Epilog

1.3K 109 944
                                    

Tak jak wspominałam w 75 rozdziale: wybiliśmy 80 rozdziałów, a to oznacza... prawie koniec 🥺 Nie chcę i nie będę się rozpisywać w tej notce, po epilogu wstawię jeszcze bonus z bitwy o Hogwart i dopiero wtedy sobie popiszemy o tym wszystkim ❤️ A teraz czas na epilog.

Wodziła wzrokiem w odbiciu lustrzanym po swoich rozpuszczonych, zgrabnie podkręconych blond włosach, które opadały na plecy falami. Przejechała palcem, jakby z namaszczeniem, po rękawach pięknej, białej sukni, którą miała na sobie. Czuła przyjemny dotyk materiału, który utwierdzał ją w przekonaniu, że to wszystko działo się naprawdę. Naprawdę zaraz miała wyjść za mąż.

Usłyszała pukanie do drzwi. Spodziewając się, że była to Lea, która wcześniej dyrygowała druhnami Stelli (Paisley, Giny, Brielle i Lily) — w końcu żadna z nich nie mogła zostać pominięta! — zaprosiła do środka. Tyle że nie była to Lea.

— Nie słyszałeś o tym przesądzie, że jeśli pan młody zobaczy pannę młodą w sukni ślubnej przed ołtarzem, to czeka ich nieszczęście?

— Nie wierzę w te przesądy — zapewnił, podchodząc.

Stella dostrzegła, że jego oczy wciąż zaszklone są od łez. Nie potrafiła znieść tego widoku. Odeszła od lustra.

— Pięknie wyglądasz — wyszeptał.

— Możemy to wszystko odwołać — nalegała, chwytając go za dłonie i ignorując komplement. Remus spojrzał jej w oczy. — Naprawdę nie będzie mi przykro. W końcu się pobierzemy, ale wtedy, kiedy oboje będziemy na to gotowi.

— Ja jestem gotowy — zapewnił z determinacją Remus, a kiedy Stella chciała znowu zaprzeczyć, dodał: — Naprawdę. Kochanie, po tym, co się stało, tym bardziej nie chcę odwoływać naszego ślubu. Potrzebuję cię.

— Jestem obok i zawsze będę. Ale powiedz tylko słowo, jeśli chcesz przeboleć stratę mamy. To poważna sprawa. Umarła na dwa tygodnie przed naszym ślubem... A tak nie mogła się doczekać...*

Nie tylko mama Remusa nie doczekała ślubu swojego syna. Nawet i jego ojciec, który zmarł na kilka miesięcy przed nią. Teraz i w oczach Stelli stanęły łzy. Szybko zmniejszyła odległość pomiędzy nimi i wpadła Remusowi w ramiona, mocno go przytulając.

— Tak mi przykro, Remus...

— Cii... — wyszeptał, przełykając ślinę i gładząc ją po plecach. — Wszystko jest dobrze. Mama od dawna już chorowała, byłem na to przygotowani. Nie chcę wracać sam do pustego domu. Wprowadź się już dzisiaj do mnie, a gdy tylko będzie nas stać, kupimy coś własnego.

Skinęła głową, wycierając z kącików oczu łzy. Tym razem to Remus ją do siebie przytulił i stali w tym uścisku już do ostatniej chwili. Ona w białej, ślubnej sukni, a on w wytworym garniturze.

Potem przyszła chwila, aby Ricardo odprowadził swoją córkę do oczekujących już na nią Remusa i mistrza ceremonii.

Stanęli przed sobą, chwytając swoje dłonie i przez cały czas wypowiadania ślubnych przysiąg, patrzyli sobie w oczy. Stella zdumiona była, jak długo wytrwała bez płaczu, ale kiedy już przyszedł czas na przepiękne słowa od Remusa, popłakała się jak dziecko tak bardzo, że miała trudności ze złapaniem oddechu.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz