•••Jenna wkroczyła do swojego domu po czym zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do okna, za którym rozpościerał się piękny widok na las i zatokę. Uwielbiała to miejsce, kiedy kilka lat temu szukała domu ten od razu przypadł jej do gustu.
Pokazał go jej Sam, wszak jego rodzina mieszkała niedaleko i świetnie znał tę okolicę.
Znajomy jego siostry wystawił ten dom na sprzedaż, a Sam zaproponował Jennie, że jej go pokaże. Kobieta była zachwycona. Cisza i spokój były tym, czego potrzebowała.
Teraz jednak pragnęła wrócić do Wakandy by móc walczyć u boku przyjaciół. Wiadomość o najeźdźcach z kosmosu była czymś, czego w danym momencie się nie spodziewała. Nareszcie, od tak dawna, czuła się szczęśliwa i nagle okazało się, że niejaki Thanos postanowił zakłócić jej spokój.
Kobieta wyciągnęła przed siebie dłonie i czujnie się im przyjrzała. Czuła buzująca w niej siłę, chciała przekonać się czy podoła jej, kiedy ponownie zacznie korzystać ze swoich mocy. Ostatecznie jednak schowała ręce do kieszeni.
Westchnęła głośno i wyszła do ogrodu. Pragnęła zająć czymś swoje myśli, które nękały ją wizjami zrujnowanej Wakandy oraz przyjaciół będących w niebezpieczeństwie.
Jenna usiadła na drewnianej ławce i włączyła radio.
— Nowy Jork został zaatakowany. Niezidentyfikowany obiekt z kosmosu przeleciał właśnie nad miastem. Walki w mieście przybrały na sile. Widziano czwórkę bohaterów próbujących zwalczyć przybyszów. Tony Stark zaginął...
Kobieta poderwała się z ławki, a zimny pot zalał jej ciało. Wyłączyła urządzenie i zakryła twarz dłońmi, oddychając głęboko. Była roztrzęsiona. Czuła się bezużyteczna.
Ponure scenariusze ponownie zalały jej myśli.
— Co jeśli im się nie uda? — Myślała gorączkowo — Co jeśli Thanos dopadnie Visiona? Czy ma on już resztę kamieni? Gdzie podział się Tony?
Jenna zaniosła się głośnym płaczem i usiadła na werandzie. Siedziała tam kilka godzin, tępo wpatrując się przed siebie.
Nadszedł wieczór, toteż wstała niechętnie na nogi i powlekła się do sypialni, gdzie położyła się na łóżku i nim się spostrzegła, zasnęła.
Otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że znajduje się w Asgardzie. Przetarła zmęczone oczy i rozejrzała się po złotej komnacie.
— Jenno?
Na dźwięk znajomego głosu odwróciła się i ujrzała Lokiego, który zmierzał ku niej szybkim krokiem.
Mężczyzna zbliżył się i chwycił jej dłonie. Wpatrywał się w nią uważnie, kiedy szepnął:
— Jenno... — Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Kobieta poczuła niepokój. Pogładziła ręką jego twarz, a on zamknął na chwilę oczy.
Jego skóra były nienaturalnie zimna, jedynie jego oczy wydawały się iskrzeć, kiedy na nią patrzył.
Był to sen, jednakże wydawał się być wyjątkowo realny. Podobnie było w przypadku, kiedy przed laty przyśniła jej się Frigga. Momentalnie zalała ją fala niepokoju.
— Loki? — Zapytała niepewnie i pogładziła dłonią jego twarz — Dlaczego tutaj jesteśmy?
Mężczyzna lustrował jej twarz, jakby starał się zapamiętać każdy jej szczegół. Uśmiechnął się delikatnie i szepnął:
— Chciałem Cię tylko raz jeszcze zobaczyć.
Serce Jenny zabiło mocniej, kiedy Loki nachylił się ku niej i delikatnie ją pocałował.
— Co się dzieje? — Zapytała kobieta z wyraźną paniką w głosie.
— Chciałem ci tylko powiedzieć, że bardzo cię kocham i przepraszam za krzywdy jakie wyrządziłem na Midgardzie. Przepraszam, że ciebie zawiodłem.
— Loki... — Głos Jenny zaczął drżeć — Nie rozumiem...
Wtedy mężczyzna i otaczająca ich złota komnata zaczęli znikać.
— Loki! — Jenna próbowała ponownie pochwycić jego dłonie, jednak on już zniknął.
Poderwała się z łóżka z mocno bijącym sercem. Towarzyszyło jej dziwne uczucie pustki i smutku.
W ciszy wpatrywała się w sufit, próbując opanować swoje drżące ciało, kiedy usłyszała głośny huk dobiegający z ogrodu.
•••
CZYTASZ
Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •
FanfictionTrzecia część przygód Jenny Hawkins oraz Avengersów. Przepowiednia wiedźmy zaczyna się dopełniać, toteż Jennę czekają ciężkie chwile, pełne trudnych wyborów oraz walki z samą sobą. Drużynę Avengersów czeka najcięższa bitwa w ich życiu, od której będ...