wszystkim, ale nie doszłam do żadnej logicznej odpowiedzi. Może jednak to Karina się myliła co do niego?

Siedziałam aktualnie w swoim pokoju przed biurkiem i rozwiązywałam zadanie z matematyki. Nigdy nie lubiłam tego przedmiotu, ale gdy zrozumiałam jakiś temat to czułam się jak największą matematyczka na tym świecie. Jednak to nie tym razem. Po chwili wkurzyłam się i w końcu sięgnęłam po telefon na którym w przeglądarce wpisałam treść zdania, bo nie chciało mi się już myśleć nad nim. Parę minut później miałam już je zrobione, za pomocą internetu. Co za szczęście. Zaraz po tym wysłałam jeszcze notatki i zadania do przyjaciółki, która od razu odpisała, że dziękuję. I tak wiem, że nie zrobi ich.

- Casper. - mruknęłam cicho, a anioł od razu zapytał o co chodzi. - Idziemy spać? - zaproponowałam, na co mężczyzna się o dziwo zgodził, więc zadowolona wstałam z krzesła i rzuciłam się na łóżko zaraz obok starszego. Ułożyłam się wygodnie na jego torsie, co chyba mu nie przeszkadzało, bo swoją dłoń położył na mojej głowie i powolnymi ruchami przeczesywał włosy. Zaraz poczułam jeszcze jak chłopak przykrywa mnie kocem.

Naprawdę mam szczęście, że na niego trafiłam. Nie wyobrażam sobie innego strażnika niż Casper.

Na te myśli mimowolnie się uśmiechnęłam.

— A ty co się szczerzysz? — zapytał z śmiechem.

- Nic, nic. Cieszę się, że cię mam. Tyle. - odpowiedziałam jak gdyby nigdy nic i tylko bardziej wtuliłam się w jego ciało, a po chwili zasypiając.

Jak się okazało Casper też odpadł i razem spaliśmy dobre dwie godziny. Obudziło nas dopiero wołanie mojej matki na kolację. Z niechęcią wstałam i przetarłam ręka swoją twarz, a zaraz ruszyłam do łazienki choć trochę się ogarnąć. Włosy miałam całe potargane więc przeczesałam je i spięłam w koka, po czym razem z aniołem pomaszerowałam do kuchni. Moja mina w sumie też wyglądała jakbym szła na skazanie, ale cóż takie życie. Nie miałam nigdy dobrych relacji z moimi rodzicami. Kłóciliśmy się prawie o wszystko, a zwłaszcza o nasze inne poglądy.

Usiadłam przy stole, a zaraz obok mnie anioł. Mama wraz z swoim pośrednikiem robili coś w kuchni jeszcze, a ojciec siedział zapatrzony w telefon. Po chwili na stole pojawiło się jedzenia, a starsza kobieta również usiadła. Mówiąc ciche 'smacznego' wzięłam się za nakładanie sobie jedzenia. Atmosfera przy stole była dość niezręczna, a ja sama nie miałam zbytniej ochoty na jedzenie, ale wolę uniknąć pytań dotyczących tego.

- Lili. - odezwała się kobieta po chwili ciszy. Spojrzałam na nią przelotnie i kiwnęłam głową, aby kontynuowała. - Chcemy się wyprowadzić. - powiedziała, na co mimowolnie otworzyłam szerzej oczy w zdziwieniu i znów na nią spojrzałam.

- Nie. Ja się stąd nie ruszam. - zaprzeczyłam. - Mam tu szkołę i znajomych.

- Jest tu niebezpiecznie. Za dużo rzeczy dzieje się w tym niby spokojnym miasteczku. Mamy już podpisana umowę, a po sylwestrze się przeprowadzamy. Koniec. - po tych słowach wstałam i ruszyłam zła do pokoju. Jak ona mogła mi nie powiedzieć o tym wcześniej. Położyłam się znów na łóżku i zamknęłam oczy. Mam jej dość. Ojciec jak zwykle się w ogóle nie odezwał.

- Ja pierdole. - powiedziałam, a poduszka stłumiła przekleństwo. Zaraz obok mnie usiadł Casper i położył rękę na ramieniu.

— Jestem po twojej stronie, ale może to nie będzie takie złe. Tu naprawdę zaczyna się robić niebezpiecznie, a z Kariną zawsze możecie się spotykać w weekendy.

- Wiem to, ale nie chce zostawić tutaj tego wszystkiego. Chcę być na miejscu. To już nie będzie to samo. Chodzenie po przerwach bez niej i Cali'go wydaje mi się teraz wręcz absurdalne. Ja nie chce wyjeżdżać. - odpowiedziałam łamliwym głosem. Wychowywałam się w tym mieście i mam z nim mimo wszystko dobre wspomnienia.

— Będzie dobrze. Coś się wymyśli. Jak ta dwójka wyzdrowieje to spotkajmy się z nimi i powiedz o tym. - usłyszałam jego propozycje na co pokiwałam leniwie głową. W dalszym ciągu jestem okropnie wściekła na nią. Najpierw wypaliła z tym ślubem, a teraz z wyprowadzką. Skąd oni w ogóle mieli pieniądze na wynajmem domu chyba, że planowali to już wcześniej.

- Obejrzymy coś. - chciałam zająć myśli czymś innym, ale na filmie nie skupiłam się na dłużej niż pięć minut. Zjebane życie. Jakbyśmy nie mogli tu zostać.






...

Chyba dobrze jest hehe w następnych będzie już Cali i Karina<3

Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz