~ 33 ~

988 78 36
                                    


•••

Kilka dni później grupa ocalałych znajdowała się w bazie głównej Avengersów i w ciszy spoglądała na monitory. Niewielu przeżyło starcie z Thanosem.

Jenna spojrzała po zebranych. Byli to: Natasha, Bruce, Thor, Steve, Rocket oraz Rhodey.

Wszyscy wpatrywali się w monitory, na którym widniały zdjęcia poległych osób. Listę, która wydawała się nie mieć końca...

Wanda Maximoff
Sam Wilson
T'challa
Shuri
James Barnes
Groot

Jenna opuściła głowę nie mogąc wytrzymać towarzyszącego jej od kilku dni żalu. Widok znajomych twarzy, a szczególnie świadomość, że utracili te osoby, doprowadzał ją do rozpaczy.

Podobnie było w przypadku reszty ocalałych. Thor winił siebie za zaistniałą sytuację.

Żaden z nich nie był w stanie pogodzić się z tą druzgocącą stratą. Czuli, że zawiedli. Czuli, że nie podołali zadaniu przez co połowa ludzkości zniknęła z powierzchni Ziemii.

Jenna zaklęła siarczyście pod nosem i szybkim krokiem opuściła pomieszczenie.

Na korytarzu natknęła się na Thora, który w głębokiej zadumie spoglądał zza okno.

Niepewnie zbliżyła się i kładąc rękę na jego ramieniu, rzekła:

— To nie twoja wina.

Thor spojrzał na nią, jego twarz wykrzykiwał grymas złości, kiedy odparł:

— Powiedział, że powinienem był celować w głowę. Zawaliłem, Jenn. Mogłem to powstrzymać.

Mężczyzna zamachnął się i z całej siły uderzył pięścią w ścianę, przebijając ją na wylot po czym wziął głęboki oddech i dodał:

— Nie miałem okazji by ci o tym powiedzieć... — Thor mocno ścisnął dłoń Jenny — On zabił Lokiego.

Kobieta opuściła głowę, osunęła się po ścianie i usiadła na podłodze. Zacisnęła usta, próbując powstrzymać napływające do oczu łzy.

— Wiem. I właśnie dlatego nie mogę pogodzić się z tym, iż nie zdołałam mu za to odpłacić. Te Kamienie... — Jenna podkręciła głową marszcząc brwi — To prężna broń, której żadne z nas nie było w stanie się przeciwstawić.

•••

Tej nocy Jenna spała niespokojnie. Wierciła się na łóżku, a w snach nawiedzały ją znajome twarze.

Najpierw ujrzała twarz Lokiego. Uśmiechał się do niej po czym zerknął na prawo, gdzie ku niemu kroczyli dumnie Odyn i Frigga.

Cała trójka wpatrywała się w Jennę, a na ich twarzach można było dostrzec dumę i błogi spokój.

Jenna zapragnęła zbliżyć się do nich, jednakże nie mogła wykonać żadnego ruchu.

Nagle sceneria się zmieniła, a złoty pałac zamienił się w malutkie mieszkanie. Znała to mieszkanie. Rozejrzała się po nim, kiedy przez drzwi wszedł jej ojciec, który wyciągnął ku niej dłoń. Tym razem również nie mogła się ruszyć.

Otoczenie ponownie się zmieniło. Znajdowała się w chacie w Rumunii, a tuż przy niej stał James. Był tak blisko, a Jenna nadal nie była w stanie wykonać nawet najmniejszego ruchu.

Kobieta zapragnęła krzyczeć. Wtedy ziemia pod jej stopami zniknęła i zaczęła spać w dół, a wnet ujrzała pewną staruszkę, którą przed laty spotkała w Asgardzie.

Starsza kobieta dotknęła dłoni Jenny i powtórzyła słowa, które permanentnie wyryły się w jej pamięci:

— Widzę Cię, moja droga. Tu nie jest Twoje miejsce. Przed Tobą długa przyszłość, która nie będzie dla Ciebie łaskawa. Masz w sobie potężny dar, który pewnego dnia Cię zgubi. Zostaniesz zdradzona, będziesz cierpieć, jednakże odnajdziesz spokój. Zdobędziesz rodzinę, o którą będziesz walczyć. Będziesz częścią czegoś niezwykłego.
Pokochasz mężczyznę o zimnym sercu. Mężczyznę, który zmarł lecz narodzi się na nowo. Stoczysz niejedną bitwę, lecz najcięższą będzie ta, w której będziesz musiała sprostać samej sobie.

Jenna poczuła grunt pod nogami i wyprostowała się, bacznie obserwując staruszkę, która okrążyła ją i rzekła:

— Moja przepowiednia się sprawdziła, Jenno. Asgard, mimo, iż nazywałaś go swoim domem, nie był przeznaczonym ci miejscem. Jedynie jednym z wielu etapów w twoim życiu. Przekonałaś już się, że życie nie jest sprawiedliwe i łaskawe, a twój dar cię zgubił. Toczyłaś wewnętrzną walkę, próbując sprostać samej sobie.

Staruszka dotknęła twarzy Jenny i przyjrzała się jej uważnie.

— Zostałaś zdradzona przez ukochaną ci osobę, jednakże ostatecznie, dzięki bliskim, odnalazłaś spokój i pogodziłaś się ze stratą. Straciłaś jedną rodzinę lecz zyskałaś nową. Jesteś częścią czegoś niezwykłego. Jesteś bohaterką tej planety, dziewczyno.

Jenna usiłowała się odsunąć od staruszki, jednak jej ruchy wciąż ograniczone.

— I ten mężczyzna... — Kontynuowała starsza kobieta — Miłość... Czymże jest miłość, moja droga?

Jenna milczała, toteż staruszka ze snu odpowiedziała za nią:

O miłości marzą wszyscy. Niektórzy mówią o niej otwarcie, inni skrywają swoje uczucia głęboko w sobie. Miłość jest najsilniejszym popędem, który pcha nas w nieznane. To dzięki niej przekraczamy swoje ograniczenia. To ona daje nam siłę do robienia rzeczy, o których kiedyś baliśmy się pomyśleć. Zaznałaś miłości... a nawet dwukrotnie. Lecz tylko jeden z nich był ci pisany. Czy wiesz, który?

Wnet Jenna odzyskała głos. Staruszka wpatrywała się w nią intensywnie oczekując na odpowiedź.

Jenna jęknęła cicho, przypomniawszy sobie wydarzenia sprzed kilku dni. Wzięła głęboki oddech i szepnęła:

— James.

Staruszka uśmiechnęła się delikatnie i przytaknęła głową.

— Co mi po tej miłości skoro już za późno? — Zapytała Jenna z wyrzutem — Straciłam go.

— Powinnaś docenić to, że miałaś szansę go bliżej poznać i cieszyć się spędzonymi wspólnie chwilami.

Staruszka zrobiła kilka kroków w tył po czym zaczęła znikać.

— Po co było to wszystko!? — Zawołała za nią Jenna — Dlaczego życie jest tak bardzo niesprawiedliwe?

— Moja droga, Jenno. Dopiero dowiesz się jak bardzo niesprawiedliwe potrafi być życie.

•••

Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz