•••— Czy jesteś tego pewien? — Zapytał Steve, który w pośpiechu narzucał na siebie ubrania.
— Tak. To na pewno Jenna. — Odpowiedział Sam — Będę u ciebie za kilka minut. Do zobaczenia.
Steve odłożył telefon i podszedł do okna. Rozpierała go nadzieja i ogromna ulga. Znaleźli ją. Jenna żyje.
Chwilę później usłyszał pukanie. W pośpiechu podszedł do drzwi i wpuścił przyjaciela do środka.
— Dokąd się udajemy?
— Argentyna. Bierz tarczę i w drogę, Kapitanie.
•••
Rogers siedział w odrzutowcu i milcząco wpatrywał się w podłogę.
— O czym myślisz? – Zagadnął go Sam.
— Wspominam — Steve podniósł głowę i zapytał — Pamiętasz urodziny Jenny? Te dwa lata temu zanim nasza drużyna się poróżniła?
— Te przed akcją w Sokovii?
Kapitan przytaknął, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
— Była na mnie taka wściekła, że zapomniałem.
Sam również się uśmiechnął. Usiadł obok przyjaciela i dodał:
— Cały tydzień przed swoimi urodzinami nam o nich przypominała. Pamiętam, że Stark rozważał nawet krótkie wakacje aby nie musieć o nich słuchać.
Kapitan zaśmiał się cicho i zaczął wspominać dalej:
— W dniu urodzin Nat wyciągnęła Jennę na miasto. W tym czasie Wanda i ty próbowaliście upiec jadalny tort...
— Wyszedł znakomicie! — Obruszył się Sam.
— Był całkiem w porządku, pomimo, że dodaliście sól zamiast cukru.
— Thor nie narzekał...
— Najwyraźniej Asgardczycy mają specyficzne wyczucie smaku. — Uśmiech Steve'a coraz bardziej się poszerzał — Pamiętam jak Clint i Pietro kłócili się podczas wieszania balonów, a Tony chodził za nimi i wszystko poprawiał.
— To był szalony dzień — Zgodził się Sam — Wtedy pierwszy raz od dawna Bruce zapomniał o problemach z Hulkiem. Był taki radosny i pełen zaangażowania.
— Wszyscy byliśmy. Świat dookoła nas wariował, a my zrobiliśmy sobie jeden dzień przerwy by świętować urodziny Jenny.
Steve zamknął na chwilę oczy i wyobraził sobie ten dzień.
Stał w salonie w wieży Starka i obserwował przygotowania, w międzyczasie pakując prezenty.
— Dzwoniła Nat... — Oznajmił Bruce wchodząc do pomieszczenia z rękoma pełnymi talerzy. — Będą tutaj za 10 minut.
— Za 10 minut!? — Krzyknął Tony, poprawiając kolorowe wstążki nad wejściem. — Nie jesteśmy gotowi.
— Dajcie mi kilka sekund... — Rzekł Pietro po czym w mgnieniu oka porozwieszał wszystkie ozdoby i nakrył do stołu.
— Nie mogłeś tak od razu? — Mruknął pod nosem Clint.
— Chciałem byście wy również przyczynili się do zorganizowania tej imprezy. — Odparł Pietro wzruszając ramionami — Teraz jednak cała zasługa przypadnie mnie. Mam nadzieję, że Jenna to doceni.
CZYTASZ
Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •
FanfictionTrzecia część przygód Jenny Hawkins oraz Avengersów. Przepowiednia wiedźmy zaczyna się dopełniać, toteż Jennę czekają ciężkie chwile, pełne trudnych wyborów oraz walki z samą sobą. Drużynę Avengersów czeka najcięższa bitwa w ich życiu, od której będ...