•••— Jak było na spotkaniu? — Dopytywał James następnego dnia przy śniadaniu.
— Całkiem w porządku. Khai to sympatyczny chłopak.
— To świetnie — Mruknął Bucky pod nosem.
— Coś się stało? Masz dzisiaj jakiś gorszy humor...
— Ależ skąd, Jenn. Po prostu się nie wyspałem.
Jenna przyjrzała się uważnie Jamesowi, który z ponurą miną wpatrywał się z talerz pełen warzyw. Klepnęła go po ramieniu i zaproponowała:
— Co powiesz byśmy wieczorem udali się na miasto? Zabawmy się trochę! Nie próbuj mi nawet odmówić.
•••
Wieczorem James wciąż był w podłym nastroju. Słowa Khai'a jedynie potwierdziły jego obawy. Czuł się podle, jednakże nie chciał psuć humoru Jennie.
Kobieta szybko przepychała się przez tłum roztańczonych mieszkańców Wakandy, którzy cieszyli się wieczorem w jednym z klubów.
James szedł za nią niczym cień. Dookoła ludzie popijali alkoholowe trunki i bujali się w rytm głośnej muzyki.
Spojrzał przed siebie i uświadomił sobie, że stracił swoją towarzyszkę z oczu. Zaczął rozglądać się dookoła, kiedy poczuł jak ktoś chwyta jego dłoń.
Obejrzał się do tyłu i ujrzał roześmianą Jennę, która pociągnęła go za rękę w stronę parkietu, mówiąc:
— Nie ociągaj się, James.
Entuzjam Jenny powoli zaczynał mu się udzielać, toteż uśmiechnął się delikatnie pozwolił jej zaciągnąć się na parkiet.
— Nie tańczyłem od kilkudziesięciu lat — Oznajmił zerkając na zebranych ludzi. — Chociaż nie wiem czy to, co oni teraz wyprawiają, można nazwać tańcem.
— Ja również nie jestem świetną tancerką. Najwyżej podeptamy sobie wzajemnie stopy.
Jenna wyciągnęła ku niemu drugą dłoń, a on się zawahał. Spojrzał jej w twarz, która aż promieniała. Serce zabiło mu mocniej, kiedy chwycił jej obie dłonie.
James i Jenna, dwójka ludzi z różnych światów i czasów spędzili całą noc na tańcach i spacerach po rozrywkowych dzielnicach Wakandy. Osoby, które nigdy nie powinny się spotkać, a jednak los postanowił temu zaradzić. Osoby, które nieświadomie dopuściły się wielkich krzywd, nareszcie odnalazły namiastkę spokoju.
Spokoju, który oboje czuli, kiedy ich dłonie i ciała były blisko siebie nawzajem. Spokoju, który niebawem miał zostać zaburzony.
•••
Kilka dni później Jenna obserwowała jak James pojedynkuje się z jednym z żołnierzy T'Challi. Były Zimowy Żołnierz ewidentnie przeważał w tym starciu.
Kobieta w ciszy spoglądała na Jamesa, który odpierał każdy atak przeciwnika. Jego twarz była skupiona i spokojna, kiedy z zaskoczenia wykonał szybki ruch, który powalił przeciwnika na ziemię.
Obaj mężczyźni podali sobie rękę po pojedynku i rozeszli się w przeciwne strony. James ruszył ku Jennie, na której twarzy dostrzegł wyraźne zaintrygowanie.
Kobieta rzuciła mu ręcznik na co ten zapytał:
— Chętna na pojedynek?
— Doskonale wiesz, że bez moich mocy nie mam szans.
— Wiem ale chciałbym móc chwalić się w przyszłości, że udało mi się pokonać słynną Jennę Hawkins z Asgardu.
Jenna parsknęła śmiechem po czym bez uprzedzenia rzuciła się w stronę Jamesa wymierzając mu solidny cios w brzuch.
Zaskoczony mężczyzna pomasował obolałe miejsce, odrzucił ręcznik i przygotował się na kolejny atak przyjaciółki.
Kobieta okrążyła Jamesa, zastanawiając się nad jego słabymi punktami. Niewiele się zastanawiając skoczyła w prawo by wykonać kopnięcie, które miało podciąć mu nogi, jednakże ten był szybszy. Bez problemu odepchnął ją do tyłu, nie kryjąc samozadowolenia.
— No dalej, Jenn. Zaskocz mnie.
— Próbuję — Mruknęła pod nosem, a w jej żyłach aż buzowało pragnienie uwolnienia swoich mocy.
Ponownie rzuciła się do przodu, na co James schylił się i wywrócił ją na plecy po czym przygniótł ją własnym ciałem, uniemożliwiając jej ucieczkę.
— Myślałem, że jesteś w lepszej formie — Rzekł rozbawiony.
— To przez to ciasto czekoladowe, które kupujesz nam niemalże codziennie. — Syknęła Jenna, będąc poirytowana swoją słabą koordynacją ruchową.
James wzruszył ramionami nie spuszczając z niej wzroku. Momentalnie pomiędzy nimi zapadła głucha cisza, a oni wpatrywali się w siebie w skupieniu, jakby pragnęli odczytać swoje myśli i zamiary.
Wnet James dostrzegł, że Jenna zerknęła na jego usta, a w nim wezbrała nadzieja. Niewiele myśląc nachylił się ku niej, na co ona westchnęła cicho oczekując na kolejny ruch.
Wnet drzwi od sali treningowej stanęły otworem. Oboje natychmiast poderwali się z podłogi, unikając siebie wzrokiem.
Okoye, generał sił zbrojnych Wakandy, weszła do pomieszczenia i oznajmiła beznamiętnym tonem:
— Macie gości.
•••
CZYTASZ
Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •
FanfictionTrzecia część przygód Jenny Hawkins oraz Avengersów. Przepowiednia wiedźmy zaczyna się dopełniać, toteż Jennę czekają ciężkie chwile, pełne trudnych wyborów oraz walki z samą sobą. Drużynę Avengersów czeka najcięższa bitwa w ich życiu, od której będ...