~ 14 ~

1K 89 27
                                    


•••

Od wielu miesięcy Steve w końcu poczuł przypływ nadziei.

Znaleźli ją. Namierzyli Jennę w Chinach.

Nie wiedział czego spodziewać się po tym spotkaniu, jednakże bez zastanowienia udał się do Azji.

Towarzyszyli mu Sam, Bucky, Wanda i Vision. Miał nadzieję, że tym razem uda im się dotrzeć do Jenny i przemówić jej do rozsądku.

Jednak to co zastali kompletnie go zdezorientowało.

•••

Jenna kroczyła przed siebie wśród popiołów spalonego lasu. Czuła ogarniającą ją nienawiść, a zarazem strach.

Rozejrzała się dookoła lecz nie mogła niczego dostrzec przez unoszący się w powietrzu dym.

— Jenna!

Usłyszała wołanie za sobą. Odwróciła się i ujrzała znajome twarze oraz kilku policjantów mierzących w nią bronią.

Ruszyła w ich stronę lecz momentalnie się zatrzymała.

Oni się mnie boją — Pomyślała z żalem, jednakże czuła z tego powodu również satysfakcję i poczucie wyższości. — I słusznie.

Ból głowy nękał ją od kiedy opuściła zatopioną platformę wiertniczą. Wpatrywała się w znajome twarze, kiedy mimowolnie jedno słowo wyrwało się w jej gardła:

— Steve?

Kapitan opuścił tarczę i w napięciu wpatrywał się w przyjaciółkę, która marszczyła brwi, kiedy jej oczy co chwilę zmieniały barwę z białych na zielone.

— Nie zbliżają się! — Krzyknął Tony — Dla własnego bezpieczeństwa.

Stark, Rhodey i Wanda również przybyli do Chin.

— Bezpieczeństwa? — Z gardła Jenny wydobył się kpiący, chrapliwy głos. Lecz to nie ona wypowiedziała owe słowa.

Wewnątrz krzyczała i błagała przyjaciół by odeszli. By uciekali. Te twarze, znajome twarze. Spoglądały na nią z trwogą i niezrozumieniem.

Odejdźcie! Zostawcie mnie! — Błagała bezgłośnie.

— Nie boję się was. Nie jesteście w stanie mnie pokonać.

— Nie chcemy z tobą walczyć, Jenn — Rzekła Natasha unosząc ręce ku górze — Chcemy ci pomóc.

Zza Stevem stał Bucky, który bacznie obserwował każdy ruch Jenny.

— Nie potrzebuję niczyjej pomocy — Oznajmiał wrogo Jenna — Jestem niepokonana!

Po tych słowach zmienia ziemia zatrzęsła się niebezpiecznie, a tuż po tym zaczęła się osuwać.

— Zabijcie mnie! — Głośny krzyk Jenny poniósł się do spalonym lesie, a jej oczy na ułamek sekundy przybrały normalną barwę — Zabijcie mnie!

Jenna pragnęła podbiec do przyjaciół, błagać o wybaczenie, jednak jej ciało nie reagowało. Czuła się niczym więzień we własnym ciele.

Widziała już to. Wielokrotnie. We snach. Oni mieli zginąć, a ona miała się temu przyglądać.

Nie, błagam... — Po twarzy kobiety spływały gorące łzy, jednakże jej twarz pozostawała kamienna i niewzruszona.

Wnet Avengersi ruszyli ku Jennie chcąc odwrócić jej uwagę i zająć jej myśli.

— Jesteście naiwni myśląc, że możecie mnie pokonać — Kobieta zaśmiała się i ruszyła do ataku.

•••

— Z twojej lewej! — Krzyknął Steve do Sama, który w ostatniej chwili uniknął zderzenia z nadlatującym drzewem.

Avengersi starali się odpierać ataki Jenny, która w tym samym czasie walczyła wewnątrz o odzyskanie kontroli.

Atakowała i jednocześnie chroniła swoich przyjaciół. Ból głowy przyprawiał ją o mdłości, pot spływał strużkami po jej ciele, a dłonie drżały.

Jenna wbiła w ziemię Kapitana Amerykę i była gotowa do zadania mu potężnego ciosu, kiedy ktoś chwycił jej rękę.

Z chęcią mordu zwróciła się w stronę przeciwnika i ujrzała kolejną, znaną twarz.

— Zabiję Cię — Warknęła.

— Już raz zginąłem. — Rzekł James ściskając jej dłoń metalową ręką — Pozwól sobie pomóc. Wiemy, że gdzieś tam jesteś.

Twarz Jenny wykrzywiła się w bólu, kiedy ponownie próbowała zwalczyć ogarniającą ją nienawiść.

— Odejdź, James. Błagam. — Szepnęła cicho.

— Nie. — Oznajmił twardo mężczyzna — Obiecałem ci pomóc.

Wokół nich zerwał się porywisty wiatr. Steve podniósł się na nogi i w ciszy obserwował Jennę i Bucky'ego.

Vision krążył nad tą dwójką gotowy do ataku, podobnie było z resztą drużyny.

Każdy trzymał się na dystans, jedynie James odważył się zbliżyć do Jenny.

Kobieta wpatrywała się w jego twarz, a dziwne uczucie zawładnęło jej sercem.

To on! To on! — Krzyczało jej sumienie. — Nie zabijaj go. Nie zabijaj ich!

— Pozwól sobie pomóc. — Rzekł Bucky —Powiedziałaś, że będziesz przy mnie, kiedy się wybudzę. Nie było cię tam. Ja jednak nie zamierzam ciebie opuścić. Nie po tym co dla mnie zrobiłaś.

W tym momencie Jenna toczyła ciężką, wewnętrzną walkę z samą sobą.

— Jesteś moim wrogiem. Wszyscy nimi jesteście — Oznajmiła chrapliwie, a wtedy James złapał się za gardło i padł na kolana nie mogąc złapać oddechu.

Odebrała mu powietrze z płuc. Bez kiwnięcia nawet palcem.

— Wszyscy zginiecie.

Wnet ogarnęło ją dziwne uczucie. Uczucie senności i spokoju. W ułamku sekundy osunęła się na ziemię i zalała ją ciemność.

Tuż za nią stała Wanda, która rozejrzała się dookoła i rzekła:

— Nie marnujmy czasu. Musimy ją stąd zabrać.

•••

Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz