~ 13 ~

1K 82 12
                                    


•••

Jenna szła przed siebie czując otępienie i ból w nadgarstkach. Zerknęła na dłonie, które były zaczerwienione i pełne ran od wielkich, metalowych kajdanek.

Zaprowadzono ją do znanego jej miejsca. Duże, zimne pomieszczenie z wysokim sufitem. Zapach metalu i morza był wszechobecny. Słyszała szum fal i rozentuzjazmowane głosy.

Naprzeciwko niej, na wysokim podeście stał mężczyzna. Znała jego twarz. Nękała ją w snach i zaburzała jej spokój.

Martin — Pomyślała. Wielokrotnie słyszała jego imię.

— Jenno. — Rzekł mężczyzna poważnym tonem. — Twój kolejny cel to wysoko postawiony członek ONZ, Richard West. Pozbądź się go, a następnie wywołaj zamieszanie w południowej części Francji.

Jenna wpatrywała się w niego, nie wykonując żadnego ruchu. Tak jak robiła to dotychczas.

— Zrozumiałaś swoje zadanie? — Zapytał Martin.

Kobieta przechyliła lekko głowę, na co stojąca obok Martina kobieta poruszyła się nerwowo.

Nie dam rady — Pomyślała Jenna.

W tym samym momencie w jej głowie pojawił się absurdalny i ryzykowny pomysł.

Nie znała ograniczeń swoich mocy i nie wiedziała jak w pełni ich używać, jednakże ten potwór, którego podporządkował sobie Martin i jego ludzie, wiedział doskonale. Wszak była idealnym narzędziem do siania terroru. Niepowstrzymanym.

— Zrozumiałam — Odparła Jenna, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Wtedy pozwoliła ponownie przejąć nad sobą kontrolę, jednakże nie w pełni. Nie pozwoliła by ponownie zawładnięto jej myślami, uczuciami i czynami.

Zamierzała z tym walczyć, toteż wycofała się w głąb siebie, a wtedy jej oczy przybrały białą barwę.

— Jestem niepowstrzymana — Szepnęła złowieszczo.

Jeden z ludzi zbliżył się do niej by zdjąć jej ciężkie kajdanki, jednakże zanim zdążył wyciągnąć klucz spadły one na ziemię z głośnym hukiem.

Były zwęglone, a dym unosił się ku górze owiewając Jennę.

— Co się dzieje? — Zapytała Harriet nie kryjąc przerażenia.

— Chyba znowu zaczyna się buntować — Rzekł Martin i nakazał swoim ludziom obezwładnić Jennę, jednak ona była szybsza.

W mgnieniu oka posłała ognistą falę wprost na zbliżających się do niej oprawców, którzy w ułamku sekundy zajęli się ogniem.

— Głupcy — Szepnęła i wzniosła się w powierzę czując ogarniającą ją swobodę i satysfakcję.

Powoli rozejrzała się dookoła szukając drogi wyjścia, jednakże takowej nie znalazła.

— Cóż — Pomyślała spoglądając w stronę Martina i chowającej się za nim kobiety — Zasługują na to.

Jenna skierowała dłoń w stronę ściany, za którą słyszała szum fal. Ściana zaczynała pękać, a do środka wdzierały się pierwsze strumienie wody.

— Nie rób tego! — Krzyknął Martin nerwowo zerkając na wlewającą się do pomieszczenia wodę — Znajdujemy się na środku oceanu. Utopisz nas wszystkich.

— Nie wszystkich — Oznajmiła Jenna wzruszając ramionami — Czyżbyś już zapomniał? Woda mnie nie zabije. Nic co jest częścią mnie nie zdołałoby tego zrobić. Wam jednak nie pozostało wiele czasu.

W tym momencie ściana pękła, a do pomieszczenia wdarła się woda, która szybko przybierała na sile.

Nikt tego nie przeżył. Cała tajna baza, która okazała się opuszczoną platformą wiertniczą, została zalana i legła w gruzach na dnie oceanu.

Jedynie Jenna, która bez problemu zdołała opuścić platformę, wyszła z tego incydentu bez najmniejszego szwanku.

Unosiła się w powietrzu, a tuż pod nią rozpościerał się ogromny ocean. Dookoła nie było żadnego lądu, jednakże uśmiech nie schodził z jej twarzy.

Kobieta wzięła głęboki oddech i wzbiła się wyżej ku górze, a jej oczy wciąż pozostawały białe.

•••

Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz