•••Od wielu miesięcy Steve w końcu poczuł przypływ nadziei.
Znaleźli ją. Namierzyli Jennę w Chinach.
Nie wiedział czego spodziewać się po tym spotkaniu, jednakże bez zastanowienia udał się do Azji.
Towarzyszyli mu Sam, Bucky, Wanda i Vision. Miał nadzieję, że tym razem uda im się dotrzeć do Jenny i przemówić jej do rozsądku.
Jednak to co zastali kompletnie go zdezorientowało.
•••
Jenna kroczyła przed siebie wśród popiołów spalonego lasu. Czuła ogarniającą ją nienawiść, a zarazem strach.
Rozejrzała się dookoła lecz nie mogła niczego dostrzec przez unoszący się w powietrzu dym.
— Jenna!
Usłyszała wołanie za sobą. Odwróciła się i ujrzała znajome twarze oraz kilku policjantów mierzących w nią bronią.
Ruszyła w ich stronę lecz momentalnie się zatrzymała.
— Oni się mnie boją — Pomyślała z żalem, jednakże czuła z tego powodu również satysfakcję i poczucie wyższości. — I słusznie.
Ból głowy nękał ją od kiedy opuściła zatopioną platformę wiertniczą. Wpatrywała się w znajome twarze, kiedy mimowolnie jedno słowo wyrwało się w jej gardła:
— Steve?
Kapitan opuścił tarczę i w napięciu wpatrywał się w przyjaciółkę, która marszczyła brwi, kiedy jej oczy co chwilę zmieniały barwę z białych na zielone.
— Nie zbliżają się! — Krzyknął Tony — Dla własnego bezpieczeństwa.
Stark, Rhodey i Wanda również przybyli do Chin.
— Bezpieczeństwa? — Z gardła Jenny wydobył się kpiący, chrapliwy głos. Lecz to nie ona wypowiedziała owe słowa.
Wewnątrz krzyczała i błagała przyjaciół by odeszli. By uciekali. Te twarze, znajome twarze. Spoglądały na nią z trwogą i niezrozumieniem.
— Odejdźcie! Zostawcie mnie! — Błagała bezgłośnie.
— Nie boję się was. Nie jesteście w stanie mnie pokonać.
— Nie chcemy z tobą walczyć, Jenn — Rzekła Natasha unosząc ręce ku górze — Chcemy ci pomóc.
Zza Stevem stał Bucky, który bacznie obserwował każdy ruch Jenny.
— Nie potrzebuję niczyjej pomocy — Oznajmiał wrogo Jenna — Jestem niepokonana!
Po tych słowach zmienia ziemia zatrzęsła się niebezpiecznie, a tuż po tym zaczęła się osuwać.
— Zabijcie mnie! — Głośny krzyk Jenny poniósł się do spalonym lesie, a jej oczy na ułamek sekundy przybrały normalną barwę — Zabijcie mnie!
Jenna pragnęła podbiec do przyjaciół, błagać o wybaczenie, jednak jej ciało nie reagowało. Czuła się niczym więzień we własnym ciele.
Widziała już to. Wielokrotnie. We snach. Oni mieli zginąć, a ona miała się temu przyglądać.
— Nie, błagam... — Po twarzy kobiety spływały gorące łzy, jednakże jej twarz pozostawała kamienna i niewzruszona.
Wnet Avengersi ruszyli ku Jennie chcąc odwrócić jej uwagę i zająć jej myśli.
— Jesteście naiwni myśląc, że możecie mnie pokonać — Kobieta zaśmiała się i ruszyła do ataku.
•••
— Z twojej lewej! — Krzyknął Steve do Sama, który w ostatniej chwili uniknął zderzenia z nadlatującym drzewem.
Avengersi starali się odpierać ataki Jenny, która w tym samym czasie walczyła wewnątrz o odzyskanie kontroli.
Atakowała i jednocześnie chroniła swoich przyjaciół. Ból głowy przyprawiał ją o mdłości, pot spływał strużkami po jej ciele, a dłonie drżały.
Jenna wbiła w ziemię Kapitana Amerykę i była gotowa do zadania mu potężnego ciosu, kiedy ktoś chwycił jej rękę.
Z chęcią mordu zwróciła się w stronę przeciwnika i ujrzała kolejną, znaną twarz.
— Zabiję Cię — Warknęła.
— Już raz zginąłem. — Rzekł James ściskając jej dłoń metalową ręką — Pozwól sobie pomóc. Wiemy, że gdzieś tam jesteś.
Twarz Jenny wykrzywiła się w bólu, kiedy ponownie próbowała zwalczyć ogarniającą ją nienawiść.
— Odejdź, James. Błagam. — Szepnęła cicho.
— Nie. — Oznajmił twardo mężczyzna — Obiecałem ci pomóc.
Wokół nich zerwał się porywisty wiatr. Steve podniósł się na nogi i w ciszy obserwował Jennę i Bucky'ego.
Vision krążył nad tą dwójką gotowy do ataku, podobnie było z resztą drużyny.
Każdy trzymał się na dystans, jedynie James odważył się zbliżyć do Jenny.
Kobieta wpatrywała się w jego twarz, a dziwne uczucie zawładnęło jej sercem.
— To on! To on! — Krzyczało jej sumienie. — Nie zabijaj go. Nie zabijaj ich!
— Pozwól sobie pomóc. — Rzekł Bucky —Powiedziałaś, że będziesz przy mnie, kiedy się wybudzę. Nie było cię tam. Ja jednak nie zamierzam ciebie opuścić. Nie po tym co dla mnie zrobiłaś.
W tym momencie Jenna toczyła ciężką, wewnętrzną walkę z samą sobą.
— Jesteś moim wrogiem. Wszyscy nimi jesteście — Oznajmiła chrapliwie, a wtedy James złapał się za gardło i padł na kolana nie mogąc złapać oddechu.
Odebrała mu powietrze z płuc. Bez kiwnięcia nawet palcem.
— Wszyscy zginiecie.
Wnet ogarnęło ją dziwne uczucie. Uczucie senności i spokoju. W ułamku sekundy osunęła się na ziemię i zalała ją ciemność.
Tuż za nią stała Wanda, która rozejrzała się dookoła i rzekła:
— Nie marnujmy czasu. Musimy ją stąd zabrać.
•••
CZYTASZ
Element; Infinity Game • Avengers / Marvel •
FanfictionTrzecia część przygód Jenny Hawkins oraz Avengersów. Przepowiednia wiedźmy zaczyna się dopełniać, toteż Jennę czekają ciężkie chwile, pełne trudnych wyborów oraz walki z samą sobą. Drużynę Avengersów czeka najcięższa bitwa w ich życiu, od której będ...