~ 32 ~

947 78 11
                                    


•••

Dookoła panowała kompletna cisza. Jenna otworzyła oczy i przyłożyła rękę do głowy, z której ściekała krew.

Wszechobecna cisza nieco ją przerażała, toteż niepewnie podniosła się z ziemii i stanęła na nogi. Siła uderzenia, jakie otrzymała od Thanosa była potężna. Zastanawiała się czy użył do tego jednego z Kamieni.

Spojrzała przed siebie i nikogo nie ujrzała. Żadnej znajomej twarzy. Wezbrała w niej panika.

Mimo zawrotów głowy poderwała się z miejsca i ruszyła przed siebie. Wiał delikatny wiatr, który unosił w powietrzu coś, co przypominało popiół.

— Steve? — Zawołała słabo.

— Jenna!?

Głos Steve'a dobiegł do niej z niedaleka. Po chwili ujrzała przyjaciela, któremu na jej widok najwyraźniej ulżyło. Podbiegł do niej i chwytając ją w ramiona, szepnął:

— Nic nie mogłem zrobić. Tak mi przykro, Jenn.

Kobieta nie wiedziała co się wydarzyło, jednak zalały ją straszne obawy.

— Co się stało? — Zapytała czując, że nie chce znać odpowiedzi na to pytanie.

— On wygrał. Oni... oni po prostu zniknęli.

Oczy Jenny zeszkliły się, kiedy wyswobodziła się z uścisku przyjaciela i ruszyła biegiem przed siebie.

Niedaleko natknęła się na kilku przyjaciół: Natashę, Rhodey'a, Bruce'a, Thora oraz... martwe ciało Visiona.

Owy widok przyprawił Jennę o jeszcze większe zawroty głowy. Opadła na kolana i załkała głośno.

Po chwili poderwała głowę i zapytała:

— Gdzie Wanda? Dlaczego jej tutaj nie ma?

Natasha uklęknęła przy niej. Po jej twarzy spływały łzy, kiedy odparła:

— Zniknęła. Podobnie jak reszta.

Jenna poderwała się na nogi i ruszyła biegiem w stronę pola, na którym rozgrywała się bitwa.

— James!? — Krzyczała w rozpaczy — Sam!

Czyjaś dłoń chwyciła ją za ramie i odwróciła ku sobie. Był to Steve, który z głębokim żalem oznajmił:

— Odeszli. Bucky odszedł na moich oczach.

Jenna zachwiała się w miejscu i zrobiła kilka kroków do tyłu, kręcąc przy tym głową.

— Nie, nie, nie... — Szeptała sama do siebie.

Steve w ciszy obserwował jak jego przyjaciółka przyswaja sobie ową, druzgocącą informację. Nie wiedział jak zażyła była jej relacja z Buckym. Ze słów T'Challi wnioskował, iż ta dwójka bardzo się do siebie zbliżyła. Potwierdzeniem tych słów był ich pocałunek przed odesłaniem Jenny do domu.

— Nie, nie, nie — Powtarzała wciąż kobieta niczym w transie po czym padła na kolana, a z jej gardła wyrwał się głośny, przerażający krzyk pełen smutku i bólu. Towarzyszył mu potężny powiew wiatru, który omiótł Steve'a.

Mężczyzna poczuł wtedy rozpacz jaka towarzyszyła Jennie.

•••

Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz