..................

7.3K 287 125
                                    

(pogubiłam się w czasie kiedy to się rozgrywa, więc sorka hehe)

Od tamtego spaceru minęły dwa tygodnie, a grudzień rozpoczął się na dobre. Ludzie zaczęli już przygotowywać się do zbliżając świąt, a ja zamiast pomagać mamie w przedwczesnych porządkach kłóciłam się z demonem.

- Miałaś to zrobić inaczej, ale nie ty musisz sobie życie utrudniać. - westchnął i założył tece na klatce przez co jego ramiona się nieznacznie spięły, a mój wzrok podążył za nimi. Akurat teraz musi chodzić w podkoszulku. - No podziwiaj dalej.

- Niczego nie podziwiam, a co do wcześniej to trudno. Tak było mi łatwiej. - oparłam się o fotel i odchyliłam głowę. Kątem oka widziałam jak ten zaraz staje za mną po czym pochyla się nad moją twarzą. Za blisko.

- Ta było ci łatwiej, a i tak błędy zrobiłaś. Siadaj i jeszcze raz. - zarządził, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie. Mężczyzna stając cały czas za mną oparł się jedna ręka o biurko, a drugą zaczął wyjaśniać mi znów przykład z fizyki. Nie mam pojęcia jak mogłam skomplikować tak łatwy wzór, ale zdarza się najlepszym. Czarnowłosy dalej tłumaczył, ale gdzieś w połowie przestałam go słychać. Oj oberwie mi się znów.

Przypatrywałam się jego wyraźnym rysom twarzy i włosom, które aktualnie opadały na większą część twarzy. Jego oczy były skupione na zadaniu, a usta poruszały się tłumacząc działanie. On serio jest przystojny. Za przystojny.

Czemu trafił mi się taki facet jako opiekun?! Większość lasek widząc go w szkole co chwilę podchodzi do niego co jest strasznie irytujące.

- Powinieneś być mniej przystojny. - wypaliłam zanim zorientowałam się co powiedziałam. Oj.

- Co? - zapytał głupio.

- Nic już nic. - zaśmiałam się nerwowo. - Dobra koniec na dziś nie chce mi się już. - postanowiłam zmienić temat. Wstałam z fotela tak aby go nie uderzyć i usiadłam się na łóżku patrząc w telefon. Proszę aby nie kontynuował tej rozmowy, bo się wygłupiłam trochę.

- Uważasz, że jestem przystojny? - znów zapytał. O nie.

- Nie, tak. Znaczy tak, ale nie. Ale tak. - czułam jak na moje policzki wpływa lekki róż. Mogłam powiedzieć, że tak, ale znów komplikuje. Ja naprawdę utrudniam sobie życie.

- Kobieto. - westchnął i zaczesał włosy w tył. - Nieważne. Słuchałaś w ogóle tego co mówiłem? - na to pytanie patrzyłam się tylko na niego z wymowna miną. Między nami trwała chwilowa cisza po czym ten z cichym sapnięciem usiadł obok mnie. - Jesteś dziś strasznie męcząca. - stwierdził.

- Przepraszam? - mruknęłam z skruchą. Trochę czuję się źle z tym, że demon tłumaczył mi zadanie, a ja go nie słuchałam. Jak kocha to wybaczy. Zaśmiałam się w myślach na to. - O właśnie. Wtedy ten spacer do lasku. Doszedłeś do tego czego chciałeś? - czarnowłosy zamyślił się po czym pokręcił przecząco głową.

- Nie wydaje mi się.

- Jaki ty niezdecydowany, Jezu. Co ty zodiakalną wagą jesteś? - zaśmiałam się na głos.

- Czym? Nie wiem.

- Kiedy masz urodziny? - zapytałam go i czekałam na odpowiedzieć z dobre dwie minuty.

- Tego samego dnia co ty. Trzynasty październik, co nie?

- Ta. Wszyscy strażnicy mają urodziny tego samego dnia co ten ich tam podopieczni? - zapytałam dla pewności.

- Z tego co wiem to tak. - nie wiedziałam o tym, ale w sumie to jest to dość logiczne. Od początku ich narodzin są już przydzieleni do człowieka, który może nawet jeszcze się nie narodzić. Trochę przykre jakby nie patrzeć, ale cóż taka kolej rzeczy u nich. Pokiwałam lekko głową i oparłam ją o ramię demona. Przez pogodę nie jestem dziś w humorze i cały dzień chodzę jak trup. - Coś się stało? - zadał pytanie z wyczuwalną troską.

- Nie. Zmęczona tylko jestem, a jest dopiero dwudziesta. Obejrzymy coś i wtedy spać, a jutro do szkoły. - wytłumaczył i tym samym sięgnęłam po pilot od telewizora. Gdy tylko się włączył na ekranie pokazano wiadomości.

„Przez ostatnie dwa tygodnie okazało się, że jest coraz więcej zabójstw, ale nie są one z wyników pożeracza tylko człowieka. Jak dotąd zabił pięć osób. Z autopsji wynika, że każda osoba umarła inaczej, dlatego zalecamy uważać na wszelkie nieznane osoby."

O kurwa. Znów? Nigdy tutaj i w okolicach nie było takich przypadków. To co się dzieje w tym roku to jakaś masakra.

- Przełącz to. - zarządził Cali, a ja od razu to zrobiłam. Wolałam sobie nie psuć bardziej humoru. Włączyłam jakiś film i znów oparłam głowę na ramieniu demona.

Już jestem dość sceptycznie nastawiona do wychodzenia z domu przez pożeraczy, a teraz doszedł do tego jakiś seryjny zabójca. Mojemu strażnikowi będzie się nudzić w domu, ale ja nie zamierzam za bardzo wychodzić. Chyba, że wtedy z Lili i Casprem. W grupie raźniej. Wiem, że Cali by mnie obronił, ale nie chce ryzykować tym, że znów zostałby ranny. Tak samo nie chce, aby Casper został.

Powalone to wszystko.








...

Oł jeah hshs mam. Nadzieję że git I się podoba

Guardians of Life (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz