•••Liczna i wroga armia zaatakowała Wakandę. Król T'challa, jego oddziały oraz superbohaterowie zaciekle bronili tego miejsca oraz Visiona, któremu Shuri próbowała usunąć jeden z potężnych kamieni z głowy. Była przy nim Wanda, która następnie miała zniszczyć owy Kamień by ten nie dostał się w ręce Thanosa.
W tym czasie Jenna przebywała w swoim ogrodzie, w którym spędziła kilka, długich godzin na wpatrywaniu się w drzewa. Czuła otępienie i przeogromny smutek. Smutek, którego nie dałoby się opisać słowami.
Promienie słońca padały na jej zaczerwienioną od płaczu twarz, a potargane przez wiatr włosy, powiewały swobodnie na wietrze.
— Czy ktoś tam jest!?
Jenna usłyszała wołanie dobiegające z drugiej strony domu.
— Potrzebuję pomocy!
Uniosła głowę i wstała powoli z ziemii. Niczym w transie ruszyła w stronę domu, a następnie ku drzwiom, za którymi ujrzała znaną jej twarz.
— Oh, dzięki Bogu! — Rzekła nowo przybyła kobieta i przytuliła Jennę — Obawiałam się, że ciebie nie zastanę.
Przed drzwiami stała Sarah Wilson, siostra Sama, która mieszkała po drugiej stronie miasteczka.
— Co się stało? — Głos Jenny był słaby i zachrypnięty.
— Jakieś dwa dziwne stwory zaatakowały ludzi w porcie. Błagam, pomóż im!
Jenna bez słowa wzniosła się w powietrze i poleciała do wspomnianego przez Sarę miejsca. Zlikwidowała wrogie istoty, które najwyraźniej zdążyły uciec, kiedy Jenna rozprawiała się z dziećmi Thanosa.
Kiedy upewniła się, że mieszkańcom miasteczka już nic nie grozi wróciła do domu, gdzie czekała na nią Sarah.
Kobieta nastawiła wodę na herbatę i usiadła przy stole, bacznie obserwując Jennę. Widząc, iż nie jest skora do rozmowy, zaczęła mówić:
— Dawno się nie widziałyśmy, Jenn. Martwiłam się lecz wtedy Sam opowiedział mi o tym co się z tobą działo. Przykro mi, że zostałaś wykorzystana do złych celów.
Jenna kiwnęła jedynie głową i stanęła przy oknie, tyłem do siostry Sama. Nie miała teraz ochoty na rozmowę, ani nie pragnęła towarzystwa. Musiała uporać się ze swoją stratą w samotności.
Sarah jednak nie odpuszczała. Wzięła głęboki oddech i kontynuowała:
— W telewizji pokazują przerażajace rzeczy. Nie wiem czy nie powinnam zabrać stąd chłopców i udać się w jakieś bezpieczne miejsce.
— Nie ma bezpiecznego miejsca — Przerwała jej Jenna.
— Powiesz mi co się dzieje? Sam nie odbiera telefonów, nie wiem gdzie się podział. Proszę, Jenno.
Kobieta zwróciła się ku Sarze, oparła głowę o ścianę i odparła:
— Nasza planeta została zaatakowana przez bardzo niebezpieczne istoty. Twój brat przebywa teraz w Wakandzie, gdzie najprawdopodobniej rozgrywa się teraz bitwa.
— Dlaczego ciebie tam nie ma?
Jenna zacisnęła pięści, a jej wzrok stał się dziki, kiedy krzyknęła mimowolnie:
— Oto jest pytanie! Dlaczego, do jasnej cholery, mnie tam nie ma!? Dlaczego mnie odesłali... Muszę im pomóc. — Krzyk Jenny przerodził się w łkanie — Muszę im pomóc zanim znowu kogoś stracę. Nie mogę siedzieć tutaj bezczynnie.
Sarah wstała od stołu, podeszła do Jenny i przytuliła ją mocno, mówiąc:
— Nie wiem co się dzieje teraz w twoim sercu ale wiedz, że bardzo mi przykro — Oddaliła się na chwile od Jenny by przynieść jej chusteczkę do twarzy. — Otrzyj łzy i ruszaj. Oni potrzebują twojej pomocy.
•••
Sarah wróciła do swojego domu, do synów, zaś Jenna zastanawiała się jak szybko dostać się do Wakandy.
Krążyła po niewielkim salonie, kiedy nagle jasne światło zalało całe pomieszczenie. Zasłoniła oczy po czym ruszyła w stronę okna by wyjrzeć na ogród.
Obawiała się kolejnego ataku wrogich najeźdźców, jednak to co ujrzała kompletnie ją zaskoczyło.
Na zewnątrz ujrzała znane jej światło. Bifrost, z którego wyłonił się Thor.
Jenna bez zastanowienia wybiegła z domu i rzuciła się ku dawno niewidzianemu przyjacielowi.
— Jenn! — Krzyknął Thor na jej widok i pochwycił ją w stalowy uścisk. — Cieszę się, że udało mi się ciebie znaleźć. Właściwie to zasługa Bifrostu.
— Bifrostu? — Zapytała Jenna rozglądając się za Heimdallem, kiedy nagle przypomniała sobie, że przyjaciel również został zamordowany.
Jedyne co dostrzegła to niewielkie drzewo oraz szopa pracza, którzy machali do niej ze skraju lasu.
— Kto to?
— Moi nowi kompani — Wyjaśnił Thor i wyciągając przed siebie wielki topór, dodał — A to jest Stormbreaker. Zaprojektowany przez krasnoluda z Nidavelliru. Jest zdolny do samodzielnego przywołania Bifrostu, ale przede wszystkim do zabicia Thanosa.
Na to imię Jenna pobladła. Chwyciła dłoń Thora i stając u jego boku, rzekła poważnie:
— Pokażmy temu skurwysynowi, że zadarł z niewłaściwymi osobami.
•••
CZYTASZ
Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •
FanfictionTrzecia część przygód Jenny Hawkins oraz Avengersów. Przepowiednia wiedźmy zaczyna się dopełniać, toteż Jennę czekają ciężkie chwile, pełne trudnych wyborów oraz walki z samą sobą. Drużynę Avengersów czeka najcięższa bitwa w ich życiu, od której będ...