~ 26 ~

1K 79 53
                                    


•••

Najpierw ujrzała Steve'a i Natashę, tuż za nimi podążali Sam, Wanda oraz Vision, który najwyraźniej był ranny.

Na końcu zobaczyła Rhodey'a oraz Bruce'a Bannera. Jego widok nieco ją zaskoczył. Ostatni raz widziała go podczas bitwy w Asgardzie.

— Wszystko w porządku? — Zapytała Jenna podbiegając do Visiona, któremu Wanda i Sam pomagali opuścić odrzutowiec.

— Zostali zaatakowani — Wyjaśnił szybko Wilson.

To wszystko przyprawiało ją o zawrót głowy. W ułamku sekundy jej spokój przerwała wiadomość o nadchodzącej wojnie. Wojnie, w której nie chciano jej pomocy.

Jenna natychmiast zwróciła się ku Steve'owi, który właśnie witał się z T'challą i Buckym.

— Steve. Musimy porozmawiać — Rzekła do przyjaciela, który spojrzał na nią smutno.

— Przykro mi, Jenn. Martwię się o ciebie i właśnie dlatego nie możemy ryzykować.

— Będziecie mnie potrzebować.

— Niewątpliwie — Przyznał Steve smutno i chwytając Jennę w ramiona dodał szeptem — Powinnaś się spakować. Za godzinę odlatujesz.

Kobieta czuła ogarniającą ją rozpacz. Miała ochotę krzyczeć i zbuntować się tej decyzji, jednak w głębi czuła, że obawy Steve'a są uzasadnione.

Patrzyła jak przyjaciel wdaje się w dyskusję z T'challą. Wnet poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z Natashą.

Po twarzy Jenny spłynęła pojedyncza łza, kiedy wtuliła się w dawna niewidzianą przyjaciółkę.

— Jeszcze nigdy nie przegraliśmy, Jenn. Nie martw się o nas. Damy sobie radę.

Jenna z całego serca pragnęła w to uwierzyć.

Po chwili do kobiet dołączył Bruce, który przywitał się z Jenną i opowiedział jej pokrótce o swoim spotkaniu z Thanosem. Wyznał jej, że wielu Asgardczyków poległo, w tym również Heimdall.

Jenna gorzko zapłakała nad losem Heimdalla, który pomógł Bruce'owi wrócić do domu. Obawiała się o życie Thora i Lokiego. Z ciężkim sercem usiadła na pobliskiej ławce i zakrywszy sobie twarz dłońmi, pomyślała:

Błagam, niech to będzie tylko sen.

Niestety to nie był sen i kilkanaście minut później stała już na pokładzie odrzutowca, który miał zabrać ją do domu.

Steve, Natasha i Bucky obserwowali ją, kiedy kobieta rozglądała się dookoła, chłonąc widok Wakandy. Miejsca, w którym zaznała spokoju i szczęścia.

— Start za pięć minut! — Krzyknął pilot — Za chwilę zamykam drzwi.

— Uważaj na siebie! — Zawołała Natasha i posłała przyjaciółce krzepiący uśmiech.

Steve intensywnie wpatrywał się w Jennę, błagając ją w myślach by wybaczyła mu jego decyzję o opuszczeniu pola bitwy.

— Dajcie im popalić, Kapitanie — Rzekła do niego, przełykając gorzkie łzy.

Przyglądała się twarzom przyjaciół chcąc zapamiętać ich jak najlepiej, kiedy pilot ponownie się odezwał:

— Dwie minuty do startu!

Jenna zerknęła na Jamesa, który przypatrywał się jej w ciszy.

Kobieta wzięła głęboki oddech i odwróciła wzrok od bliskich jej osób. Ruszyła w stronę miejsca pasażera, czując wewnętrzną pustkę, kiedy poczuła jak czyjaś dłoń chwyta ją za ramie.

Odwróciła się i ujrzała Jamesa, który bez słowa ją pocałował. Był to intensywny, pełen uczucia pocałunek, zwiastujący rozłąkę i pożegnanie.

— Minuta do startu!

Jenna spojrzała na Jamesa, który chwycił jej twarz i szepnął:

— I tak za długo z tym zwlekałem. Uważaj na siebie, Jenn.

Kobieta objęła go i mocno wtuliła się w jego tors, mówiąc:

— Do zobaczenia niebawem.

Mam taką nadzieję — Pomyślał James obawiając się wypowiedzieć te słowa na głos.

Mężczyzna spojrzał na nią po raz ostatni i opuścił pokład odrzutowca. Przed zamknięciem drzwi Jenna dostrzegła jeszcze zaskoczenie na twarzy Natashy i Steve'a.

Z sercem pełnym obaw i trosk zajęła miejsce pasażera po czym, nie zważając na obecność pilota, wybuchła płaczem.

•••

Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz