•••Walka była zacięta. Steve odpierał atak przeciwników, jednakże zdawał sobie sprawę, iż jest ich zdecydowanie zbyt wielu.
T'challa został otoczony, podobnie jak Bruce i Bucky. Wanda, która dołączyła do bitwy, pojedynkowała się właśnie z jednym z generałów wrogiej armii.
Wnet Steve poczuł silne szarpnięcie do tyłu oraz ból w ramieniu spowodowany ugryzieniem jednej z istot.
Zauważył, że od boku nacierają na niego kolejne kreatury, kiedy nagle pole bitwy zalało jasne światło, z którego zaczęły wylatywać pioruny oraz ogniste kule.Istoty natychmiast rzuciły się w stronę owego światła, dzięki czemu Steve podniósł się na nogi i ujrzał wyłaniających się ze światła Thora i Jennę.
Z daleka usłyszał radosny krzyk Bannera:
— Macie teraz konkretnie przerąbane!
Mimo wcześniejszych obaw, widok Jenny porządnie go uradował. Przyznał w myślach, iż błędem było odsyłanie jednego z najpotężniejszych sojuszników.
Jenna i Thor wspólnie wyskoczyli w powietrze i zaatakowali wrogów z góry. Byli niczym niepowstrzymane tornado pełne piorunów, kamiennych i ognistych pocisków oraz determinacji.
Patrząc na nich Steve miał wrażenie, że przybyli tu nie tylko by wspomóc ich w walce ale także by wyrównać rachunki z Thanosem.
•••
Jenna unosiła się w powietrzu atakując wrogów, a w między czasie rozglądała się po polu bitwy w poszukiwaniu znajomych twarzy:
Steve, Nat, Wanda, Vision, Sam, Rhodey, Banner, Bucky.
Odetchnęła z ulgą na ich widok, jednakże wciąż zastanawiało ją zniknięcie Tony'ego. Sytuacja była poważna. Wroga armia miała znaczną przewagę.
Jenna opuściła się na ziemię i wylądowała obok Steve'a po czym ramie w ramie odpierali atak.
W trakcie zaciętego pojedynku Kapitan krzyknął do Jenny:
— Nie jesteś już na mnie zła?
Jego zdyszany głos świadczył o wyraźnym zmęczeniu. Kobieta zastanawiała ile ile trwa już ta walka. Zrobiła unik i posłała trzech przeciwników do tyłu wprost pod bombowy ostrzał Rhodey'a.
— Nie — Odkrzyknęła przyjacielowi po czym rozejrzała się dookoła.
Nowi przyjaciele Thora świetnie spisywali się na polu bitwy, mimo to widok gadającego drzewa i szopa był czymś niezwyczajnym.
Wnet zauważyła hordę kosmicznych stworzeń biegnącą w stronę lasu. Życzyła Steve'owi powodzenia i ponownie wzniosła się w powietrze, podążając za hordą.
W lesie walkę toczyli Vision i Banner. Ten pierwszy był wyraźnie ranny, toteż Jenna utworzyła wielkie osuwisko pod stopami przeciwników, w skutek czego wielu z nich zapadło się pod ziemię.
Obejrzała się za siebie, gdzie James i szop walczyli u swojego boku. Z hukiem opadła obok nich i osłoniła przed nadlatującymi pociskami.
— Wymiatasz, ślicznotko. Jestem Rocket, a tamto drzewo to Groot — Rzekł szop wskazując na Groota walczącego nieopodal.
— Jenna — Kobieta uśmiechnęła się blado.
— Takich sztuczek uczyli tylko w Asgardzie? Bo ty i Thor nieźle wymiatacie. — Dodał Rocket i nie czekając na odpowiedź ruszył by wspomóc Groota w walce.
Jenna wywróciła lekko oczami i zwróciła się ku Jamesowi, pytając:
— Wszystko w porządku?
Mężczyzna zerknął nieufnie na Rocketa i odparł:
— Byłoby lepiej gdyby ten szop nie próbował licytować się o moje ramię. — James wystrzelił kilka pocisków w zbliżających się napastników i ponownie zwróciwszy się do Jenny, dodał — Podejrzewałem, że znajdziesz jakiś sposób by tutaj wrócić. Nie sądziłem jednak, że w tak spektakularny sposób.
Wnet wrogie maszyny, niszczące wszystko na swojej drodze, wyłoniły się spod ziemii i ruszyły w kierunki walczących mieszkańców Wakandy.
Jenna zerknęła na Jamesa i rzekła szybko:
— Uważaj na siebie.
Pozostawiła go za sobą i ruszyła w kierunki niszczycielskich maszyn.
•••
CZYTASZ
Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •
FanfictionTrzecia część przygód Jenny Hawkins oraz Avengersów. Przepowiednia wiedźmy zaczyna się dopełniać, toteż Jennę czekają ciężkie chwile, pełne trudnych wyborów oraz walki z samą sobą. Drużynę Avengersów czeka najcięższa bitwa w ich życiu, od której będ...