~ 19 ~

1K 82 31
                                    


•••

Kapitan siedział na krześle przy łóżku, na którym leżała nieprzytomna Jenna.

Shuri wyciągnęła kule z jej ciała i zdołała ją zoperować.

— Uratowały ją jej moce. Ciężko byłoby przeżyć ostrzał oraz tak intensywny krwotok. — Oznajmiła Shuri i położyła dłoń na ramieniu Steve'a, dodając — Przeżyje.

Mężczyzna kiwnął jedynie głową, nie spuszczając wzroku z twarzy przyjaciółki.

— Powinieneś się przespać. Nie spałeś od dwóch dni, Kapitanie. Zajmiemy się nią.

•••

Tony, po upewnieniu się, że Jenna jest już bezpieczna, wrócił do Nowego Jorku. Wciąż nie był w stanie przebywać w jednym pomieszczeniu ze Stevem i Buckym.

Wanda pozostała w Wakandzie przez kilka dni po czym wraz z Visionem opuścili kraj i ponownie udali się do Europy chcąc ochłonąć po ostatnich wydarzeniach.

W Wakandzie pozostali Steve, Sam, Natasha i Bucky. Siedzieli właśnie w dużym, przestronnym salonie, gdzie Shuri opowiadała im o zdolnościach Jenny oraz o postępach w jej leczeniu.

— Harmonia żywiołów jest dynamiczna i zmienia się w różnych sytuacjach i warunkach — Mówiła siostra T'Challi — Ziemia to grunt i równowaga, podstawa w codziennym życiu. Jest fundamentem, który sprawia, że Jenna jest osobą stabilną psychicznie.

— Była dopóki ktoś nie namieszał jej w głowie — Wtrącił Sam nie kryjąc swojego oburzenia.

— Wróci do siebie — Zapewniła go Shuri i kontynuowała — Woda to płynność i tajemnica, a także wielka potęga. Ma bardzo skomplikowaną naturę, wszak jest wszędzie i może być elementem wszystkiego. Jestem przekonana, że Jenna może dzięki temu zapanować również nad pogodą lub zmienić wodę w ciecz stałą, jak lód.

Steve skrzywił się na wspomnienie żołnierzy, których Jenna utopiła wpuszczając wodę w ich ciała.

— Ogień jest nieprzewidywalny. Dzięki temu żywiołowi Jenna ma poczucie własnej siły. Czyni ją potężną, aczkolwiek nieprzewidywalną osobą. Z ogniem związana jest również jej intuicja, a także entuzjam i ekscytacja.

Płonące lasy, miasta i krzyki ludzi. Steve zastanawiał się jak Jenna upora się ze świadomością swoich czynów. Obawiał się, że to ją przytłoczy.

— I na koniec powietrze... Żywioł, którego nie da się dotknąć ani zobaczyć, a jednocześnie jest wszechobecny. Nie krępują go żadne granice. Powietrze wydaje się być najważniejszym z żywiołów. Jest konieczne aby podtrzymać ogień, ziemię i wodę. Współgra ze wszystkimi żywiołami i wypełnia je.

T'challa, który od dłuższego czasu stał przy drzwiach, odchrząknął cicho i podchodząc w stronę zebranych, rzekł:

— A to wszystko łączy się z astrologią. Możecie w to wierzyć bądź nie ale każdy z nas ma w sobie cechy przypisane danemu żywiołowi. Jenna ma je wszystkie.

T'challa usiadł u szczytu stołu, przyjrzał się zmartwionym twarzom zebranych osób i dodał:

— Idealnym środowiskiem dla człowieka jest miejsce, gdzie ziemia jest żyzna i zdrowa, powietrze świeże, temperatura umiarkowana, a czystej wody pod dostatkiem. Jenna reprezentuje właśnie takie miejsce. Nie możemy winić jej za wyrządzone szkody i krzywdy. Nie była sobą, została zmanipulowana. Teraz naszym zadaniem jest pomóc jej uporać się z bolesnymi doświadczeniami. Wierzę w nią, tak samo jak wy.

— Co proponujesz? — Zapytał Steve.

— Zostanie tutaj, w Wakandzie. Będzie pod stałą opieką i obserwacją. Przez jakiś czas nie powinna używać swoich mocy do momentu aż odzyska wewnętrzną harmonię. Możecie odwiedzać ją kiedykolwiek zechcecie, Kapitanie.

Steve wstał od stołu i podszedł do T'Challi i Shuri.

— Nie byłoby jej gdyby nie wasza pomoc. Jestem wam dozgonnie wdzięczny. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, że miałbym ją stracić. Jest dla mnie kimś wyjątkowo ważnym.

Na te słowa James odwrócił wzrok i z nieodgadnionym wyrazem twarzy spojrzał w stronę okna.

Kapitan pożegnał się z królem Wakandy i jego siostrą po czym udał się do pomieszczenia, w którym leżała Jenna. Musiał się z nią pożegnać.

Sam, Natasha i James również wstali od stołu, kiedy T'challa rzekł:

— Ty James powinieneś zostać. Twoja kuracja nie dobiegła jeszcze końca. Musimy być pewni, że Zimowy Żołnierz to już przeszłość.

Mężczyzna kiwnął jedynie głową i opuścił pomieszczenie.

Dołączył do Sama i Natashy, którzy stali za szybą i obserwowali Steve'a, który ściskając dłoń Jenny, mówił:

— Możliwe, że mnie teraz nie słyszysz ale muszę się z tobą pożegnać. Wracam do domu, załatwić kilka spraw, postarać się załagodzić sytuację i prosić o twoje ułaskawienie. Dopilnuje byś została oczyszcza z zarzutów, obiecuję.

Steve wziął głęboki oddech i mocniej ścisnął dłoń przyjaciółki.

— T'challa ci pomoże. Bądź silna, Jenn. Nie poddawaj się i nie rozmyślaj nad przeszłością. To nie była twoja wina. Jesteś dobrym człowiekiem.

Po tych słowach Steve pocałował przyjaciółkę w czoło i wstając z krzesła, dodał na pożegnanie:

— Wierzę w ciebie, Jenn.

•••

Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz