•••Cała drużyna zebrała się wokół Rękawicy, w której spoczywały wszystkie Kamienie Nieskończoności.
— Rękawica gotowa — Oznajmił Rocket — Pytanie tylko, który z nas ją włoży.
— Ja to zrobię — Rzekł Thor — Dam radę.
Thor sięgnął po rękawice, jednakże zatrzymali go Steve i Tony.
— Jeszcze nie zdecydowaliśmy kto ma ją założyć — Oznajmił Rogers. — Wypadałoby się naradzić.
— Jestem najsilniejszym Avengerem, poradzę sobie — Thor nie odpuszczał — Nie każdy z nas może to zrobić. Do wyboru macie mnie lub Jennę, która zapewne również by sobie z tym poradziła.
Steve'owi nie spodobał się ten pomysł. Wnioskując po twarzy Jenny, ona również nie kwapiła się do założenia rękawicy.
— Ja to zrobię — Oznajmił nagle Bruce — Widzieliście co się stało z Thanosem. Prawie go to zabiło. Żaden z was nie wytrzyma.
— Skąd mamy mieć pewność, że tobie się uda? — Zapytała Jenna.
— Nie mamy pewności — Bruce podszedł do rękawicy i uważnie się jej przyjrzał — Ale to głównie promieniowanie gamma. Zupełnie jakby stworzono ją dla mnie.
W tym całym zamieszaniu żaden z nich nie zauważył braku obecności Nebuli.
— Jesteś tego pewien? — Zapytał Tony, kiedy Bruce podniósł rękawicę.
— Zróbmy to — Orzekł mężczyzna z determinacją na twarzy.
— Pamiętaj — Kontynuował Stark — Wszystkie ofiary Thanosa sprzed pięciu lat sprowadzisz do teraźniejszości. Niczego innego nie ruszasz, jasne?
— Jasne.
Cała drużyna przygotowała się do włożenia przez Hulka rękawicy. Odsunęli się do tyłu i w skupieniu, i z mocno bijącymi sercami, oczekiwali na powrót dawno niewidzianych przyjaciół.
Wnet Hulk włożył rękawice, która błysnęła jasnym światłem. Na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Padł na jedno kolano, krzycząc przeraźliwie.
— Zdejmij to! — Warknął Thor, a wtedy Bruce uniósł rękawice i pstryknął palcami.
Po tym opadł na ziemię. Wszyscy ruszyli ku niemu z obawą. Jego prawa dłoń była cała poparzona, jednakże żył.
Leżał na plecach i wpatrywał się w sufit.
— Wszystko z nim porządku? — Zapytała Jenna.
Patrzyła na niego i obserwowała jak Tony chłodzi mu ramię. Widząc pot na jego czole owiała go chłodnym wiatrem. Z daleka usłyszała dźwięk telefonu, jednakże skupiona była na Bannerze.
Wpatrywała się w jego twarz, kiedy nagle jakiś cień zalał pomieszczenie. Spojrzała w górę, a wnet wszystko dookoła niej eksplodowało.
•••
Ocknęła się na zimnej, brudnej ziemii. Wokół niej palił się ogień, a kurz ograniczał widoczność.
Dotknęła ręką czoła, po którym spływała krew. Wypluła piach z buzi i rozejrzała się. Zdała sobie sprawę, iż cała baza została zbombardowana.
W panice zaczęła szukać wzrokiem pozostałych.
— Steve!? — Krzyknęła.
Wnet usłyszała wołanie Rocketa.
— Tutaj! Duszę się.
— Już idę! Mów do mnie!
Z daleka usłyszała także głos Rhodey'a.
Szła przed siebie przeskakując nad gruzami. Woda zaczęła zalewać dół, do którego wpadli.
— Gdzie jesteście? — Wolała.
— Jenna!?
Był to głos Bruce'a. Skierowała się w jego stronę i ujrzała trójkę przyjaciół, którzy próbowali wydostać się z tarapatów.
Rocket została przygnieciony kamieniami, toteż Jenna natychmiast uniosła je w powietrze. Pomogła Rhodey'owi wstać na nogi i zapytała:
— Gdzie jest reszta?
Żaden z nich tego nie wiedział. Zaklęła głośno, kiedy duża, wodna fala zaczęła ich zalewać.
— Utoniemy — Jęknął zrozpaczony Rocket.
Jenna posłała mu znaczące spojrzenie po czym skierowała dłonie w stronę napływającej wody i utworzyła wodne tornado, które uniosło się w górę i rozprysło na wszystkie strony.
— Wody wciąż przybywa — Oznajmiła ze zrezygnowaniem — Musimy się stąd zbierać.
Rozejrzała się dookoła poszukując wyjścia. Niestety wielkie kamienie odcięły im drogę ucieczki.
— Bruce — Zwróciła się ku przyjacielowi — Pomóż mi usunąć te głazy.
Wspólnie zaczęli przekopywać się ku górze, kiedy nagle dobiegły do nich niepokojące odgłosy.
Spojrzeli za siebie i ujrzeli zbliżające się cienie, które powarkiwały.
— Chyba mamy towarzystwo — Mruknął Rhodey.
— Bruce zajmij się tymi głazami, my postaramy się ich powstrzymać.
Wnet natarły na nich te same kreatury, z którymi pięć lat temu walczyli w Wakandzie.
— Nie używaj tylko ognia bo nas wszystkich pozabijasz, pozbawiając nas tlenu — Krzyknął Rocket wyciągając broń — Wody też już jest tutaj za dużo, a za mocny wiatr może zawalić na nas cały budynek.
— A może usiądę i popatrzę jak sami sobie z nimi radzicie? — Zapytała Jenna z poirytowaniem po czym posłała ku kreaturom kamienne pociski.
Rhodey i Rocket również włączyli się do walki, zaś Hulk przedzierał się na powierzenie.
Woda niebezpiecznie się wznosiła, toteż Jenna walczyła na dwa fronty; powstrzymała atak najeźdźców z kosmosu oraz starała się nie dopuścić do utopienia przyjaciół.
— Jak ci idzie, Banner!? — Krzyknął Rhodey celując laserem w pozaziemskie istoty.
Bruce odkrzyknął coś, jednak nie zdołali tego usłyszeć przez panujące dookoła zamieszanie.
Jenna modliła się w duchu by reszta drużyny była cała i zdrowa.
Wnet obok nich pojawił się Scott Lang, który przemknął się do nich pod małą postacią. Dołączył do walki, jednak wrogich kreatur wciąż przybywało.
— Mam pomysł jak nas stąd wydostać — Oznajmiła Jenna — Wylecę stąd, przemknę przez szczeliny pod postacią wiatru, a wtedy zmienisz się w tego olbrzyma, którym zaskoczyłeś wszyskich na lotnisku w Berlinie.
— Wtedy cały budynek zawali się nam na głowę! — Wtrącił Rocket.
— Nie, kiedy utrzymam go w powietrzu — Odparła Jenna i spojrzawszy na wszystkich, dodała — Do dzieła, drużyno.
I rozpłynęła się w powietrzu.
•••
CZYTASZ
Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •
FanfictionTrzecia część przygód Jenny Hawkins oraz Avengersów. Przepowiednia wiedźmy zaczyna się dopełniać, toteż Jennę czekają ciężkie chwile, pełne trudnych wyborów oraz walki z samą sobą. Drużynę Avengersów czeka najcięższa bitwa w ich życiu, od której będ...