~ 24 ~

955 79 29
                                    


•••

— Jak było na spotkaniu? — Dopytywał James następnego dnia przy śniadaniu.

— Całkiem w porządku. Khai to sympatyczny chłopak.

— To świetnie — Mruknął Bucky pod nosem.

— Coś się stało? Masz dzisiaj jakiś gorszy humor...

— Ależ skąd, Jenn. Po prostu się nie wyspałem.

Jenna przyjrzała się uważnie Jamesowi, który z ponurą miną wpatrywał się z talerz pełen warzyw. Klepnęła go po ramieniu i zaproponowała:

— Co powiesz byśmy wieczorem udali się na miasto? Zabawmy się trochę! Nie próbuj mi nawet odmówić.

•••

Wieczorem James wciąż był w podłym nastroju. Słowa Khai'a jedynie potwierdziły jego obawy. Czuł się podle, jednakże nie chciał psuć humoru Jennie.

Kobieta szybko przepychała się przez tłum roztańczonych mieszkańców Wakandy, którzy cieszyli się wieczorem w jednym z klubów.

James szedł za nią niczym cień. Dookoła ludzie popijali alkoholowe trunki i bujali się w rytm głośnej muzyki.

Spojrzał przed siebie i uświadomił sobie, że stracił swoją towarzyszkę z oczu. Zaczął rozglądać się dookoła, kiedy poczuł jak ktoś chwyta jego dłoń.

Obejrzał się do tyłu i ujrzał roześmianą Jennę, która pociągnęła go za rękę w stronę parkietu, mówiąc:

— Nie ociągaj się, James.

Entuzjam Jenny powoli zaczynał mu się udzielać, toteż uśmiechnął się delikatnie pozwolił jej zaciągnąć się na parkiet.

— Nie tańczyłem od kilkudziesięciu lat — Oznajmił zerkając na zebranych ludzi. — Chociaż nie wiem czy to, co oni teraz wyprawiają, można nazwać tańcem.

— Ja również nie jestem świetną tancerką. Najwyżej podeptamy sobie wzajemnie stopy.

Jenna wyciągnęła ku niemu drugą dłoń, a on się zawahał. Spojrzał jej w twarz, która aż promieniała. Serce zabiło mu mocniej, kiedy chwycił jej obie dłonie.

James i Jenna, dwójka ludzi z różnych światów i czasów spędzili całą noc na tańcach i spacerach po rozrywkowych dzielnicach Wakandy. Osoby, które nigdy nie powinny się spotkać, a jednak los postanowił temu zaradzić. Osoby, które nieświadomie dopuściły się wielkich krzywd, nareszcie odnalazły namiastkę spokoju.

Spokoju, który oboje czuli, kiedy ich dłonie i ciała były blisko siebie nawzajem. Spokoju, który niebawem miał zostać zaburzony.

•••

Kilka dni później Jenna obserwowała jak James pojedynkuje się z jednym z żołnierzy T'Challi. Były Zimowy Żołnierz ewidentnie przeważał w tym starciu.

Kobieta w ciszy spoglądała na Jamesa, który odpierał każdy atak przeciwnika. Jego twarz była skupiona i spokojna, kiedy z zaskoczenia wykonał szybki ruch, który powalił przeciwnika na ziemię.

Obaj mężczyźni podali sobie rękę po pojedynku i rozeszli się w przeciwne strony. James ruszył ku Jennie, na której twarzy dostrzegł wyraźne zaintrygowanie.

Kobieta rzuciła mu ręcznik na co ten zapytał:

— Chętna na pojedynek?

— Doskonale wiesz, że bez moich mocy nie mam szans.

— Wiem ale chciałbym móc chwalić się w przyszłości, że udało mi się pokonać słynną Jennę Hawkins z Asgardu.

Jenna parsknęła śmiechem po czym bez uprzedzenia rzuciła się w stronę Jamesa wymierzając mu solidny cios w brzuch.

Zaskoczony mężczyzna pomasował obolałe miejsce, odrzucił ręcznik i przygotował się na kolejny atak przyjaciółki.

Kobieta okrążyła Jamesa, zastanawiając się nad jego słabymi punktami. Niewiele się zastanawiając skoczyła w prawo by wykonać kopnięcie, które miało podciąć mu nogi, jednakże ten był szybszy. Bez problemu odepchnął ją do tyłu, nie kryjąc samozadowolenia.

— No dalej, Jenn. Zaskocz mnie.

— Próbuję — Mruknęła pod nosem, a w jej żyłach aż buzowało pragnienie uwolnienia swoich mocy.

Ponownie rzuciła się do przodu, na co James schylił się i wywrócił ją na plecy po czym przygniótł ją własnym ciałem, uniemożliwiając jej ucieczkę.

— Myślałem, że jesteś w lepszej formie — Rzekł rozbawiony.

— To przez to ciasto czekoladowe, które kupujesz nam niemalże codziennie. — Syknęła Jenna, będąc poirytowana swoją słabą koordynacją ruchową.

James wzruszył ramionami nie spuszczając z niej wzroku. Momentalnie pomiędzy nimi zapadła głucha cisza, a oni wpatrywali się w siebie w skupieniu, jakby pragnęli odczytać swoje myśli i zamiary.

Wnet James dostrzegł, że Jenna zerknęła na jego usta, a w nim wezbrała nadzieja. Niewiele myśląc nachylił się ku niej, na co ona westchnęła cicho oczekując na kolejny ruch.

Wnet drzwi od sali treningowej stanęły otworem. Oboje natychmiast poderwali się z podłogi, unikając siebie wzrokiem.

Okoye, generał sił zbrojnych Wakandy, weszła do pomieszczenia i oznajmiła beznamiętnym tonem:

— Macie gości.

•••

Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz