Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)

.............................................

— Kocham cię. Szczerze cię kocham. Od dawna darze cię już tym uczuciem i nie sądzę, aby znikło. Chcę, abyś wiedziała o tym, ale nie każe Ci odwzajemniać tego, ani nic. Najważniejsze jest dla mnie, abyś była szczęśliwa nieważne z kim. Po prostu, abyś uśmiechała się tak jak zawsze. Nie powiem, chciałbym, abym to ja był tą osobą, która ten uśmiech sprawia, ale... — przerwałam mu.

- Ty jesteś tą osobą. - stwierdziłam. Gdy Cali wypowiedział pierwsze słowa, poczułam jak całe moje ciało sztywnieje, a oddech staje się płytszy. W dodatku dalsza część jego wypowiedzi. Chcę, abym to ja była szczęśliwa. W porównaniu z tamtym, to ja miałam uszczęśliwiać go. Byłam w tak okropnie toksycznej sytuacji, że aż trudno mi uwierzyć. Byłam zaślepiona tamtym mężczyzną. Robiłam prawie zawsze to co chciał, a nie dostawałam nic w zamian. Na początku było fajnie, ale z czasem to się robiło chore i coraz bardziej toksyczne. Potem doszły do tego zdrady z jego strony, a ja w końcu wyrwałam się od niego, co było moją najlepszą decyzją w życiu. Jednak gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że mój następny partner będzie taki sam. Dlatego już nie wchodziłam w głębsze relacje, bo bałam się, że znów stanie się to samo. Jednak...

Od żadnego nie usłyszałam tak cudnych i czułych słów, jak od Cali'go. Od żadnego nie czułam takiej szczerości, jak od niego. Żaden mężczyzna nie traktował mnie równie dobrze, jak Cali.

Czuję jakbym nie zasługiwała na to co demon może mi dać.

- Cali... - wystękałam cicho jego imię. Poczułam nawet jak z moich oczu wypływają pojedyncze łzy, a zaraz doszło do tego pociągnie nosem. Demon trochę przestraszony tym odwrócił mnie do siebie i mocno przytulił, co z chęcią odwzajemniałam.

— Spokojnie. Jestem przy tobie i zawsze będę.

- Nie zasługuje na to. Jesteś zbyt dobry.

— A ty aktualnie zbyt głupia. Zasługujesz na to co najlepsze. Robiłaś wszystko, aby uszczęśliwić rodziców tym, że masz dobre wyniki, mimo że oni tego od ciebie nie oczekiwali. Jesteś wspaniałą przyjaciółką dla Lili i Caspra. Wiele razy doradzałaś mi, jak i innym. Każdy ma swoje wady, ty również. Ale to właśnie za nie cię pokochałem. Lubię gdy jesteś wredna, sarkastyczna i czasami pyskata. Oraz przesadnie szczera. — zaraz się rozpłacze jeszcze bardziej. Proszę, Cali, nie kontynuuj. — Tak jak wspomniałem wcześniej będę Ci to powtarzać wiele razy, jak nie do końca życia. Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą i za żadne skarby nie pozwoliłbym zrobić Ci krzywdy. Nie pokochałem i nie pokocham nigdy nikogo innego tak jak ciebie. Chyba że nasze dziecko. — na jego ostatnie zdanie mimowolnie parsknęłam i uderzyłam go lekko w plecy.

- Ty to masz marzenia. - stwierdziłam, na co Cali sam się teraz zaśmiał.

To jakie szczęście mnie spotkało, że trafiłam na niego to po prostu cud. I uwierzyć, że nasza relacja z początku była całkowitym przeciwieństwem tej dzisiejszej. Dobrze wiem, że czuję do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Od samego początku tak było, ale usilnie starałam się ignorować to i pozostawać w neutralnej relacji. Ale z każdym naszym zbliżeniem, czulszym dotykiem i słowami. Ta moja obrona zaczynała się rozpadać i właśnie teraz rozpadła się całkowicie.

- Czuję do ciebie to samo co ty do mnie. - wyznałam cicho. Powiedziałam to w jego bluzkę, co jeszcze bardziej stłumiło mój głos. Jeszcze przed chwilą zaprzeczałam, że nic do niego nie czuję, a teraz mówię takie rzeczy. Cóż kobieta zmienną jest. Ale w tym wypadku postanowiłam mu zaufać i po prostu spróbować.

— W takim razie cieszę się. I już nie płacz. — mówiąc to pogładził mnie dłonią po plecach, a zaraz jeszcze ucałował w czubek głowy.

- No bo. Kurde, no.

— Tak, tak. Nic nie zrozumiałem, ale będzie dobrze. — zapewnił ze śmiechem. Na co sama się uśmiechnęłam.

Może jednak warto spróbować.

...

Nieeee wiem Jezuniu co myśleć o tym hehe a co wy myślicie?

Wydaje mi się, że troche zjebałam

Ale dobra tam XD nie wszystko wyjdzie dobrze

Aleeeee hshshs w końcu coś się zadziało u nich